Najbardziej znane na świecie islamistyczne postacie, kraje i organizacje terrorystyczne – począwszy od tureckiego prezydenta, po ugrupowania takie, jak Hamas i Hezbollah – zapomniały o różnicach dzielących szyitów i sunnitów i zjednoczyły się w poparciu dla Nicolasa Maduro, usuniętego prezydenta Wenezueli.
Maduro został pozbawiony władzy prezydenckiej przez opozycję, która powołuje się na konstytucyjne prawo pozwalające na odsunięcie od władzy dyktatorów.
Większość wolnego świata poparła nowego prezydenta, Juana Guaidó, ale muzułmańscy przywódcy, którzy dotychczas wyzywali się nawzajem od „terrorystów” – jak choćby w przypadku Erdogana i syryjskiego dyktatora Baszara al-Asada – zgodnie stanęli po stronie Maduro. Jest to efekt wielu lat dyplomatycznych wysiłków Maduro i poprzedniego władcy, Hugo Chaveza, którzy dążyli do integracji socjalistycznej wenezuelskiej dyktatury z antyamerykańskimi krajami Bliskiego Wschodu.
Za rządów Maduro organizacje takie, jak Hezbollah, stały się znaczącym graczem w Ameryce Łacińskiej, gdzie przejęły szlaki handlu narkotykami i wykorzystywały urzędników byłego prezydenta, na przykład ministra przemysłu Tarecka El Aissamiego (matka Libanka, ojciec Syryjczyk), do zwiększenia rekrutacji nowych członków na zachodniej półkuli.
Tareck El Aissami
W ubiegłym tygodniu Hezbollah wyraził wdzięczność dla Maduro, krytykując administrację Trumpa za „rażącą interwencję mającą na celu destabilizację Wenezueli”. Wypowiedź ta odzwierciedlała opinię rządu Iranu, który opisał dojście do władzy przez Guaidó – zgodne z konstytucją – jako formę „zagranicznej interwencji” oraz „zamach”.
Bahram Qassemi, rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych Iranu, wyraził poparcie dla „rządu i narodu Wenezueli”, mając na myśli socjalistyczną dyktaturę Maduro. Jednocześnie, jak donosi irańska agencja prasowa Tasnim, potępił „wszelkiego rodzaju zagraniczną interwencję w wewnętrzne sprawy [Wenezueli], a także wszelkie nielegalne działania, takie jak próby przeprowadzenia zamachu stanu, czy środki podejmowane przeciwko ludności”.
Syryjski dyktator Baszar al-Asad, sojusznik Iranu w regionie, poprzez komunikat swojego ministerstwa spraw zagranicznych wyraził poparcie dla Maduro i zaznaczył, że odrzucenie przez wenezuelską opozycję wyników majowych wyborów było wynikiem amerykańskiego spisku. Syryjskie media państwowe, powołując się na „oficjalne źródło” oświadczyły, że „Syryjska Republika Arabska zdecydowanie potępia ingerencję administracji USA w sprawy wewnętrzne Wenezueli, uważając ją za rażące pogwałcenie wszystkich praw i konwencji międzynarodowych oraz za otwarte naruszenie suwerenności Wenezueli”.
Wiele spośród światowych organizacji oraz państw sunnickich, z wyraźnym wyjątkiem Arabii Saudyjskiej, wypowiedziało się w tej kwestii w podobnym tonie, co Iran. Wspomniany już prezydent Turcji, który próbował utrzymać przyjacielskie relacje z Iranem jednocześnie określając Assada mianem tyrana i grożąc pozbawieniem go władzy, jest prawdopodobnie największym sojusznikiem Maduro w świecie islamskim.
W jednej z pierwszych wypowiedzi po tym, jak pozbawiono go stanowiska, Maduro ujawnił, że Erdogan osobiście do niego zadzwonił wyrażając poparcie Turcji dla jego reżimu. Biuro prezydenta Turcji potwierdziło tę informację, zaznaczając, że Erdogan powiedział do swojego sojusznika: „Maduro, bracie, trzymaj się dzielnie, Turcja jest za tobą”.
Poparcie dla Maduro wyrazili również niektórzy spośród palestyńskich przywódców. W ślady Iranu poszedł członek Komitetu Wykonawczego Organizacji Wyzwolenia Palestyny, Ahmad Majdalani, który w swoim oświadczeniu zaznaczył, że „bezczelna amerykańska ingerencja w sprawy innych państw, czego przykładem jest sytuacja w Boliwariańskiej Republice Wenezueli, jest przedłużeniem polityki administracji Trumpa, która sprzeciwia się woli narodów”.
