Nadchodząca wojna terroru

Agencje wywiadu zintensyfikowały ataki zdalnie sterowanymi bezzałogowymi samolotami w Waziristanie, ale talibowie mówią, że nadal przygotowują wielki atak na Zachodzie.

BUILDING BOMBINGPrzez ostatnie tygodnie, kiedy pociski z amerykańskich bezzałogowych samolotów wykańczają przywódców Al Kaidy i terroryzują jej rekrutów w odległych górach na obszarze północnego Waziristanu w Pakistanie, jej bojownicy podnoszą się na duchu, mówiąc sobie, że wkrótce wezmą za to odwet. „To tak, jakby właśnie czekali na wieści, jak gdyby wszyscy byli podekscytowani czymś wielkim, co ma się wydarzyć na Zachodzie”, mówi znany Newsweekowi talibski oficer wywiadu z Afganistanu, który działa jako łącznik pomiędzy swoją organizacją i Al-Kaidą. Ze względów bezpieczeństwa nie pozwolił na publikację swojego nazwiska. Zdradził nam, że pewien starszy rangą działacz Al-Kaidy powiedział mu, że Europejczycy i Amerykanie myślą, że „nasze umysły i ciała są w górach [Pakistanu] na obszarach plemiennych, ale wkrótce będziemy prowadzić widoczne ofensywy z długofalowymi konsekwencjami w ich własnych domach i miastach na Zachodzie”.

Najświeższe doniesienia z Wielkiej Brytanii wskazują, że może chodzić o coś więcej, niż brawurę: według anonimowego informatora cytowanego przez edytora Tima Marshalla, odpowiedzialnego za politykę zagraniczną w Sky News, agencje wywiadu odkryły, że terroryści planują jednoczesne ataki komandosów w Niemczech, Francji i Wielkiej Brytanii, które przypominałyby masakrę w Mumbaju prawie dwa lata temu. Takie ataki są głównym problemem zachodniej policji, ponieważ nie wymagają specjalnego uzbrojenia, tylko broni, szkolenia i woli na to, żeby umrzeć walcząc.

Marshall mówi, że gwałtowny wzrost ataków zdalnie sterowanymi bezzałogowymi samolotami w ciągu ostatnich kilku tygodni ma pokrzyżować plany ataku na europejskie cele. Rzekomo tylko w zeszłą sobotę w czasie jednego z ataków tymi samolotami zginął szef operacji Al-Kaidy na Afganistan i Pakistan, znany jako Shaikh Fateh. Marshall cytował swoje źródła, mówiąc, że spisek Al- Kaidy jest w „zaawansowanym, ale nie końcowym etapie” i że agencje wywiadowcze śledzą te działania „od jakiegoś czasu”. To oznacza, że ataki zdalnie sterowanymi bezzałogowymi samolotami, zwłaszcza w ostatnim miesiącu, zdołały powstrzymać spisek.

Ale niepokój wśród agencji wywiadowczych w Europie jest oczywisty. W Paryżu Wieża Eiffla została ewakuowana poprzedniej nocy, po raz drugi w tym miesiącu, ze względu na zagrożenie bombowe, które okazało się mistyfikacją. Zatłoczony dworzec Saint-Lazare został ewakuowany z tego samego powodu w poniedziałek, a stacja metra Saint-Michel została opróżniona 14 września. Francuscy żołnierze w umundurowaniu bojowym patrolują w widoczny sposób teren wokół kilku potencjalnych celów terrorystycznych w mieście.

11 września, w rocznicę ataków Al-Kaidy na Nowy Jork i Waszyngton, szef francuskich operacji przeciw terroryzmowi, Bernard Squarcini z Centralnej Dyrekcji Wywiadu Wewnętrznego, powiedział, że ryzyko ataków na ziemi francuskiej „nigdy nie był tak wysokie”, jak jest teraz. Squarcini nie podał szczególowo, jaki charakter miał spisek przeciwko Francji, ale wspomniał o niektórych motywach ataków na kraj. Obecność wojsk francuskich w Afganistanie jest jednym z powodów. (To sprawia, że Wielka Brytania i Niemcy też stają się celami.) Chodzi również o stałe postkolonialne wpływy Francji w Afryce. W kolejnym wywiadzie Squarcini powiedział, że w ostatnim czasie ustawa francuskiego parlamentu o zakazie noszenia chust zakrywających całe lub większą część twarzy kobiet jest również czynnikiem podnoszącym zagrożenie kraju. Takie zakrycia są obowiązkowe dla wielu grup muzułmańskich ekstremistów, ale nawet umiarkowani muzułmanie czują, że problem został wykorzystany jako część szeroko zakrojonej antymuzułmańskiej demagogii w Europie.

Squarcini zasugerował, że potencjalni napastnicy mogą pochodzić z szeregów sympatyków Al-Kaidy, którzy zostali przeszkoleni w Afganistanie, Jemenie, czy Somalii. Mogą być nawróceni na islam i niektórzy z nich stają się gorliwsi i brutalniejsi od ludzi wychowanych w tej wierze. Mogą też być powiązani z odłamem Al-Kaidy w Afryce Północnej, który wyrasta z niesławnej algierskiej Islamskiej Grupy Zbrojnej (GIA) i mają doświadczenie w organizowaniu ataków we Francji od 1990 roku. W akcji, którą wielu postrzegało jako preludium do 9/11, terroryści GIA porwali odrzutowiec Air France w 1994 roku i planowali rozbić się nim o Wieżę Eiffla. Ponieważ nie byli oni w stanie sami pilotować samolotu, akcja została udaremniona, gdy piloci Air France wylądowali w Marsylii.

Uważa się, że organizacja obecnie znana jako Al-Kaida w Islamskim Maghrebie (AQIM), zarobiła miliony dolarów w ostatnim czasie dzięki porwaniom ludzi z Zachodu na Saharze. Wspierani przez Francję komandosi wdarli się do jednej z tamtejszych baz w lipcu, jednak nie zdołali uwolnić więźnia, który podobno był tam przetrzymywany i prawdopodobnie po tym zdarzeniu stracony. Wcześniej w tym miesiącu AQIM uprowadziło pięciu obywateli Francji i ich dwóch zagranicznych współpracowników w Nigerii. Francuski minister obrony Hervé Morin szacuje, że łączna liczba bojowników może nie przekraczać 500, ale powiedział francuskiej telewizji, że są „grupą, która toczy totalną wojnę przeciwko Zachodowi”.

Nie mamy tylu problemów z Pakistańczykami stwierdził nasz informator (współpracujący z prezydentem Francji) w prywatnej rozmowie. „Są oni głównie problemem dla [Wielkiej Brytani]. Ale jeśli chodzi o Al-Kaidę w Maghrebie, Francja jest celem, bo stanowi cały Zachód dla nich”.
Zachodnie agencje wywiadowcze do walki z terrorem widziały w różnych grupach, które podawały się za Al-Kaidę, w Mezopotamii (Irak), na Półwyspie Arabskim (Arabia Saudyjska i Jemen) czy w krajach Maghrebu (Afryki Północnej i Sahary) – oddzielne, luźno powiązane ze sobą podmioty, podczas gdy „domowe” komórki terrorystyczne w Europie i Stanach Zjednoczonych postrzegane były jako gorzej wyszkolone i mniej skuteczne w działaniu. Jednak coraz więcej ostatnio wskazuje na to, że główne kierownictwo Al-Kaidy próbuje połączyć te zasadniczo odmienne elementy w nadziei na przeprowadzenie następnego spektakularnego ataku terrorystycznego, jeśli nie w skali 9/11, to co najmniej porównywalnego z atakiem w Madrycie w z 2004 r. lub z samobójczymi zamachami bombowymi w londyńskim metrze w 2005 r.

Talibski oficer wywiadu w Afganistanie w wywiadzie dla Newsweeka powiedział, że w czasie niedawnej wizyty na obszarze Miranshah w Północnym Waziristanie usłyszał głosy na walkie-talkie należące do Al-Kaidy, które zidentyfikował jako mówiące w języku angielskim oraz, jak wydawało mu się, w języku francuskim i niemieckim, chociaż on sam nie mówi tymi językami. (Al-Kaida dowiedziała się, że sygnały telefonów komórkowych są ułatwieniem dla zachodniego wywiadu do wskazania celów ataków zdalnie sterowanymi bezzałogowymi samolotami. Więc kiedy bojownicy Al-Kaidy używają telefonów komórkowych, czasami ustawiają je na tryb głośnomówiący i łączą je z walkie-talkie. W ten sposób rozmówcy mogą ustawić się na tyle daleko od telefonu, aby uniknąć wybuchu w czasie ataku rakietowego.)

Ten sam informator powiedział, że Al-Kaida zamierza ustanowić obszary szkoleniowe poza Pakistanem i Afganistanem. Niewykluczone, że niektóre z nich mogą być w odległych regionach Azji Środkowej i Afryki. Słynny francuski sędzia antyterrorystyczny Jean-Louis Bruguière, obecnie na emeryturze, mówi, że spodziewa się, że AQIM połączy się wkrótce z bojownikami Al-Shabab w Somalii, jeśli nie zrobiło tego wcześniej. Ale główni przywódcy Al-Kaidy mogą również wspierać działania szkoleniowe w Europie lub w Stanach Zjednoczonych. W międzyczasie technologia pozwala jej udoskonalić to, co komisarz nowojorskiej policji Ray Kelly nazwał „wirtualnym Afganistanem”, tzn. komunikację głosową z użyciem sieci i wideo. Tak, jak młody talibski bojownik powiedział Newsweekowi niedawno: „Mogę szkolić ludzi w Internecie lub przez telefon, nie ma problemu”. Powiedział, że przygotowywał się w Południowym Waziristanie w zeszłym roku obok dwóch Francuzów (pochodzenia algierskiego), którzy mówili płynnie po arabsku i trzech Niemców (z których jeden był europejczykiem; dwaj pozostali byli pochodzenia arabskiego lub tureckiego).
Coraz bardziej walka z Al-Kaidą i jej filiami przypomina wyścig: czy Zachód zdoła przeniknąć jej twierdze i wyeliminować jej przywódców szybciej niż ona zorganizuje ataki na Zachodzie? Obie strony rozpoczęły niebezpieczny sprint, ale mety nie widać. (ms)

Tłumaczył KRZ na podstawie http://www.newsweek.com

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign