Wiadomość

Nie powinniśmy odsyłać zintegrowanych azylantów

Rasha Kairout zna duński i ma dwie prace, z których utrzymuje córki. Fot. archiwum rodzinne

W czasie kryzysu imigracyjnego w latach 2015-2016 kraje europejskie liberalnie udzielały azylu uchodźcom z Syrii i innych krajów muzułmańskich. Dzisiaj zaczynają podejmować decyzję, kogo i kiedy można już odesłać.

Niniejszy tekst jest zaproszeniem do dyskusji na ten temat, bo uważam, że potrzebny jest nowy, bardziej elastyczny system postępowania z azylantami po kilku latach ich pobytu. Chodzi bowiem o to, żeby w Europie mogli zostać ci, którzy chcą być Europejczykami i pracować na wspólny dobrobyt.

Przepisy prawa dotyczącego uchodźców są jasne: azylu udziela się, dopóki w kraju ojczystym nie zapanuje sytuacja na tyle bezpieczna, że uchodźca może do niego wrócić. W tym duchu kraje europejskie przyznawały azyl bezterminowy, który był wstępem do starania się o pobyt stały, a potem obywatelstwo danego kraju.

Jednak kryzys imigracyjny – kiedy azyl i inne formy prawa pobytu przyznano półtora milionowi ludzi w ciągu zaledwie dwóch lat – skłonił niektóre kraje do zrewidowania swojej polityki azylowej i powrotu do oryginalnej idei azylu czasowego. Na razie tylko Niemcy i Dania próbują odsyłać azylantów do krajów, które uznają za bezpieczne, ale ich doświadczeniom przyglądają się bacznie inne kraje Unii.

Odsyłanie osób, które korzystały z azylu, podlega obecnie tylko jednej zasadzie: ocenie bezpieczeństwa powrotu do kraju ojczystego. Jednak oprócz tego powinny być łącznie stosowane jeszcze dwa inne kryteria: finansowo-ekonomiczne i integracyjne, by decyzje o odesłaniu bądź zgodzie na stały pobyt były korzystne i dla kraju przyjmującego, i dla azylanta. Jasne ich sformułowanie pozwoliłoby na ograniczenie odesłań tylko do przypadków uzasadnionych.

Zasada bezpieczeństwa powrotu

Uznanie, czy powrót jest bezpieczny, czy nie, jest często bardzo trudne i dyskusyjne. To właśnie kryterium jest podważane w przypadku Niemiec, które odsyłają azylantów z Afganistanu i próbują odsyłać osoby z sekty Ahmadija do Pakistanu, a także w przypadku Danii, która próbuje odsyłać część azylantów z Syrii. Sprzeciwiają się temu nie tylko rozmaite organizacje pozarządowe, ale w wobec Danii także UNHCR, oenzetowska organizacja zajmująca się uchodźcami.

Widać to na aktualnych przykładach sekty Ahmadija w Niemczech i Syryjczyków w Danii. Ahmadija to odłam islamu przez większość muzułmańskich uczonych uważany za heretycki. Są oni na Zachodzie dobrze zintegrowani, nie podejmują żadnych działań terrorystycznych, są wręcz „modelowymi” muzułmanami. W dwustumilionowym Pakistanie Ahmadija stanowią maleńką, prześladowaną mniejszość. Uważani są przez 90% pakistańskich muzułmanów za heretyków; od 1974 roku nie wolno im się określać jako muzułmanie i nawracać na swoje wyznanie, a miejsc modlitwy nazywać meczetami. Stale zdarzają się pobicia, morderstwa i aresztowania wyznawców, a ich meczety są burzone.

Nie powinny być odsyłane osoby, których kraj wprawdzie jest bezpieczny, ale które są dobrze zintegrowane i pracują na rzecz kraju przyjmującego.

„Z powodu ich religijnych przekonań – pisała pół roku temu w oświadczeniu organizacja Human Rights Watch – władze arbitralnie aresztują, zatrzymują i oskarżają Ahmadija o bluźnierstwo. Policja często uczestniczy w prześladowaniach i wysuwaniu sfabrykowanych zarzutów przeciw nim, albo nie powstrzymuje przemocy wobec nich”.

