Sonet Cagaptay
Spór między Ankarą, a NATO nad zaproponowaną inicjatywą obrony rakietowej sugeruje, że Turcja skłania się do rezygnacji, jako członek sojuszu, z operacji w krajach muzułmańskich. Artykuł Sonera Cagaptaya, politologa z Washington Institute for Near East Policy.
Rządząca Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) do tej pory odmawiała umiejscowienia na swoim terenie tarczy antyrakietowej, ponieważ jest ona skierowana w stronę potencjalnych zagrożeń z dwóch zaprzyjaźnionych krajów muzułmańskich – Syrii i Iranu.* AKP uważa siebie za obrońcę politycznie określonej „cywilizacji islamskiej” i ostatnio zbliżyła się do Damaszku i Teheranu.
Wywołując kryzys z Waszyngtonem, wskutek zagłosowania w czerwcu na Radzie Bezpieczeństwa ONZ przeciwko sankcjom wobec Iranu, AKP prawdopodobnie będzie chciała uniknąć nowych kłopotów ze względu na to, że publiczne wsparcie Stanów Zjednoczonych pomoże jej w kolejnych wyborach. Istnieje więc spora szansa, że AKP ostatecznie zaakceptuje tarczę antyrakietową na szczycie NATO w Lizbonie. Chociaż oczekuje się, że rządząca w Turcji partia będzie przeciągać sprawę, zanim uprawomocni jakiekolwiek porozumienie. Ponadto, zdaniem obserwatorów, za swoją akceptację może żądać wysokiej ceny. Najważniejsze jest to, że Ankara może domagać się, żeby dane pochodzące z radaru tarczy nie były współdzielone z krajami trzecimi – czytaj: z Izraelem.
Bez względu na ostateczny wynik, po raz pierwszy od przyłączenia się do NATO w 1952 roku, Turcja zakwestionowała inicjatywę Sojuszu. Robiąc to, AKP ukazała swoją upolitycznioną, religijną tożsamość i ideologię. Przyszły rozdźwięk między Turcją a NATO w kwestiach Iranu i Syrii zasygnalizowało już usunięcie tych krajów przez Ankarę z jej „Czerwonej Księgi”, oficjalnego dokumentu, definiującego zagraniczne zagrożenia bezpieczeństwa narodowego. Biorąc pod uwagę, że Turcja jest jedynym członkiem NATO graniczącym z Iranem i Syrią, krajami postrzeganymi przez USA jako zagrożenie rakietowe dla NATO, jest to niepokojąca, strategiczna zmiana.
Pod rządami AKP, Ankara będzie „czarną owcą” NATO. Wcześniej już w podobny sposób Grecja wycofała się i zablokowała operacje NATO przeciwko kryminalnym reżimom w rejonie zachodnich Bałkanów, powołując się na „powinowactwo z prawosławnymi braćmi”. AKP użyje „cywilizacji islamskiej”, jako pretekstu do powstrzymywania i utrudniania operacji NATO w „świecie muzułmańskim”.
Ubiegłoroczny sprzeciw AKP przeciwko powołaniu duńskiego premiera Andersa Fogha Rasmussena na stanowisko Sekretarza Generalnego NATO był zwiastunem nadchodzących kłopotów. Ankara, demonstrując tym samym swój islamski światopogląd, sprzeciwiła się wyborowi Rasmussena ze względu na sposób, w jaki „zajął się on kryzysem związanym z karykaturami” [Mahometa].
W rozumieniu AKP, szacunek ma w relacjach z islamem być okazywany jednostronnie. Kiedy inni muszą respektować islamistów, ci drudzy mogą mówić cokolwiek tylko zechcą. Na przykład w lutym 2009 roku, na dwa miesiące przed sprzeciwem AKP wobec Rasmussena, samorząd miejski AKP w Stambule gościł antyzachodnią i antysemicką wystawę rysunków w centralnej stacji metra, Taksim.
Kiedy AKP, zakorzeniona w antyzachodniej i antydemokratycznej islamskiej opozycji, doszła do władzy w 2002 roku, wyglądało na to, że wykazuje ona niewielkie zainteresowanie zmienianiem NATO w ideologiczne forum lub majstrowaniem przy prozachodniej orientacji tureckiej polityki zagranicznej. Jednak wydaje się, że była to wyłącznie taktyczna zwłoka.
Najpierw, by przygotować się do zmiany polityki zagranicznej, AKP zajęła się prozachodnimi siłami w kraju. Partia rządząca nadużywała zarzutów zamachu stanu aby utrzymać wojsko w koszarach, a swoich przeciwników, w tym wybitnych świeckich dziennikarzy i uczonych, w więzieniu. Te z niezależnych i prozachodnich mediów, które pozostały, codziennie otrzymują telefony z biura premiera, z naciskami na zmianę kursu na bardziej prorządowy partii, jeśli chcą uniknąć grzywien.
Po umocnieniu swojej krajowej pozycji, w 2005 roku AKP rozpoczęła prowadzenie nowej polityki zagranicznej, dzieląc świat według wyznań i wypowiadając się w obronie kryminalnych reżimów i islamistów.
Ponieważ członkostwo w NATO dostarcza Turcji kluczowych technologii i daje polityczną siłę, mało prawdopodobne jest, żeby AKP zainteresowana była zakończeniem kilkudziesięcioletniego zaangażowania w Sojuszu. Natomiast AKP będzie stopniowo używać członkostwa w NATO do osłabiania operacji w świecie muzułmańskim i do ochrony swej manichejskiej wizji globalnej polityki – zwłaszcza jeśli wybory w 2011 roku pozwolą jej ugruntować swoje rządy.(pj)
Soner Cagaptay jest dyrektorem Turkish Research Program w Washington Institute for Near East Policy i współautorem, wspólnie z J. Scott Carpenterem, „Regenerating the U.S.-Turkey Partnership”.
Tłumaczenie: JK
Źródło: washingtoninstitute.org
* Jak podała już 20 listopada PAP, prezydent Turcji Abdullah Gul „z zadowoleniem przyjął decyzję podjętą dzień wcześniej na szczycie NATO w Lizbonie w sprawie budowy obrony przeciwrakietowej”. „Przyjęta wczoraj koncepcja strategiczna odpowiada naszym oczekiwaniom i jesteśmy z niej bardzo zadowoleni” – powiedział Gul w Lizbonie odpowiadając na pytania tureckich dziennikarzy. „Turcja jest przede wszystkim zadowolona, że w koncepcji strategicznej nie wymieniono ani Iranu, ani takich regionów jak Bliski Wschód jako źródeł potencjalnych zagrożeń. Domagała się, aby żaden kraj nie był konkretnie wymieniony jako zagrożenie, a zwłaszcza Iran i Rosja, z którymi Ankara ma dobre stosunki handlowe i polityczne.(red.)