Komentarz

Film: „Kobiety opuszczające islam”

"Kobiety opuszczające islam". Od lewej, góry: Fauzia Ilyas, Fay Rahman, Mimzy Vidz, Halima Salat, Rana Ahmad, Zara Kay (zdj. YT CEMB)
"Kobiety opuszczające islam". Od lewej, góry Fauzia Ilyas, Fay Rahman, Mimzy Vidz, Halima Salat, Rana Ahmad, Zara Kay (zdj. YT CEMB)

Sześć kobiet, sześć różnych środowisk, z których się wywodzą, pięć różnych krajów, wspólna historia. “Kobiety opuszczające islam” to dokument pokazujący, jak mimo tylu różnic pomiędzy nimi łączyła je pasja wolności i przeszkody, które musiały pokonać na drodze do niej.

Film pod angielskim tytułem „Women Leaving Islam” można było obejrzeć na przedpremierowym pokazie 10 grudnia z okazji Dnia Praw Człowieka zorganizowanym przez Radę Ex-Muzułmanów w Wielkiej Brytanii (CEMB). Jego niewątpliwie największą zaletą jest pokazanie wspólnego problemu opuszczania islamu przez kobiety na różnych szerokościach i długościach geograficznych, w różnych klasach społecznych i systemach politycznych.

Występujące w nim Halima Salat (Somalijka z Kenii), Zara Kay (Tanzania), Rana Ahmad (Arabia Saudyjska), Mimzy Vidz Marwa (Wielka Brytania), Fauzia Ilyas (Pakistan), Fay Rahman (Bangalijka z Wielkiej Brytanii) przeszły na pewno różną drogę odejścia od religii, która jednocześnie dla każdej z nich wiązała się z opuszczeniem dotychczasowego otoczenia społecznego i rodziny, a czasami kraju. Towarzyszyły im brak akceptacji dla ich wyborów, przemoc rodziny, strach przed śmiercią i groźby zabicia, rozwód, ryzykowna ucieczka do Europy, bezdomność.

Gdy na spokojnie porównuje się ich losy, zaskakiwać może, że dziewczyna mieszkająca w Wielkiej Brytanii może doświadczyć w kwestii wyboru swojego wyznania większej presji i przemocy ze strony rodziny, niż Saudyjka. Z drugiej strony, chociaż na Ranę Ahmad wywierana była mniejsza presja ze strony rodziny, to apostazja w Królestwie Arabii Saudyjskiej mogła kosztować ją dużo więcej niż pobicie.

Jak doszło do tego, że porzuciły islam? Różnie. Halima od dziecka chyba czuła, że nie chce być muzułmanką. Zarę odrzucała nienawiść do Żydów i homoseksualistów. Mimzy przez długi czas na Zachodzie próbowała być „cool” muzułmanką (taką brytyjską „alejkumką”*) i starała się być ambasadorką islamu, ale rzeczywistość coraz bardziej weryfikowała nakazy tej religii. Niektóre z nich musiały doświadczyć przemocy.

Co musiały porzucić? Praktycznie całe dotychczasowe życie, bo rodzina, byli współwyznawcy, zachowują się w tym przypadku jak sekta, po wyjściu z której traci się relacje z jej członkami. Najwięcej chyba straciła Fauzia, tracąc kontakt ze swoim dzieckiem, które zostało odebrane jej przez męża w trakcie sprawy rozwodowej, gdy próbował wrobić ją w apostazję i bluźnierstwo. Nie wygląda na to, żeby cofnęły swoje decyzje, lecz jednocześnie widać, że części z nich, zwłaszcza tych ciężej doświadczonych, trauma jeszcze nie opuściła.

Nie byłoby celowe zdradzanie poszczególnych historii, szczególnie, że wkrótce, 1 lutego, z okazji Światowego Dnia Hidżabu będzie można obejrzeć premierę. Pod tym adresem można sobie ustawić na kanale youtube przypomnienie. Film ma być „wyzwaniem dla mizoginii i kultury skromności” – jak powiedziała szefowa CEMB i producentka dokumentu Maryam Namazie.

*Nazwa odnosi się do bloga alejkumki, która prowadzona była przez muzułmanki, które chciały pokazać islam od takiej wyluzowanej strony.

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign
Avatar photo

Jan Wójcik

Założyciel portalu euroislam.pl, członek zarządu Fundacji Instytut Spraw Europejskich, koordynator międzynarodowej inicjatywy przeciwko członkostwu Turcji w UE. Autor artykułów i publikacji naukowych na temat islamizmu, terroryzmu i stosunków międzynarodowych, komentator wydarzeń w mediach.

Inne artykuły autora:

Torysi boją się oskarżeń o islamofobię

Kto jest zawiedziony polityką imigracyjną?

Afrykański konflikt na ulicach Europy