Niemieckie sądy administracyjne wskazują, że są w Pakistanie miejsca, w których Ahmadija mogą żyć bezpiecznie, więc uznają, że można ich deportować. I chociaż rzeczywiście niewielkie jest niebezpieczeństwo, że któryś z 535 członków sekty przewidzianych do deportacji zostanie zabity w najbliższym czasie, to ich obawy przed dyskryminacją, aresztowaniem bądź zabiciem są jak najbardziej uzasadnione.

Z kolei w Danii, Rada Odwoławcza Uchodźców (Refugee Appeals Board) uznała w listopadzie 2020, że Damaszek i tereny wokół niego są na tyle bezpieczne, iż pochodzących stamtąd 96 azylantów może powrócić do Syrii. I chociaż rzeczywiście na tym obszarze nie toczą się walki, to wiadomo, że część powracających osób jest przez reżim Asada aresztowana za przewinienia krewnych albo jako zakładnicy, a młodzi mężczyźni siłą wcielani do wojska.

„Jeśli moja matka – mówi o jednej z osób z nakazem wyjazdu jej syn – zostanie odesłana, będzie odpowiadać za to, że dwóch moich braci uciekło przed poborem. Może zostać wtrącona do więzienia, torturowana, będzie płacić za ucieczkę rodziny”.

Bezpieczeństwo po powrocie do kraju jest więc warunkiem koniecznym odesłania azylanta, umożliwiającym jego odesłanie. Jednak w sytuacji bezpiecznego powrotu odsyłane powinny być nie wszystkie osoby, a tylko takie, które nie spełniają dwóch pozostałych warunków.

Kryteria ekonomiczno-finansowe

Kraj przyjmujący azylantów ponosi w czasie ich pobytu rozmaite koszty, związane z ich utrzymaniem, ochroną zdrowia, edukacją i tak dalej. Są to koszty niebagatelne, w Niemczech wynoszą rocznie ponad 26 mld euro. Jeśli przyjmiemy, że w ciągu roku koszt ponoszony przez państwo to 10-15 tysięcy euro, to w ciągu pięcioletniego pobytu daje to 50-75 tysięcy euro. Czasem mniej, jeśli azylant zaczyna pracować. Te pieniądze są stracone, jeżeli azylant zostaje odsyłany.

Wydatki te można jednak traktować nie jako koszt, ale jako inwestycję w przyszłość azylanta; inwestycję, która powinna się zwrócić. Zwróci się, jeśli azylant dostanie przedłużone lub stałe prawo pobytu i będzie pracował – wówczas zacznie powiększać produkt krajowy i płacić podatki. Z punktu widzenia społecznego taka opcja jest znacznie korzystniejsza, bo pieniądze nie zostały bezpowrotnie stracone.

Oczywiście decyzja taka musiałaby brać pod uwagę nie chęci i deklaracje azylanta, tylko jego dotychczasowe doświadczenia, określające przyszłe szanse zatrudnienia: czy zdobył wykształcenie potrzebne na rynku pracy, czy nauczył się języka, czy już pracował. Trzeba by natomiast rozróżniać sytuacje, w których azylant naprawdę pracował od takich, w których wykorzystywał system, podejmując np. niezliczone szkolenia, które oficjalnie uznawane są za „pracę”.

Wyjątki dotyczące stosowania tej zasady mogą być robione dla matek wychowujących małe dzieci, szczególnie matek samotnych. Jednak nie ma powodu, żeby i one nie rozpoczynały w którymś momencie pracy zawodowej.

Zasada integracji

Po kilku latach pobytu na Zachodzie azylanci mają szansę się zintegrować, żyjąc w warunkach nieporównanie bezpieczniejszych i lepszych niż w krajach, z których wyjechali. Im bardziej są zintegrowani, im bardziej oddalili się od kultur, z których pochodzą, tym bardziej nieludzkie i bezsensowne jest przymusowe wrzucenie ich z powrotem do sytuacji, która dla nich będzie obca i zagrażająca.

Dotyczy to przede wszystkim kobiet i dzieci. Kobiet – bo ich sytuacja w Europie jest nieporównanie lepsza niż w krajach, z których uciekły; dzieci – bo kraj pochodzenia staje się im całkowicie obcy.

Często nie zdajemy sobie sprawy, że dla osób, które dostały w Europie azyl, to szansa na nowe życie. Mówią o tym azylanci z Syrii, które nie dostały przedłużenia azylu:

– Moje dwie siostry mają 10 i 11 lat, mówią płynnie po duńsku i dobrze się uczą w szkole. Nie umieją pisać i czytać po arabsku, więc ich przyszłość w Syrii jest bardzo niepewna. Tutaj zdobędą wykształcenie i będą pracować dla duńskiego społeczeństwa (Mohamed Alata)

– Jestem samotną matką z dwojgiem dzieci, uciekłam z Syrii, gdzie była wojna a mnie groziło aresztowanie. Pokazałam, że jestem dobrą obywatelką Danii – nauczyłam się języka, od dwóch lat pracuję w dwóch miejscach, żeby zapewnić dzieciom przyszłość (Rasha Kairout)

– Przybyłem do Danii, kiedy miałem 13 lat, w przyszłym roku skończę szkołę średnią. Z Syrii mam tylko złe wspomnienia, wspomnienia wojny. W Danii mam życie i przyjaciół. Dania stała się częścią nas, stała się naszym domem, bo przyjechaliśmy tu w dzieciństwie. Kochamy Danię i Duńczyków. (Joud Bashour)

Joud Bashar i jego siostra pasują do Danii bardziej niż do Syrii. Fot. archiwum rodzinne.

Osoby, które są dobrze zintegrowane, po kilkuletnim pobycie w kraju europejskim powinny mieć szansę pozostania. Dobrze zintegrowane, a więc takie, które nauczyły się języka, pracują lub uczą się bez problemów – i oczywiście nie popełniają przestępstw ani nie są pod wpływem ekstremistycznych idei muzułmańskich.

Dla takich osób, a szczególnie dla kobiet, które zaznały w Europie swobody, samodzielności i bezpieczeństwa, o jakich nie mogły w krajach ojczystych marzyć, powrót do opresyjnych społeczeństw muzułmańskich byłby niezasłużoną karą za ich wysiłki wpasowania się do europejskiego społeczeństwa. Dla dzieci – karą za dobre sprawowanie.

Kwestia ta oprócz aspektu humanitarnego ma jeszcze aspekt bezpieczeństwa. Jeśli myślimy o radykalizacji, to właśnie takie dobrze zintegrowane osoby, kiedy zostaną odesłane, będą stanowić znakomitych kandydatów do działań terrorystycznych – do zemsty za niesprawiedliwe odrzucenie przez Zachód.

Połączenie trzech omawianych zasad można streścić następująco: nie powinny być odsyłane osoby, których kraj wprawdzie jest bezpieczny, ale które są dobrze zintegrowane i pracują na rzecz kraju przyjmującego.

Elastyczna polityka azylowa

Propozycje te oznaczają, że polityka azylowa powinna być narzędziem wieloletniej, skutecznej integracji tych, którym azylu się udziela. Powinna być procesem wieloetapowym, w którym po pierwszym, próbnym okresie pięcioletnim, następowałby kolejny etap lub więcej etapów kilkuletnich, w czasie których można by sprawdzać, czy integracja postępuje zgodnie z oczekiwaniami i czy azylant nie staje się obciążeniem dla społeczeństwa.

Wszelkie działania azylanta związane z radykalizacją bądź wykorzystywaniem systemu opieki społecznej byłyby podstawą do cofnięcia zezwolenia na pobyt. Obywatelstwo nabywaliby azylanci po dłuższym, przynajmniej dziesięcioletnim okresie pobytu.

Popełnienie przestępstwa albo radykalizacja, która może prowadzić do terroryzmu, powinny być czynnikami powodującymi natychmiastowe pozbawienie prawa pobytu i deportację, a jeśli jest ona niemożliwa ze względów bezpieczeństwa, umieszczenie w kontrolowanych ośrodkach albo wydalenie do kraju trzeciego.

