Księgarz z Argenteuil w północnej Francji złożył skargę na muzułmańskich chuliganów, którzy atakowali go za umieszczenie na wystawie egzemplarzy pisma „Charlie Hebdo” z karykaturą na temat islamu.
Christian Girard, kierownik księgarni „Librairie du Mali” padł ofiarą gróźb ze strony młodych ludzi powołujących się na islam. Zażądali oni usunięcia czasopisma ze sklepowej witryny, a gdy odmówił – zaczęli w nią uderzać. Księgarz zadzwonił po policję i złożył skargę. Na miejsce zdarzenia przyjechał patrol, żeby chronić sklep.
Księgarz zaznaczył, że pogróżki zaczęły się wraz z umieszczeniem w witrynie księgarni numeru „Charlie Hebdo” ze specjalnej serii tygodnika, zatytułowanej „Życie Mahometa.” Girard mówi, że już tydzień wcześniej pewien człowiek „delikatnie” zasugerował mu usunięcie egzemplarzy z wystawy. Potem „żądania okazały się dużo bardziej radykalne, nie były już uprzejme.” „Pół tuzina wyrostków zebrało się pod sklepem. Krzyczeli, że wybiją mi okna” – powiedział sprzedawca. Najpierw usunął egzemplarz z wystawy, potem jednak zmienił zdanie.
W wywiadzie dla „Parisien”, Girard opowiada, jak napastnicy uderzali w witrynę i grozili, że ją rozbiją. Wołali: „Znamy cię, wiemy, jaki masz samochód. Schowaj tę gazetę!”.
Wspomniane wydanie „Charlie Hebdo” odnosi się do strzelaniny, która miała miejsce w trakcie manifestacji poparcia dla byłego prezydenta Egiptu, Muhammada Mursiego. Numer opublikowano pierwszego dnia ramadanu. Na okładce znalazły się napisy: „Koran to gówno” i „Nie zatrzymuje kul”.
„Wykonuję swój zawód i nie mam zamiaru go zmieniać” – deklaruje Girard twierdząc, że dostał wyrazy poparcia od Stéphane Charbonniera, dyrektora „Charlie Hebdo”. „Jestem tym bardzo zmęczony, ale nie zamierzam stchórzyć” – powiedział księgarz. Pomimo dwukrotnej juz napaści na księgarnię, nie przestaje wierzyć w sens jej prowadzenia: „Księgarnia jest niczym tlen w tej dzielnicy” – mówi.
Tłumaczył: Bochun