Czy skutkiem rewolucji będzie krach przemysłu turystycznego? Kair już dziś traci na tym miliardy.
Dziś Egipcjanie będą obchodzić rocznicę początku rewolucji, która zakończyła 30-letnie rządy dyktatora Hosniego Mubaraka. Wielu mieszkańców kraju wciąż mocno odczuwa jednak koszty rewolucji. – Wolałbym, żeby rzeczy wróciły do takiego stanu, jak za Mubaraka – mówi 61-letni Ahmed, który skarży się na brak pracy.
Z oficjalnych rządowych danych wynika, że w 2011 roku liczba turystów spadła o ponad 33 procent. W 2010 roku było ich 14,7 mln, a w zeszłym już tylko 9,8 mln. – To bardzo poważny spadek – oznajmił minister turystyki Munir Abdel-Nur w rozmowie z dziennikiem „Al-Ahram”. Zyski spadły zaś z 12,5 mld do 8,8 mld dolarów. Jak zauważa Reuters, niemal codziennie wybuchają z tego powodu nowe protesty oraz strajki.
Wojskowe władze w Kairze boją się, że może dojść do nowych zamieszek. Zwiększono więc środki bezpieczeństwa na lotniskach i ustawiono punkty kontrolne na drogach łączących lotniska z kurortami. Ale wielu turystów i tak obawia się o swoje bezpieczeństwo. Według DPA już na początku tygodnia siedem linii lotniczych – m.in. Air France, Austrian Airlines – anulowało loty do Kairu, bo nie było na nie chętnych.
Więcej na: www.rp.pl