Islamskie rekolekcje w Berlinie

W ostatnich dniach festiwalu filmowego w Berlinie ujawnił się w konkursie ciekawy wątek – islam, ale traktowany po nowemu, od wewnątrz, jako problem europejski i nie tylko problem.

W sobotę – zakończenie festiwalu. Wszelkie spekulacje, kto dostanie Złotego Niedźwiedzia, wydają się zawodne. Tradycją Berlinale jest nagradzanie reżyserskich odkryć, młodego, arthouse’owego kina o zacięciu społecznym. Takich filmów było sporo w konkursie. Myślę tu o rumuńskim debiucie Florina Serbana „Kiedy chcę gwizdać, gwiżdżę”, o austriackim „Rabusiu” Benjamina Heisenberga, o duńskim „Submarino” Thomasa Vinterberga. Polański może liczyć na nagrodę, ale chyba nie główną – dostał w swojej karierze już wszystko.

Przewodniczący jury Werner Herzog – autor „Aguirry, gniewu bożego” – to artysta nieprzewidywalny. Jest tu jednak film, który teoretycznie mógłby go zadowolić, który w dodatku zwycięża w rankingu krytyki i – last but not least – podoba się mnie: rosyjski „Jak spędziłem lato” Aleksieja Popogrebskiego, film wyczyn, zrealizowany z dwoma aktorami na dalekiej Północy, trzymające w napięciu kino z wizją; nic z publicystyki, nic z telewizyjnej oczywistości.

Oglądając bogaty tegoroczny konkurs – zakończony właśnie projekcją amerykańskiego „Killer inside me” Michaela Winterbottoma – filmem o czystym złu, nieświadomym siebie złu, nasuwającym porównania z kinem Kubricka – nieraz miałem poczucie, że jestem na seminarium socjologicznym. A czasem – jak na rekolekcjach.

W ostatnich dniach festiwalu ujawnił się w konkursie ciekawy wątek – islam, ale traktowany po nowemu, od wewnątrz, jako problem europejski i nie tylko problem. Islam skonfliktowany wewnętrznie, ale z drugiej strony będący dla Zachodu wyzwaniem, a może nawet szansą?

30-letni reżyser Burhad Qurbani („Wyznanie wiary”) urodził się w Niemczech, jego rodzice są emigrantami z Afganistanu. W debiutanckim filmie „Szahada” („Wyznanie wiary”) opowiada kilka historii młodych berlińskich muzułmanów, splecionych ze sobą jak w popularnym serialu. Bohaterowie tego filmu – interesującego obyczajowo, choć dość schematycznego – muszą przeformułować swoją „szahadę”, która rozeszła się z ich życiem. Maryam przerwała ciążę, Samir przeżył homoseksualną przygodę. Czy odejdą od islamu, czy przeciwnie, staną się tym gorliwiej ortodoksyjni? Religia ma dostosować się do życia czy życie do religii? Czy pomoże im liberalny imam, który tłumaczy skruszonemu Samirowi, że w Koranie każda miłość jest święta?

Więcej na: wyborcza.pl

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign