Jeśli kontrola nad ciałem i przestrzenią są najbardziej widocznym znakiem islamistów, to nie ulega wątpliwości, że hidżaby, mega-meczety oraz rosnąca siła polityczna są dla nich środkami do zaznaczenia swojego terytorium.
Problem oczywiście nie sprowadza się do nakryć głowy czy meczetów, jest to bowiem cała sieć powiązanych ze sobą problemów. Od hidżabów i patriarchatu, poprzez zniekształconą teologię wywodzącą się z najbardziej skrajnej interpretacji islamu, po zagraniczne inwestycje w meczety, brak edukacji, gangi i zabójstwa „honorowe” – te wszystkie czynniki są ze sobą powiązane.
Ostatecznie to islamska narracja na Zachodzie określa, co znaczy być muzułmaninem. Muzułmanie są źródłem dumy dla niektórych partii politycznych, szczególnie tych, które uwielbiają narrację o ofiarach, tym niemniej takie przedstawianie tematu jest dla wielu samych muzułmanów źródłem wstydu.
Jemeńsko-szwajcarska politolog z uniwersytetu w Zurychu, Elham Manea, pisze: „Gdziekolwiek islamiści się uaktywniają, zawsze za pierwszy cel obierają kobiety. Najłatwiejszym, najbardziej widocznym i odnoszącym największe sukcesy środkiem kontroli jest hidżab, islamska zasłona głowy. W taki sposób islamiści oznaczają terytorium”.
North American Islamist Trust (NAIT), według FBI zagraniczna odnoga Bractwa Muzułmańskiego, ma prawa własności 325 nieruchomości w 42 stanach i tytuły własności około 25% meczetów w USA. Oficjalnie twierdzi, że nie ingeruje w codziennie działanie meczetów, ale jest „dostępne do wspierania i doradzania im w zakresie zgodności ich działania z szariatem”.
„Chicago Tribune” udokumentowała, jak umiarkowani muzułmanie byli świadkami islamistycznej transformacji Mosque Foundation w Bridgeview (stan Illinois), obejmującej przekazanie praw własności NAIT.
W Lanham w stanie Maryland rząd turecki zbudował na 15-akrowej działce meczet za 100 milionów dolarów. Podczas wizyty Erdogana 15 maja 2013 stan Maryland był reprezentowany przez sekretarza stanu Johna McDonougha. Ze strony Bractwa Muzułmańskiego w wydarzeniu udział wzięli przedstawiciele jego dwóch podmiotów – prezes Islamic Circles of North America (ICNA) oraz prezes Islamic Society of North America (ISNA).
Powstaje pytanie, czemu promocja hidżabów oraz wzrost liczby meczetów finansowanych z zagranicy są jako zjawiska niosące ryzyko islamizacji nadal ignorowane przez społeczeństwo? Jednym z powodów jest włączenie islamistycznych przedstawicieli i organizacji do głównego nurtu polityki. W Ameryce zaobserwowaliśmy pojawienie się dwójki takich kobiet – polityków.
Jedna to Ilhan Omar – powiązana z Council on American-Islamic Relations (CAIR), która z kolei powiązana jest z Bractwem Muzułmańskim oraz tureckim prezydentem Erdoganem, poważnym fundatorem BM, w tym oddziału w Gazie oraz Hamasu. Druga to Rashida Tlaib, do której najbliższych sojuszników politycznych należy wspierany przez Iran Hezbollah.
W wywiadzie przeprowadzonym przez szwajcarską reporterkę Helene Aecherli, Elham Manea opisała, jak Szwecja została zinfiltrowana przez islamską ideologię. Może to pomóc w sprawdzeniu, jak podobny proces przebiega w Stanach. W Szwecji socjaldemokraci i Zieloni współpracowali ręka w rękę z islamistami, uważając ich za autentycznych przedstawicieli społeczeństwa. To utorowało drogę programom religijnym w szkołach, segregacji płciowej i tak dalej, pomimo wartości humanistycznych i rozdziałowi religii od państwa.
