Koran i mowa nienawiści

Ali A. Rizvi

*****

 Niedawno opublikowałem na Facebooku następujący wpis: „Gorsi od zwierząt są naszym zdaniem wyznawcy Allaha – ci, którzy wierzą w islam. To z nimi próbujemy zawrzeć sojusz, jednak oni wciąż go łamią, ponieważ nie straszne im prawo”.

Oczywiście to stwierdzenie natychmiast nazwano mową nienawiści i antymuzułmańskim. Jednak to nie są wcale moje własne słowa, ale cytat z Koranu, wersety 8:55-56 –  odwróciłem jednak role i zamieniłem „niewiernych” na „wyznawców Allaha” i tych, którzy „nie wierzą” na „tych, którzy wierzą w islam”.

Oto oryginalny werset:

8:55 Zaprawdę, gorsi od zwierząt u Boga są ci, którzy odrzucili wiarę i nie wierzą;

8:56 Ci, z którymi ty zawierasz przymierze, a potem oni naruszają swój układ za każdym razem; oni nie są bogobojni.

Natychmiast pojawiły się komentarze, że wyjąłem te wersy z kontekstu. „To jest werset wojenny. To jakby wyjąć zdanie z podręcznika dla żołnierzy. Jeśli jesteś na wojnie, wówczas możesz powiedzieć coś takiego. Ale tylko dla samoobrony. Trzeba użyć zdrowego rozsądku” – oponował jeden z internautów.

Dobrze, zmieńmy więc kontekst. Załóżmy, że USA jest w stanie wojny z ISIS czy al-Kaidą i z ust prezydenta padają następujące słowa: „Gorsi od zwierząt są naszym zdaniem wyznawcy Allaha – ci, którzy wierzą w islam. To z nimi próbujemy zawrzeć sojusz, jednak oni wciąż go łamią ponieważ nie straszne im prawo.”

Czy to wygląda lepiej?

„Tak, jeśli walki toczą się na terenie kraju, który został zaatakowany” – odpowiada autor wcześniejszego komentarza. „W ten sposób możemy łatwo zidentyfikować agresora. Co jeśli ludzie, których zaatakowano walczą w samoobronie?”

Jeden z brytyjskich kaznodziejów nienawiści, Shakeel Begg, homofob, propagator dżihadu, obrJeden z brytyjskich kaznodziejów nienawiści, Shakeel Begg, homofob, propagator dżihadu, obrońca terroryzmuońca terroryzmu

Jeden z brytyjskich kaznodziejów nienawiści, Shakeel Begg, homofob, propagator dżihadu, obrJeden z brytyjskich kaznodziejów nienawiści, Shakeel Begg, homofob, propagator dżihadu, obrońca terroryzmuońca terroryzmu

No dobrze. Załóżmy, że ISIS albo al-Kaida zaatakowały Nowy Jork, i w efekcie prezydent mówi: „Gorsi od zwierząt są naszym zdaniem wyznawcy Allaha – ci, którzy wierzą w islam. To z nimi próbujemy zawrzeć sojusz, jednak oni wciąż go łamią ponieważ nie straszne im prawo.”

Lepiej?

Internauta upiera się; „Ten werset nie jest przeznaczony dla ogółu, tylko dla żołnierzy walczących na wojnie. Chodzi tylko o ludzi, którzy nie dotrzymują traktatów”. I tak dalej.

Nie będę już powtarzać tego cytatu. Puenta jest oczywista: jakkolwiek próbujesz opakować zmodyfikowany ustęp z Koranu, za każdym razem jest mową nienawiści przeciwko muzułmanom. Nie ma żadnego kontekstu, który usprawiedliwia nazywanie jakiejś grupy ludzi „gorszymi od zwierząt”.

I właśnie na tym polega problem: jeśli istniałaby książka mówiąca o muzułmanach w taki sposób, w jaki Koran mówi o niewierzących, poleciałyby głowy. Dosłownie.

Argument używany najczęściej przeciwko krytykom religii i satyrykom, takim jak rysownicy „Charlie Hebdo” – którzy wyszydzali wszystkie religie, nie tylko islam – dotyczy tego, że ich słowa „obrażają miliardy osób.”

Ale co z innymi religiami, w które godzi Koran? Święte wersety Koranu szanowane i czczone przez miliony ludzi na całym świecie, zalecają zabijanie niewierzących ( 8:12-13, 47:4; 24:16); nakazują wiernym walkę z innowiercami i czynienie z ich niewolników, jak to robi ISIS (9:29-30, 20:10-18); promują przemoc wobec kobiet  4:34) i ich kamieniowanie, oraz nakazują im poddaństwo wobec mężczyzn (2:11-12); pochwalają publiczne baty dla cudzołożników (24:2) oraz mordowanie homoseksualistów (20:13).

Kto więc ma tu większe prawo czuć się urażonym? Jeśli rzeczywiście chodziłoby o mowę nienawiści, to właśnie te treści powinny zostać zakazane w pierwszej kolejności.

W konfrontacji z tymi faktami apologeci często odpowiadają, że nie powinno się rozumieć tych fragmentów Koranu dosłownie. Biorąc po uwagę ich treść, z pewnością jest to uzasadniona obawa. Apologeci doskonale zdają sobie sprawę z tego, jak okropnie brzmiałyby te fragmenty, gdyby nie były poddane swobodnej interpretacji (czyli przeinaczeniu i złagodzeniu) albo gdyby Koran czytało się tak, jak każdą inną książkę. Kiedy dosłowne słowa bóstwa potrzebują nieustających i rozwlekłych wyjaśnień ze strony jego wyznawców, aby zapobiec ich dosłownemu zrozumieniu, to zaprzecza boskiemu autorstwu tych słów. Jeśli cokolwiek może znaczyć cokolwiek, nic nie ma znaczenia.

W rzeczywistości to umiarkowani muzułmanie wyciągają swoje pisma z kontekstu w większym stopniu, niż chcieliby to przyznać. Apologeci islamu na przykład lubią powoływać się na werset 2:256, który mówi, że „nie ma przymusu w religii”. Nie powiedzą ci już (a wielu z nich nawet tego nie wie), że kolejny werset 2:257, mówi, że niewierzący „są mieszkańcami ognia; oni tam będą przebywać na wieki!”. Często cytuje się również werset: „Ten, kto zabił człowieka, który nie popełnił zabójstwa i nie szerzył zgorszenia na ziemi, czyni tak, jakby zabił wszystkich ludzi. A ten, kto przywraca do życia człowieka, czyni tak, jakby przywracał do życia wszystkich ludzi”. Znowu, jeśli doczytamy do wersetu 5:33 dowiemy się, że Allah chce, żeby „Zapłatą dla tych, którzy zwalczają Boga i Jego Posłańca i starają się szerzyć zepsucie na ziemi, będzie tylko to, iż będą oni zabici lub ukrzyżowani albo też obetnie im się rękę i nogę naprzemianlegle”.

Co jest bardziej obraźliwe? Te słowa, czy ci, którzy się im sprzeciwiają i je krytykują?

To prawda, że religia nie powinna być określana przez postępki jej wyznawców. Może jednak być definiowana przez treści zawarte w jej kanonicznych tekstach – takich jak Koran, który jest wspólny dla wszystkich islamskich sekt i wyznań, czy to fundamentalistycznych czy  umiarkowanych. Fakt, że większość muzułmanów nie stosuje przemocy nie oznacza automatycznie, że można przymknąć oko na wszystkie promujące przemoc wersety z Koranu, podobnie jak fakt, że są Żydzi, którzy jedzą wieprzowinę albo uprawiają seks przedmałżeński, nie oznacza, że ich zachowanie jest zgodne z wytycznymi ich wiary. Jak mówi Alishba Zarmeen: „Większość ludzi jest bardziej moralnych niż pisma, które uważają za święte”.

Lęk przed urażeniem niektórych nie jest dostatecznym powodem, żeby przestać zwracać uwagę na mowę nienawiści, niezależnie od tego, czy pochodzi ona od Tea Party, Ku Klux Klanu, Koranu czy Biblii. A argumenty o niewłaściwym zrozumieniu, metaforze, czy wyrwaniu z kontekstu, to tylko wymówki, które wcale nie sprawiają, że teksty te czyta się lepiej.

Tłumaczenie GB na podstawie https://richarddawkins.net/2015/03/no-youre-not-taking-those-verses-out-of-context/

Tytuł oryginalny: „Nie, nie wyjmujesz tych słów z kontekstu”.

Ali Rizyi

Ali A. Rizvi, Kanadyjczyk poczodzenia pakistańskiego, jest pisarzem, lekarzem i muzykiem.  Pisze swoją pierwszą książkę, „The Atheist Muslim”. Publikuje również w The Huffington Post, a także gra w zespole rockowym w Toronto.

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign