Nie ma za wysokiej ceny za wolność słowa

Douglas Murray

Pisarka ocalała z ataku w Kopenhadze pyta: „Skoro mamy przestać publikować rysunki, czy powinniśmy też zlikwidować synagogi?”.

Helle Brix była z Larsem Vilksem, kiedy otworzono ogień. Vilks podnosił akurat piwo.

Dwa lata temu ta duńska pisarka przyczyniła się do założenia komitetu Larsa Vilksa. Grupa postaci związanych z mediami o poglądach zarówno prawicowych jak i lewicowych zjednoczyła się, by wesprzeć szwedzkiego artystę, któremu od 2007 roku grożono śmiercią za narysowanie proroka Mahometa.

„Uważamy, że Vilks nie powinien być sam” – powiedziała Helle Brix podczas naszej wcześniejszej rozmowy. „Jeśli establishment ani szwedzcy artyści nie poprą go, my to zrobimy. Chcemy dać mu możliwość kontynuowania jego pracy oraz umożliwić mu robienie wszystkich tych rzeczy, których nie mógł robić ze względu na groźby terrorystów, jak na przykład swobodne przebywanie w przestrzeni publicznej. Kiedy jesteś celem terrorystów, zostaje ci przydzielona ochrona, a ludzie boją się ciebie zapraszać. Boją się umożliwić ci organizację wystawy lub debaty publicznej, dlatego my się tym zajmiemy w Kopenhadze.” W tragiczną sobotę odbyło się ósme spotkanie komitetu.

Helle towarzyszyła Vilksowi, kiedy zaczął się ostrzał. „Nie wiedziałam co się dzieje. Pytałam samą siebie, co do licha się dzieje? Potem pojawili się szwedzcy ochroniarze, którzy zawsze są w pobliżu, pracownicy duńskich i szwedzkich służb specjalnych i uzbrojeni policjanci. Szwedzki ochroniarz krzyczał: 'Wszyscy na tył, szybko!’. Popchnął mnie i Larsa do końca korytarza do składziku i zamknął drzwi, a ja i Lars schowaliśmy się pod stołem.”

„Chwilę później pojawił się policjant, zauważyliśmy, że ma krew na nodze. Był poruszony, Lars i ja zrozumieliśmy, że ktoś został ranny. Zapytaliśmy jak poważna jest sytuacja. Policjant wyjaśnił, że jest dwóch rannych Duńczyków, ochroniarzy ze służb wywiadowczych i jeden policjant, ale obrażenia nie są znaczne. Dodał, że ktoś inny odniósł poważne rany i sytuacja wyglądała nieciekawie. Okazało się, że tą osobą był duński reżyser Finn Nørgaard, który znajdował się wśród publiczności – nie przeżył. Wyszedł przed budynek, żeby zadzwonić albo po prostu zaczerpnąć świeżego powietrza i natknął się tam na mordercę. Został zastrzelony z bliskiej odległości.”

Mogło być jeszcze gorzej. „Ja i inni członkowie komitetu oraz publiczność jesteśmy bardzo wdzięczni tym dzielnym ludziom”, mówi Helle. „Jeśliby nie odpowiedzieli ogniem, kiedy tylko morderca wszedł do holu usiłując przedostać się do sali, w której byliśmy, jeśli nie zadziałaliby ryzykując własne życie, wielu z nas dziś by nie żyło.”

Morderca uciekł, żeby udać się do synagogi, gdzie zastrzelił Żyda, podobnie jak w przypadku zamachów w Paryżu – jak przypomina Helle, najpierw zaatakowano tam rysowników, a później Żydów.

* * *

Helle – moja wieloletnia przyjaciółka – jest częścią wspaniałego kręgu Duńczyków i Dunek, którzy zdecydowanie bronią swojego stanowiska już od dekady. Od 2005 roku liczba osób, którym grożą terroryści, tylko się wydłuża. Oprócz wielokrotnych prób ataku na gazetę „Jyllands Posten”, która wydrukowała serię karykatur Mahometa w 2005 roku, próbowano również zamordować duńskiego pisarza i historyka Larsa Hedegaarda w 2013.