Do głosów krytyki dołączył Hamas, nazywając przywrócenie demokracji w Wenezueli „zamachem” i raz jeszcze obarczając winą amerykański „interwencjonizm”. Przedstawiciele Hamasu stwierdzili, że Stany Zjednoczone są „zagrożeniem dla stabilizacji” i jednocześnie wyrazili „wdzięczność” za systematyczną politykę antyizraelską, prowadzoną przez Maduro.
Fakt, że dyktatorzy z Bliskiego Wschodu posługując się tym samym językiem, poparli socjalistycznego dyktatora Wenezueli, z jednej strony może zaskakiwać. Z drugiej jest to efekt świadomej kampanii Hugo Chaveza, który chciał, żeby Wenezuela była krajem przyjaznym dla islamskich przywódców. Dzieło, które nieżyjący już były dyktator rozpoczął, zaprzyjaźniając się z ówczesnym prezydentem Iranu Mahmudem Ahmadinedżadem, kontynuował Maduro poprzez otwartość na relacje z Erdoganem.
Byli sojusznicy Chaveza, którzy uciekli z Wenezueli, oskarżyli go o bezpośrednią współpracę z Iranem i Hezbollahem. W wydanej w Hiszpanii książce pt. „Boomerang Chavez”, osoby blisko związane z polityką zagraniczną Chaveza powiedziały, że w 2007 r. w Damaszku zorganizował on spotkanie pomiędzy jednym z najbardziej wpływowych wówczas dyplomatów w kraju, Nicolasem Maduro, a przywódcą Hezbollahu Hassanem Nasrallahem. Według doniesień byłego wiceministra finansów Wenezueli, Rafaela Isea, mając poparcie Assada Wenezuela zgodziła się wprowadzić w życie plan, zgodnie z którym rząd wydawał paszporty i inne oficjalne dokumenty członkom Hezbollahu urodzonym w krajach takich, jak Syria i Liban, którzy nie mieli z Wenezuelą żadnych związków.
Wiele lat później liczne raporty i doniesienia, choćby te związane z aferą „Panama Papers” wykazały, że w ambasadach Wenezueli w Iraku i w Syrii rzeczywiście wydawano tego typu paszporty. Według zbiegłych z kraju urzędników, niemal dziesięć tysięcy obywateli Bliskiego Wschodu posiada oficjalne dokumenty wystawione przez rząd Wenezueli.
Ahmadinedżad był jednym z najgłośniej opłakujących śmierć Chaveza w 2013 r. Powiedział wtedy, że „Chavez bez wątpienia powróci na ziemię wraz z Jezusem i doskonałym Mahdim [ostatnim imamem, który według szyitów przyjdzie na świat na końcu czasu]”. Maduro utrzymał znaczącą część sieci kontaktów z Iranem, m.in. powołując El Aissamiego na stanowisko wiceprezydenta. El Aissami sprawuje obecnie kontrolę na narodowymi zasobami naturalnymi. Ostatnio wrócił z Turcji, gdzie rozmawiał na temat współpracy w dziedzinie surowców. Eksperci określają El Aissamiego jako „jednego z największych akwizytorów Hezbollahu”, który pomaga w przesyłaniu terrorystom z tej organizacji pieniędzy z przemytu narkotyków oraz w rekrutacji nowych członków w Ameryce Łacińskiej.
Relacje z Iranem oraz naturalne bogactwo Wenezueli wzbudziły zainteresowanie Erdogana, który znaczną część 2018 roku poświęcił na zacieśnianie relacji z Maduro. Ten ostatni był jedynym przywódcą państw Ameryki Łacińskiej obecnym na pilnie zwołanym przez Organizację Współpracy Islamskiej spotkaniu, którego celem było potępienie decyzji Trumpa o przeniesieniu amerykańskiej ambasady do stolicy Izraela, Jerozolimy. Maduro został zaproszony na inaugurację kolejnej kadencji Erdogana, a sam zaprosił przywódcę Turcji na wizytę w Caracas w grudniu 2018 r.
Oprac. Bohun, na podst.
https://www.yenisafak.com; https://www.abc.es; https://www.miamiherald.com; https://thehill.com