Islam nie jest rozwiązaniem

Muhammad al-Arabi

Ile jeszcze czasu upłynie, zanim przekonamy się kim tak naprawdę są islamiści, korzystający dziś ze zdobyczy rewolucji arabskich, wobec których z początku się dystansowali?

A są oni – salafici, wahabici i Bractwo Muzułmańskie – zacofanymi, umysłowo ograniczonymi szarlatanami, hipokrytami i mizoginami. Na swoim blogu http://www.arabist.net/blog/2011/12/13/egypts-islamists-and-tourism.html pisarz i analityk Issandr El Amrani pisze:

„Znaleźliśmy się w punkcie, w którym islamiści nie będą już w stanie dłużej utrzymać wygodnej roli opozycji; nadszedł czas, aby poważnie podejść do ich roli i wynikających z tego konsekwencji. Kilka lat temu na przykład, posłowie z ramienia Bractwa Muzułmańskiego w egipskim parlamencie sprzeciwiali się  prawu zaostrzającemu zakaz FGM, obrzezania kobiet (praktyce, która absolutnie nie ma podstaw w islamie, pochodzi z doliny Nilu) jak również sprzeciwiali się prawu zakazującemu bicia dzieci. Jeśli ci ludzie są jedynie tradycjonalistami, niech sobie głoszą, co chcą. Ale jeżeli islamiści chcą powoływać się na religię, powinni na poparcie swoich poglądów przedstawić pełne uzasadnienie teologiczne i ze świetych pism”.

Niestety, obrzezanie kobiet i bicie dzieci to nie jedyne problemy związane z islamistami.

Według El Amramiego, islamisci wierzą, że turystyka w Egipcie będzie się doskonale rozwijać jeśli zostanie wprowadzony zakaz spożywania alkoholu, plaże zostaną podzielone na żeńskie i męskie, a posągi z czasów faraonów, zwłaszcza przedstawiające bogów płodności, zostaną tak zmienione aby zakryć ich nagość. El Amrami cytuje noszącą chustę kandydatkę Bractwa Muzułmańskiego, Azzę al-Jarf, która powiedziała do tłumu zwolenników dopingujących ją podczas kampanii: „ Promujmy turystykę. Turyści nie muszą pić alkoholu, kiedy przyjeżdżają do Egiptu: mają mnóstwo alkoholu w swoich krajach. Przyjeżdżają zobaczyć starożytną cywilizację, a nie pić alkohol”. Tłum skandował: „Turystyka będzie się miała najlepiej pod rządami Wolności i Sprawiedliwości” (partii Bractwa Muzułmańskiego i jednej z najbardziej wpływowych grup wyłonionych po upadku Mubaraka).

Azzaa al Jarf

Prominentni duchowni salaficcy, tacy jak Yasser Bourhami, postulują inne ograniczenia w turystyce, która jest źródłem utrzymania dla milionów Egipcjan. W wywiadzie udzielonym prywatnej egipskiej Dream TV, Bourhami opisuje swój najważniejszy pomysł na rozwój branży turystycznej: „ Pięciogwiazdkowe hotele bez alkoholu, plaże dla kobiet – sióstr – oddzielone od plaż dla mężczyzn; w ten sposób przez tydzień obie płcie mogłyby odpoczywać od pokus”.

Inny islamski geniusz, Tarek Shalaan, który jest czołowym członkiem partii Salafi Al-Nur, w odpowiedzi na pytanie o swoje poglądy na temat nagich posągów z czasów faraonów, przedstawiających bogów płodności, powiedział: „Zabytki, które posiadamy, zostaną pokazane w innym świetle, będziemy się koncentrować na ich historycznym znaczeniu”, oznajmił, nie wyjaśniając co ma na myśli

Przykłady można by mnożyć.

A skoro teraz islamiści są „u władzy”, przynajmniej w Tunezji i Egipcie, nadszedł czas, żeby poddać analizie ich główne założenia.

Jednym z przykładów może być tutaj hasło egipskiego Bractwa Muzułmańskiego: „Islam jest rozwiązaniem”. W jaki dokładnie sposób islam ma rozwiązać problemy ekonomiczne Egiptu – rosnącą  biedę i przeludnienie?  Jaki jest pomysł Bractwa Muzułmańskiego, poza zniesieniem lichwy, czyli wprowadzeniem „islamskiej bankowości”, co absolutnie nie pomoże rozwiązać palących problemów kraju?

Islamiści nie mają żadnej strategii ekonomicznej lub politycznej oprócz objęcia władzy oraz uciskania kobiet, mniejszości i tych wszystkich, którzy nie są dokładnie tacy jak oni. Jeśli ktoś się zastanawia jak ta główna partia i jej odłamy w świecie arabskim mogą przetrwać bez strategii politycznej, odpowiedź jest bardzo prosta. Islamiści doskonale ją znają, ale niechętnie dzielą się nią publicznie w obawie przed narażeniem się na śmieszność.

Odpowiedź islamistów na wszystkie problemy społeczne, począwszy od bezrobocia, przeludnienia i niskiego poziomu usług publicznych, aż po kwestię upokarzania ich przez Izrael i jemu podobnych, brzmi: „Jeżeli zadowolisz Boga, on rozwiąże wszystkie twoje problemy”. To jest to! Nie musisz robić niczego więcej, tylko wykonywać działania, które w oczach islamistów podobają się Bogu – a On zrobi resztę. Teraz już łatwo zrozumieć, dlaczego islamiści są tacy powściągliwi w dzieleniu się tym absurdalnym poglądem ze światem, a czują się świetnie dzieląc się nim we własnym gronie.

Jednakże wielką czarną chmurą unoszącą się nad wszystkimi islamistami pozostaje wciąż podejrzenie, że są oni przeciwni demokracji i kiedy tylko czas ku temu dojrzeje obalą ją i ustanowią teokrację. Mówiąc krótko, sądzę, że podejrzewanie wszystkich islamskich partii o wierność zasadzie „jeden człowiek, jeden głos, jeden raz”, jest dziś tak samo prawdziwe jak przed laty. Według egipskiej gazety „Al-Misri Al-Yawm”, członek komitetu centralnego partii Al-Nur, Shaaban Darwish, powiedział na wiecu partii w Gizie, że demokracja to herezja, ponieważ sprzeciwia się zasadzie lojalności ustanowionej po śmierci proroka Mohameta, według której ludzie wybierają kalifa raz i są w stosunku do niego już zawsze lojalni.

Dlatego trzeba bardzo uważać na islamistyczną „pro-demokratyczną” propagandę. Jak powiedział Abdul Rahman al-Rashed, dyrektor telewizji Al-Arabiya („The Islamists: between propaganda and the truth”):

“Od obalenia Ben Alego w Tunezji i Mubaraka w Egipcie wielu ludzi twierdzi, że obraz islamistów został zniekształcony przez Arabów i przez Zachód po to, aby odsunąć ich od udziału w polityce. Po rewolucji islamskiej liderzy partii islamskich zaczęli pośpiesznie poprawiać swój wizerunek w oczach Zachodu wydając oświadczenia o tym, że nie zabronią noszenia bikini na ogólnodostępnych plażach albo nie zakażą spożywani alkoholu oraz że zaakceptują chrześcijanina lub kobietę u władzy.

Oświadczenia takie mają jednak na celu wyłącznie dbałość o wizerunek tych partii. Uwierzyć w nie może tylko ignorant w sprawach tego regionu czy też logiki partii religijnych.

Jeśli wezwanie do wolności w sferze  religijnej jest prawdziwe, wyraża ono opinię zaledwie kilku przywódców, podczas gdy większość z nich i członków różnych partii uważa „oczyszczenie społeczeństwa” za swój podstawowy obowiązek i nie potrwa długo, zanim zwrócą się przeciwko tym liderom, którzy wzywają do tolerancji.

Arabskie społeczeństwo przechodzi teraz trudny czas, który może prowadzić do dyktatury pod przykrywką demokracji, tak jak to się stało w Iranie. Dlatego nie możemy poprzestać na  wierze w ich dobre intencje oraz ich propagandzie. Jeśli te społeczeństwa naprawdę chcą demokracji i chcą dać szansę uczestnictwa w polityce wszystkim siłom politycznym – właczając w to siły islamistyczne i arabskich nacjonalistów –  muszą zbudować państwo oparte na konstytucji, która stoi na straży prawa oraz na armii, która rozumie, że jej obowiązkiem nie jest rządzić, ale chronić demokratyczne instytucje, takie jak sądy i parlament oraz zapobiegać obaleniu systemu demokratycznego.

Innymi słowy, rozwiązaniem problemów tych państw jest budowa systemu demokratycznego oraz takie stanowienie prawa, wobec którego wszyscy obywatele będą równi bez względu na płeć, kolor skóry, pochodzenie etniczne, wiarę lub jej brak.

Islam nie jest tym rozwiązaniem.(p)

Muhammad al-Arabi prowadzi blog PainfulTruths; określa siebie jako „postępowego arabskiego nacjonalistę, który mieszka i pracuje w Wielkiej Brytanii”.

Tłumaczenie Brok

http://painfultruths.typepad.com/my_weblog/2011/12/is-islam-the-solution.html

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign