Radykałowie w Dagestanie atakują kobiety noszące bikini, żeby narzucić islamski kanon ubioru.
Plaża w Machaczkale, stolicy Dagestanu, jest pełna mężczyzn. Silnych, umięśnionych mężczyzn, którzy trenują sztuki walki i zapasy na zaśmieconym piasku plaż nad Morzem Kaspijskim. Niektórzy siedzą, delektując się gotowanymi kolbami kukurydzy z masłem i solą; inni grają w piłkę nożną lub siedząc na ramionach swoich kolegów rozbijają fale, rywalizując o to, kto wytrzyma napór wody i nie przewróci się.
Nieliczne grupy nieśmiałych kobiet ubranych w długie flanelowe suknie wchodzą do wody trzymając dzieci za rękę; ich długie spódnice i kolorowe hidżaby natychmiast nasiąkają słoną wodą niczym gąbki. Bikini? Praktycznie ich nie widać. Przemiana społeczna była szybka i radykalna: jeszcze dwa lata temu tylko nieliczne kobiety pływały tu w Rosji (Dagestan należy do Federacji Rosyjskiej) w Morzu Kaspijskim w długich sukniach i chustach. W tym roku, opinia publiczna w regionie – miejscu najczęstszych ataków terrorystycznych w Rosji – postanowiła położyć kres „grzesznemu” obnażaniu kobiecych ciał. Nieliczni turyści w typowych strojach kąpielowych witani są wzrokiem pełnym dezaprobaty i zgryźliwym komentarzem w lokalnym języku. Jedno słowo pojawia się zawsze: „haram” czyli „zakazany”.
Aby ułatwić życie zarówno kobietom, które chcą popływać, lecz nie posiadają sukni do kąpieli (nazywanych potocznie burkini), jak i mężczyznom, którzy chcą spędzić czas na plaży nie łamiąc nakazów islamu, państwo otworzyło w tym miesiącu pierwszą w Rosji plażę zgodną z zasadami prawa szariatu. Nazwana Górską Plażą Kobiecą, jest ogrodzonym kompleksem otwartym tylko dla kobiet, dziewczynek i chłopców poniżej 6 roku życia. Odwiedzający mogą odpocząć w wygodnych drewnianych szałasach, chroniąc się przed gorącem, lub popływać w oceanie bez konieczności nakładania burkini. Plaża jest wystarczającym dowodem, jeśli ktoś by go potrzebował, na rozkwit islamu w Federacji Rosyjskiej. Jest także środkiem bezpieczeństwa stworzonym dla ochrony kobiet w obliczu ostatniej, makabrycznej serii zamachów bombowych na wybrzeżu kaspijskim.
W pogodny lipcowy poranek zeszłego roku, około godziny 6 rano, nauczycielka Jelena Abduzhalimowa spotkała się ze swoimi kolegami na śródmiejskiej plaży, żeby rozegrać mecz siatkówki. Podczas gdy panie przebierały się w kostiumy, grupa młodych chłopców zaczęła się rozgrzewać do ćwiczeń zapaśniczych przed swoimi porannymi zajęciami, zaraz obok boiska do siatkówki. Oprócz dzieci, plaża była jeszcze stosunkowo pusta o tej porze. Abduzhalimowa weszła ze swoimi przyjaciółmi na boisko. Aby zaserwować piłkę zrobiła krok do przodu. Nagle potężna eksplozja wyrzuciła ją w powietrze na wysokość trzech metrów nad ziemię. Nauczycielka weszła na minę ukrytą w piasku. To była trzecia eksplozja, która miała miejsce na publicznej plaży w tym sezonie. Ta kosztowała kobietę utratę nogi powyżej kolana.
Bomba miała być karą dla kobiet noszących stroje kąpielowe, mówi Abduzhalimowa. Żałuje, że już wówczas plaża dla kobiet nie była otwarta. „Gdyby tylko strzeżona plaża istniała rok temu, nadal miałabym nogę”, stwierdza, dodając że szczęśliwie to ona nadepnęła na minę zanim zrobiło to jakieś dziecko.
Nie wszystkie kobiety są tak pozytywnie nastawione do plaży zgodnej z zasadami szariatu. „Najpierw grożą nam śmiercią za noszenie bikini; następnie będą chcieli żebyśmy przestały nosić szorty i dżinsy, potem zakażą nam chodzenia do restauracji i na uniwersytety”, mówi Bakanai Huseinowa, menadżerka z branży finansowej w Dagestanie. Huseinowa obawia się, że rosnąca fala ataków terrorystycznych ostatecznie zacznie wywierać wpływ i kontrolować wszystkie sfery życia kobiet – sferę społeczną, rodzinną, duchową.