Również uzyskanie obywatelstwa nie powinno chronić przed wydaleniem osób zradykalizowanych lub popełniających przestępstwa. Zasada ta powinna zresztą dotyczyć wszystkich osób o podwójnym obywatelstwie, a imigranci i ich potomkowie na ogół mają podwójne obywatelstwo. Odrzucanie porządku demokratycznego, opowiadanie się za szariatem, stwarzanie zagrożenia dla bezpieczeństwa obywateli, powinny być karane odebraniem obywatelstwa i wysłaniem do kraju drugiego obywatelstwa.

Doprecyzowanie tego, co uznajemy za wystarczający poziom integracji, jakie poglądy i zachowania uznamy za radykalizację, czy każde wykroczenie przeciwko porządkowi prawnemu karane ma być wydaleniem, to zadania do wykonania.

Do dyskusji jest również kwestia, czy proponowane zasady miałyby być identyczne we wszystkich krajach Unii czy mogą się nieco różnić w różnych krajach. O ile konieczne są różnice traktowania azylantów wynikające z odmiennych systemów zatrudnienia (czyli określania, co jest pracą a co szkoleniami lub stażem) albo stopnia znajomości języka uznawanego za wystarczający, to podstawowe elementy systemu powinny raczej być identyczne dla wszystkich krajów – na przykład okresy, na które udziela się azylu, długość okresu pracy, uznawanego za wystarczający, rodzaje działań uznawanych za radykalizację.

Proponowany mechanizm dawałby azylantom jasną perspektywę pozostawania na stałe w kraju przyjmującym, z wyraźnie określonymi zasadami i oczekiwaniami wobec niego i jego rodziny. Żeby taki mechanizm mógł sprawnie działać, jego warunkiem koniecznym musi być jednocześnie aktywna polityka deportacyjna osób, które nie otrzymały azylu oraz tych, które nie zasłużyły na przedłużenie pobytu.

Ogromna większość osób, którym udzielano w Europie azylu pozostaje tutaj również wówczas, gdy sytuacja w ich kraju ojczystym staje się bezpieczniejsza. Niektóre kraje, jak Szwecja, od początku traktują azyl jako wstęp do stałego pobytu, inne, jak Niemcy, nie mają ani środków ani woli politycznej, by na masową skalę deportować azylantów, mając pilniejsze zadanie deportowania osób, które nie mają prawa pobytu. Chodzi jednak o to, żeby na poziomie Unii stworzyć nowy system azylowy, który będzie otwarcie działał w sposób sprzyjający produktywnej integracji azylantów, eliminując zbędne przepychanki prawne i spory polityczne. Dlatego trzeba nad tym dyskutować.

〉 O Ahmadija w Wielkiej Brytanii pisaliśmy w tekście „Heretycy muzułmańscy uprzątają brytyjskie miasta po Sylwestrze”

〉 O Ahmadija w Pakistanie w tekście na podstawie MEMRI „Muzułmanie Ahmadija: pokajajcie się i zaakceptujcie islam albo zostaniecie zabici”

〉 O zbrodniach funkcjonariuszy Assada pisaliśmy w artykule „Niemcy oskarżają agentów Assada o zbrodnie przeciwko ludzkści”.

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign
Avatar photo

Grzegorz Lindenberg

Socjolog, dr nauk społecznych, jeden z założycieli „Gazety Wyborczej”, twórca „Super Expressu” i dwóch firm internetowych. Pracował naukowo na Uniwersytecie Warszawskim, Uniwersytecie Harvarda i wykładał na Uniwersytecie w Bostonie. W latach '90 w zarządzie Fundacji im. Stefana Batorego. Autor m.in. „Ludzkość poprawiona. Jak najbliższe lata zmienią świat, w którym żyjemy”. (2018), "Wzbierająca fala. Europa wobec eksplozji demograficznej w Afryce" (2019).

Inne artykuły autora:

Uwolnić Iran z rąk terrorystów i morderców

Afganistan – przegrany sukces

Pakistan: rząd ustępuje islamistom