Sytuacja zaczyna rozwijać się podobnie w USA. Ostatnio sąd najwyższy odmówił rozpatrzenia sprawy chrześcijańskiej uczennicy liceum w Maryland, która pomimo groźby nieotrzymania promocji, odmówiła zaprzeczeniu swojej wiary poprzez złożenie pisemnego wyznania modlitwy nawrócenia na islam, znanej jako szahada. Zadanie takie otrzymała w publicznej szkole, która na swoich zajęciach promowała islam bardziej niż inne religie.
W poszukiwaniu wyborców szwedzcy socjaliści zwrócili się ku islamistom, którzy są najgłośniejszą i najlepiej zorganizowaną grupą w kraju. W USA widzimy to samo w odniesieniu do CAIR i innych organizacji powiązanych z Bractwem Muzułmańskim. CAIR sama siebie określa jako największą muzułmańską grupę „praw człowieka” w Stanach.
Szwedzko-amerykańska aktywistka praw kobiet, która rozmawiała z Clarion pod warunkiem zachowania anonimowości, jest bardzo zaniepokojona tym, co widzi w swoim miejscu urodzenia, w Szwecji i uderzającymi podobieństwami do tego, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych. Oto fragmenty jej wypowiedzi.
„Socjaldemokraci, Zieloni, partie centrum zostały zinfiltrowane. Najpierw zalegalizowali hidżab i chusty, a osoby kwestionujące tą nową modę nazywali rasistami. Jednocześnie tysiące [muzułmańskich] dziewczynek żyją pod presją islamskiego prawa honorowego. W 2018 roku co ósme morderstwo w Szwecji było zabójstwem „honorowym”. (…) „Uchodźcy którzy trafili do Szwecji na przestrzeni ostatnich lat mieli za sobą średnio 3,5 roku uczęszczania do szkoły i pochodzili z patriarchalnych, klanowych społeczeństw. Niemożliwością jest ich integracja. Ludzie, którzy nie umieją czytać i pisać, żyją w wysoko wyedukowanym społeczeństwie. Przez brak edukacji nie mają szans znaleźć pracy, co tylko podsyca problem gangów wśród imigrantów. (…) Te imigranckie społeczności upierają się przy posiadaniu własnych islamskich szkół. Jedna z takich szkół miała wśród nauczycieli radykalnego imama i sześciu byłych bojówkarzy ISIS, którzy zresztą wciąż pracują jako nauczyciele. (…) W innej bezpłatnej islamskiej szkole dziewczynki nie noszące hidżabu były zastraszane i prześladowane. Ta szkoła została ostatnio zamknięta. Właściciel został aresztowany, ale zwolniono go, ponieważ nie mógł być deportowany do swojego kraju z powodu przepisów ONZ”. (…) Radykalni imamowie z ISIS, którzy zostali aresztowani w Szwecji, zostali właśnie wypuszczeni z więzienia, ponieważ międzynarodowe prawo Unii Europejskiej mówi, że nie można ich deportować, gdyż mogą być torturowani w swojej ojczyźnie.”
Nasze źródło dodaje, że spośród 25 największych meczetów w Szwecji 17 jest finansowanych przez Katar lub Arabię Saudyjską, Turcję lub Iran – zauważając, że nie są to fundusze pozyskane lokalnie, ale inwestycje zagraniczne (z kontrolą zagraniczną).
Jak wiemy, w Europie i Stanach próby podjęcia dyskusji na te tematy przez zaniepokojonych muzułmanów i niemuzułmanów szybko otrzymują etykietkę „islamofobii”, albo „hejtu”. Jest to dobry przykład tego, jak islamiści zawłaszczają terytorium w sferze politycznej.
Jednak dialog ten musi się zacząć, niezależnie od tego jak jest niewygodny. Nie chcę, żeby ktokolwiek myślał, że noszenie hidżabu lub budowa meczetu jest przejawem islamizmu, ale alternatywa, żeby nic o tym nie mówić, nie jest opcją. Dopóki nic nie mówimy, islamiści będą nadal dominować w dialogu, w którym dominowali już o wiele za długo.
Nadszedł czas, aby reszta z nas zabrała głos, żebyśmy zaczęli swobodnie rozmawiać o tym, jak „znaczniki” wiary są używane jako narzędzia do promowania politycznej i regresywnej interpretacji religii islamskiej.
Shireen Qudosi
Tłumaczenie Severus Snape, na podst. https://clarionproject.org/how-islamists-mark-territory/ (W oryginale angielskim linki do źródeł)