Eskalacja zamachów terrorystycznych w Dagestanie dotyczy nie tylko kobiet noszących bikini, ale i wszystkich symboli świeckiego społeczeństwa. Tylko w tym roku miało miejsce ponad 200 terrorystycznych ataków na sklepy spożywcze, kawiarnie i sauny, które sprzedają alkohol, a także na ośrodki religijne i instytucje prawne. W atakach zginęły setki pracowników socjalnych, lokalnych posłów, policjantów, wysokich oficerów armii, a nawet imamów. Zabito także dwóch dyrektorów szkoły, którzy wypowiadali się przeciwko noszeniu przez uczennice hidżabu.
Podczas gdy w Dagestanie to islamscy rebelianci starają się zastraszyć kobiety żeby przestrzegały szariatu, w sąsiadującej republice Czeczeni same władze przejmują inicjatywę. Kobietom bez zasłony nie wolno wejść do publicznych budynków, nastoletnie dziewczynki muszą przychodzić do szkoły z zakrytymi włosami. Zeszłej jesieni kobiety w sukienkach bez rękawów i krótkich spódniczkach były nękane i ostrzeliwane na ulicy z broni na farbę przez półoficjalną policję moralną. Ulotki rozdawane dziewczynkom w muzułmańskich szkołach tego lata ostrzegały: „Zachowanie jest ważne – muzułmańskie kobiety nie powinny mówić głośno lub patrzeć bezpośrednio w oczy mężczyzn”.
Takie inicjatywy cieszą się poparciem czołowych przedstawicieli władzy. Czeczeński prezydent, popierany przez Kreml, Ramzan Kadyrow, forsuje nowy, islamski kanon stroju, a jego żona jest właścicielką domu mody, który kreuje islamskie standardy ubioru. W telewizji publicznej programy dedykuje się instruowaniu kobiet na temat właściwego wyglądu cnotliwego muzułmanina i pokazuje modelki z zasłoniętymi twarzami, przyodziane w długie suknie.
Inne kobiety czują presję swoich rodzin na przyjęcie islamskich zasad ubioru. Oto dwie młode kobiety, przyodziane w czarny, zakrywający w pełni ciało strój: „Aisza”, 22 lata, i jej szwagierka, „Fatima”, 24. Siedzą na zużytym dywanie w kącie swojego ubogiego domu w regionie Derbent. Te byłe studentki uniwersytetów w Moskwie i Wołgogradzie, wolą zachować swoje prawdziwe rosyjskie imiona w tajemnicy. Parę lat temu obie zakochały się w salafickich muzułmanach, których poznały przez Internet, a następnie przeprowadziły się do Dagestanu żeby założyć rodziny ze swymi religijnymi mężami. „Mój mąż, chciał żebym zasłaniała ciało”, mówi Aisha. Spod czarnej zasłony widać tylko jej oczy. „Staram się już nie spacerować po okolicy. Ludzie wytykają mnie palcami, nazywając terrorystką.” Fatima i Aisha mają niewiele swobody w podejmowaniu własnych decyzji. Muszą być posłuszne mężom. Doskonale wiedzą, że mężczyźni mają pełne społeczne uznanie w kwestii decydowania o właściwym zachowaniu swoich żon.
Dwa lata temu moskiewskie ugrupowanie walczące o prawa człowieka usilnie starało się uzyskać oficjalne wyjaśnienie na temat śmierci siedmiu kobiet zastrzelonych na drodze w Czeczenii. Wysiłki te spełzły na niczym. Kadyrow oświadczył, że kobiety wykazywały się „swobodnym sposobem bycia” i spekulował, że mogły być ofiarami honorowych zabójstw dokonanych przez członków ich rodzin. „Dostrzegamy tendencję zmuszania kobiet do dostosowania się do upokarzającej roli społecznej w Północnym Kaukazie”, mówi Tatiana Lokszina z organizacji Human Rights Watch w Moskwie. Lokszina stwierdziła, że tradycyjnie sądy przymykają oko na przemoc domową w tym regionie.
W maju 2010 Departament Stanu USA ogłosił zamiar przeznaczenia 1,7 miliona dolarów na wspieranie programów organizacji pozarządowych w rosyjskim Północnym Kaukazie, przy czym prawie połowa środków skierowana zostanie do organizacji zwalczających przemoc domową. Jest jednak mało prawdopodobne, żeby zachodnie pieniądze mogły istotnie zmienić poglądy mieszkańców tego regionu, wobec czego władze w Moskwie z pewnością nadal będą się borykać z problemem chronienia kobiet – czy to na plaży, czy w saunie, czy na ulicach – na przeobrażającycm się błyskawicznie południu Rosji.(p)
Tłumaczenie: MP
Źródło: http://www.thedailybeast.com/articles/2011/09/30/terror-attacks-escalate-against-women-in-bikinis-in-russia-s-dagestan.