Komentarz

Jerozolima, islamski antysemityzm i Europa

Trudno dociec czy postawa państw europejskich wobec Izraela i konfliktu palestyńsko-izraelskiego jest działaniem podyktowanym rozsądkiem czy strachem.

Pamiętając skutki wojny Jom Kipur (1973) i embarga paliwowego oraz mając świadomość, że rosnąca na terenach tych państw wspólnota muzułmańska żywo zainteresowana jest kwestią Palestyny, raczej obstawiać należy, że to strach.

Sądząc jednak po reakcji społeczeństw muzułmańskich w Europie, mimo krytycznej postawy rządów wobec przeniesienia ambasady USA do Jerozolimy, Europa ponownie wybiera hańbę, a wojnę będzie mieć i tak.

W odpowiedzi na deklaracje prezydenta Donalda Trumpa, muzułmanie w Europie zadeklarowali, że wyrżną Żydów. Intifadę zadeklarowano w szwedzkim Malmö, mimo że Szwecja jest jednym z liderów krytyki Izraela. Wiele gazet przemilczało to niechlubne wydarzenie.

W Niemczech jest o tyle lepiej, że minister spraw wewnętrznych Thomas de Maiziere skrytykował palenie flag Izraela na berlińskiej demonstracji i antysemickie slogany. Podobna demonstracja odbyła się w Stuttgarcie, a dalsze demonstracje są planowane, dzisiaj pod Bramą Brandenburską.

Setki demonstrantów przed ambasadą amerykańską w Wiedniu także chciały „szlachtować Żydów”.

Wezwania do przemocy wobec Żydów mieszały się z okrzykami „Allahu Akbar”

W Londynie również wykrzykiwano o konieczności wymordowania Żydów. Tam w okrzykach odwoływano się do Chajbar, oazy żydowskiej i plemienia wymordowanego na rozkaz Mahometa prawie 1400 lat temu. Protesty rozlały się po całej Wielkiej Brytanii – w Manchester, Bristolu, Birmingham czy Nottingham, a także w Irlandii – w Dublinie i Belfaście.

We Francji protest zbiegł się z wizytą premiera Izraela Benjamina Netanjahu, a protestujący mieli konkretne postulaty: między innymi uwolnienia dwóch terrorystów palestyńskich z izraelskiego więzienia.

Wszędzie wezwania do przemocy wobec Żydów mieszały się z okrzykami „Allahu Akbar”. Co ciekawe, jak donoszą niezależni korespondenci, sama Jerozolima nie stoi w ogniu.

Myliłby się ten, kto uważałby te demonstracje jedynie za akty spontanicznego wzburzenia. To polityka, którą uprawiają muzułmanie na Zachodzie, zgodnie z celami, jakie dla islamistycznego ruchu wytyczył najpopularniejszy wśród nich teolog Jusuf Al-Karadawi w „Priorytetach islamskiego ruchu w nadchodzącej fazie”. Jednym z tych priorytetów  jest wpływanie na politykę państw, w których znajdują się muzułmańskie mniejszości,  żeby sprzyjała celom islamistów, takim jak na przykład wymazanie Izraela z mapy świata.

Jest jeszcze jeden aspekt „strachu” Europy podnoszony przez analityków do spraw bezpieczeństwa: „Uznanie Jerozolimy za stolicę Izraela, będzie świetnym narzędziem rekrutacyjnym dla terrorystów”. Podzielam ten pogląd, ale uważam, że nie jest on argumentem w polityce międzynarodowej. Grupa państw nie może dać zaszantażować się grupkom niezadowolonych obywateli, którzy będą uciekać się do przemocy politycznej. Jeżeli tak ma się stać, to może i lepiej, że ta część populacji muzułmańskiej, która jest skłonna do radykalizacji, pojawi się wcześniej niż później. I tak prawdopodobnie znajdą sobie ten czy inny powód, żeby uzasadnić swój radykalizm, bo świat nie jest sprawiedliwy.

Poza tym antysemickie ataki ze strony muzułmanów nie wymagają uzasadnienia decyzjami Trumpa – jakkolwiek byśmy je oceniali. Wydarzają się one dość powszechnie, a badania przeprowadzone wśród europejskich Żydów pokazują dobitnie, kto jest głównym sprawcą tych napaści.

W przeprowadzonym przez Euroislam.pl, jeszcze nie opublikowanym wywiadzie, profesor Bassam Tibi, zwolennik stworzenia „islamu europejskiego”, przestrzega, że w żadnym wypadku nie wolno w Europie ustępować wobec powszechnego w społecznościach muzułmańskich antysemityzmu. To jeden z istotnych warunków integracji.

A Europa, przynajmniej ta „oficjalna”, robi dokładnie na odwrót.

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign

Jan Wójcik

Założyciel portalu euroislam.pl, członek zarządu Fundacji Instytut Spraw Europejskich, koordynator międzynarodowej inicjatywy przeciwko członkostwu Turcji w UE. Autor artykułów i publikacji naukowych na temat islamizmu, terroryzmu i stosunków międzynarodowych, komentator wydarzeń w mediach.

Inne artykuły autora:

Torysi boją się oskarżeń o islamofobię

Kto jest zawiedziony polityką imigracyjną?

Afrykański konflikt na ulicach Europy