Wszyscy ci pisarze i artyści doskonale wiedzieli, że wolność ma dziś wielu wrogów. Akurat w ubiegłym roku komitet Vilksa przyznał swoją nagrodę za wolność słowa francuskiemu magazynowi „Charlie Hebdo”, którego redaktor naczelny przyjechał do Kopenhagi po odbiór nagrody. Sobotnie spotkanie otworzył natomiast ambasador Francji.

Helle Brix, Lars VilksWedle planu liderka Femenu Irina Szewczenko, kuratorka sztuki Agnieszka Kołek oraz Lars Vilks mieli wziąć udział w dyskusji o tym, czy naprawdę warto ryzykować życie dla wolności słowa, czy powinny być jakiekolwiek granice tego, co można powiedzieć, napisać czy narysować. Ledwo Szewczenko zaczęła mówić, kiedy padły strzały.

O czym myślała Helle, gdy siedzieli z Vilksem pod stołem, trzymając się za ręce? W składziku były się kartony z piwem dla kawiarni. „Vils wziął jedno piwo, uniósł je i powiedział: 'Helle, jeśli będziemy musieli tu zostać na dłużej, przynajmniej mamy coś do picia’. Ja myślałam tylko o tym, że na pewno wyjdziemy stamtąd żywi”, opowiada.

Kiedy wrócili do sali konferencyjnej, policja zakazała im opuszczać to miejsce. To właśnie wtedy ku swojemu zdumieniu Helle zobaczyła na scenie Agnieszkę Kołek, omawiającą prezentację na temat ubiegłorocznej wystawy „Passion of Freedom” w Londynie, której Polka była organizatorką. Agnieszka miała taki pomysł: „Skoro i tak nie możemy wyjść z sali, dlaczego nie mielibyśmy podyskutować o wolności słowa?”.

„Jestem w szoku, nie mogę jednak powiedzieć, że ten atak był kompletnym zaskoczeniem” – przyznaje Helle. „Oczywiście, jeśli ochrona ostrzegłaby nas, że nie konferencja nie jest mądrym posunięciem ponieważ nie da się zagwarantować bezpieczeństwa Vilksowi ani publiczności, nie upieralibyśmy się przy jej organizacji. Myślę jednak, że nie chodzi tu tylko o poparcie dla Larsa Vilksa. Popierając go, popieramy ochronę naszego społeczeństwa, bo jeśli on nie może korzystać z wolności słowa to i my nie możemy w pełni z niej korzystać. Vilks wkłada kij w mrowisko pytając wprost, dlaczego cały świat ma przestrzegać tabu islamu, dlaczego islam ma być jedyną religią, która nie może podlegać krytyce, a jej prorok nie może być przedstawiony na obrazku.”

Niektórzy uważają, że powinno się zaprzestać rysowania karykatur. Helle się nie zgadza: „Jeśli zaprzestaniemy tego, to może też powinniśmy zlikwidować synagogi albo zamienić je na coś innego? Może powinniśmy poprosić Żydów aby się wynieśli, a może zresztą sami już to zrobili w obawie o swoje bezpieczeństwo?. Słyszałam wielu polityków obiecujących wiele, ale nie słyszałam żadnych konkretnych planów, jak rozwiązać ten problem. Co zrobimy z faktem, że mamy w krajach Europy coraz więcej młodych muzułmanów, którzy nie mogą się już doczekać śmierci i raju oraz uważają dżihad za swoją ścieżkę? Z czasem będzie ich tylko przybywało.”

Czy komitet będzie kontynuował spotkania? „Tak, na pewno”.

Tłumaczenie: GB na podstawie http://www.spectator.co.uk/features/9448072/a-survivor-of-the-cophenhagen-attack-speaks-if-we-should-stop-drawing-cartoons-should-we-also-stop-having-synagogues/

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign