Islamscy antysemici zablokowali wystawę o holocauście

Piotr Ślusarczyk

Muzułmańscy duchowni z londyńskiego meczetu Golders Green we współpracy ze społecznością żydowską chcieli otworzyć wystawę poświęconą zaangażowaniu albańskich muzułmanów w ratowanie Żydów w drugiej wojnie światowej. Wystawa jednak została odwołana.

Władze meczetu ugięły się pod żądaniami wiernych reprezentujących antysemickie przekonania. Organizacje żydowskie zapowiedziały, że wystawę będzie można obejrzeć w innym muzułmańskim domu modlitwy, konkretów na razie nie podano.

Centrum Porozumienia Islamskiego w Golders Green we współpracy z przedstawicielami londyńskiej społeczności żydowskiej oraz Instytutem Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu Yad Vashem, by przeciąć narosłe w ostatnich latach napięcia związane z budową meczetu w dzielnicy żydowskiej Londynu, postanowiło zorganizować wystawę pt. „Kochaj swoich sąsiadów”, poświęconą pamięci albańskich muzułmanów, którzy ratowali Żydów w czasie Holocaustu. Wystawa miała zostać otwarta w styczniu tego roku, została jednak odwołana.

Inicjatywy, które próbują pokazać przyjazną twarz społeczności muzułmańskiej, jednocześnie ujawniają mroczną twarz fundamentalistów.

Wezwania do bojkotu wydarzenia formułował Roshan M Salih, dziennikarz prowadzący stronę internetową 5pillarsuk.com oraz pracujący dla irańskiej telewizji Press TV. Jego argumentację streścić można w sposób następujący: w zorganizowaniu wystawy pomaga Yad Vashem, Yad Vashem to instytucja państwa Izrael, Izrael to państwo wrogie muzułmanom. „Uroczystości nie mogą nigdy odbywać się wspólnie z izraelskimi oprawcami lub ich zwolennikami” – powiedział Salih i jednocześnie określił zwolenników otwarcia wystawy mianem syjonistów. Teraz w mediach społecznościowych przedstawia się jako ofiara nagonki izraelskiej prasy i chwali decyzję władz meczetu, pisząc „Kolejny artykuł w 'Jewish Chronicle’ atakuje mnie. W każdym razie meczety oraz instytucje muzułmańskie wsłuchują się w głos społeczności muzułmańskiej, a nie bandy syjonistów, więc dobrze zrobił meczet w Golders Green, słuchając głosu swojej społeczności” . To wystarczyło, żeby muzułmanie chcący porozumienia ze społecznością żydowską zrobili krok w tył.

Wydawało się, że otwarcie wystawy położy kres napięciom, które zostały wywołane informacją, że w dzielnicy żydowskiej Londynu powstanie meczet. W 2017 roku dość liczna grupa mieszkańców protestowała przeciwko budowie świątyni wraz z centrum kultury islamskiej. Pojawiły się między innymi nieprawdziwe pogłoski o tym, że meczet finansowany jest przez zwolenników Al-Kaidy.

Wówczas stanowiska te spotkały się z solidarnym i stanowczym sprzeciwem duchownych katolickich, żydowskich oraz hinduskich. Blisko trzydziestu z nich potępiło „rasistowskie zachowania” i udzieliło poparcia Centrum Porozumienia Islamskiego. „Jesteśmy przekonani, że nowe centrum islamskie będzie cennym ośrodkiem dla całej lokalnej społeczności i przyczyni się do budowania dialogu, rozwoju dzielnicy, budowania ładu i bezpieczeństwa” – oświadczyli duchowni. W podobnym tonie wypowiadali się teraz liderzy lokalnej społeczności żydowskiej, upatrując w wystawie o holocauście okazji do budowania pozytywnych relacji z muzułmanami.

Ostatecznie wystawę będzie można zobaczyć w innym miejscu. Organizatorzy nie ujawniają go jednak, gdyż obawiają się powtórki z Golders Green. Przewidywany termin otwarcia to luty tego roku. Pierwszym gościem wystawy ma być ambasador Albanii w Zjednoczonym Królestwie.

* * *

Zamieszanie wokół wystawy jak w soczewce pokazuje iluzję multikulturowego społeczeństwa. Szlachetna idea pokojowego i pełnego szacunku współżycia przedstawicieli różnych religii ujawniła rzeczywistość zupełnie inną niż postulowana. Otwarci muzułmanie przegrywają z wpływowymi fundamentalistami, którzy wspólne muzułmańsko – żydowskie dziedzictwo odrzucają, a jego prezentację wykorzystują do podgrzewania atmosfery wzajemnej wrogości.

Znamienne, że wystawa „Kochaj swojego sąsiada” dokumentująca heroizm ludzi, którzy w obliczu największej tragedii XX wieku, jaką był Holocaust, zachowali się godnie, jest najpierw pod naciskiem antysemitów muzułmańskich odwołana, a następnie miejsce prezentowania historycznych świadectw utrzymuje się w tajemnicy, w obawie przed niezadowoleniem tych, który… swojego sąsiada nienawidzą.

Bolesny paradoks całej tej sprawy tkwi w tym, że inicjatywy, które próbują pokazać przyjazną twarz społeczności muzułmańskiej, jednocześnie ujawniają mroczną twarz fundamentalistów. Mamy w Berlinie liberalny meczet, który funkcjonuje do dziś tylko dzięki ochronie policji. Mamy i wystawę, która może zostać zaprezentowana tylko dlatego, że jej miejsce utrzymywane jest w sekrecie. Mulitkulturalizm zmienił się w karykaturę samego siebie. PŚ.

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign