Imigranci gwałcą kobietę, dziennikarze prawdę

Julia Caesar

Po zbiorowym gwałcie dokonanym przez imigrantów na promie ze Szwecji do Finlandii, dziennikarze dokonali gwałtu na prawdzie podając fałszywe informacje o narodowości sprawców.

Ośmiu podejrzanych o zgwałcenie 45-letniej kobiety uporczywie nazywano Szwedami, chociaż siedmiu z nich to Somalijczycy, a jeden pochodzi z Iraku. Czterech już zatrzymano, wszyscy są Somalijczykami i muzułmanami. Żaden nie ma nawet szwedzkiego obywatelstwa. Ale w pisanych tłustym drukiem nagłówkach mediów nazywani są „Szwedami”. W doniesieniach o imigrantach-przestępcach szwedzkie media jeszcze raz wykazały się bezdusznością. Sprawcy przestępstw podlegają ochronie, ofiarami nikt się w ogóle nie interesuje.

Margot Wallström

Margot Wallström

Imigranci gwałcą 4,5 raza częściej

W zdrowym społeczeństwie obywatele mają prawo do informacji o tym, kto popełnia poważne przestępstwa. Mogą wtedy sami ocenić, na jakie niebezpieczeństwo narażają się w konkretnych sytuacjach. Jak szwedzkie kobiety i dziewczęta mają się chronić przed gwałtami nie wiedząc kto je popełnia i nie zdając sobie sprawy, że imigranci popełniają je 4.5 raza częściej niż etniczni Szwedzi? Wykazał to raport BRÅ (Brottsförebyggande rådet, Rada zapobiegania przestępstwom) dziesięć lat temu, w 2005 roku.

Z powodów politycznych późniejszych raportów już nie publikowano. Cała szwedzka strefa publiczna, łącznie z mediami i władzami państwowymi usilnie próbuje przemilczać wszystko, co pokazuje destruktywne konsekwencje masowej imigracji, islamizacji i multikulturalizmu.

Dziennikarze chronią groźnych przestępców

Szwecja nie jest już zdrowym społeczeństwem, wręcz przeciwnie. Kłamstwo rozprzestrzenia się z zatrważającą prędkością i przenika coraz to nowe jego sfery. Grupowy gwałt na promie Amorella jest bezpośrednim skutkiem masowego, trwającego dziesiątki lat napływu do Szwecji imigrantów z krajów islamskich i prymitywnych kultur „honoru”. Polityka sprzyjająca masowej imigracji sprawiła, że ten kraj przoduje w europejskich statystykach gwałtów, a liczba brutalnych gwałtów na szwedzkich kobietach stale rośnie.

Zgłoszone gwałty w latach 1975-2014, wzrost o 1378% (źródło: BRÅ)

Zgłoszone gwałty w latach 1975-2014, wzrost o 1378% (źródło: BRÅ)

Los dziesiątek tysięcy kobiet poświęca się lekką ręką w imię błogosławionej wielokulturowości. Politycy mają gdzieś ofiary. Ich milczenie zdradza lodowatą obojętność na los i bezpieczeństwo własnego narodu. Żaden dotychczasowy rząd nie podjął najmniejszych nawet prób zmniejszenia liczby gwałtów w sposób, który rzeczywiście by zadziałał: poprzez zmniejszenie napływu imigrantów z krajów muzułmańskich. Postawienie potrzeb i bezpieczeństwa szwedzkich kobiet ponad masową imgracją byłoby przecież czystym rasizmem!

Wszystkie media nazywały sprawców Szwedami

Po zbiorowym gwałcie na 45-letniej Evie (imię zmienione) nastąpił jeszcze jeden. Dziennikarze dokonali gwałtu na prawdzie i na szwedzkiej opinii publicznej. Szwedzcy

dziennikarze uważają za swój obowiązek chronienie groźnych przestępców poprzez zatajanie prawdy o ich pochodzeniu. Systematycznie zaciemniają fakty i w ten sposób przyczyniają się do kolejnych gwałtów.

W weekend jest mało wiadomości, więc taki zbiorowy gwałt jest mile widzianym, gorącym materiałem. We wszystkich szwedzkich mediach zaraz pojawiły się wielkie nagłówki: „Kilku szwedzkich mężczyzn podejrzanych o gwałt na promie do Finlandii” (Dagens Nyheter), „Sześciu Szwedów zgwałciło kobietę w kajucie” (Aftonbladet), „Sześciu Szwedów zatrzymanych za gwałt na promie” (Expressen) itd. Podobnie było w radiu i w telewizji. Nawet fińskie media, czerpiąc informacje ze szwedzkich agencji informacyjnych, pisały: „Śledztwo zostanie przekazane stronie szwedzkiej, gdyż wszyscy mężczyźni są Szwedami” (Helsingfors Dagblad).

Jednak media działają dziś w zupełnie innej rzeczywistości niż jeszcze parę lat temu. Po ich doniesieniach niemal natychmiast pojawiły się w sieci relacje świadków i tożsamość gwałcicieli szybko wyszła na jaw. Wtedy szwedzkie media szybko usunęły doniesienia o gwałcie dokonanym przez „Szwedów” ze swoich wydań internetowych.

Gdzie są prominentne feministki?

Oto szwedzka kobieta zostaje brutalnie zgwałcona przez afrykańskich imigrantów. Kto staje w jej obronie? Gdzie się podziały wszystkie głośno krzyczące bojowniczki o prawa i swobody kobiet?

Gdzie jest przewodnicząca partii Feministyczna Inicjatywa Gudrun Schyman? Gdzie specjalistka od przemocy Katarina Wennstam? Gdzie superfeministki Maria Sveland i Athena Farrokhzad? Gdzie minister ds. równouprawnienia Maria Arnholm? A Margot Wallström?

Grobowa cisza. Żadne milczenie nie odbija się takim echem jak milczenie feministek, kiedy Szwedki gwałcone są przez imigrantów.

10 października 2010 roku Wallström płakała w telewizji. Była wtedy specjalnym pełnomocnikiem sekretarza generalnego ONZ Ban Ki-moona ds. przemocy seksualnej w konfliktach zbrojnych. Spotkała m.in. zgwałcone kobiety w Kongo i płakała nad ich losem w niedzielnym programie Agenda. W końcu jednak opanowała się i rzekła: „Czas otrzeć łzy i zacząć działać. Każda próba zaprowadzenia pokoju będzie bardzo utrudniona, jeśli nie położymy kresu poniżaniu kobiet; kobiety są podporą Kongo”. Przy kilku innych okazjach twierdziła publicznie, że poruszenie problemu kobiet gwałconych w czasie konfliktów zbrojnych było złamaniem największej w dziejach zmowy milczenia. Jednak skonfrontowana w 2014 roku w wywiadzie telefonicznym przez organizację Gransking Sverige z danymi raportu UNODC dotyczącymi liczby gwałtów w Szwecji zaczęła się śmiać i powiedziała: „To brzmi całkiem nieprawdopodobnie. Nie mam pojęcia skąd pochodzą te liczby”.

Od kilku miesięcy Wallstöm jest ministrem spraw zagranicznych w rządzie Stefana Löfvena i zadeklarowała, że będzie prowadzić „feministyczną politykę zagraniczną”. Gdyby ktoś ją zapytał, co sądzi o tym, że 6000 kobiet rocznie jest gwałconych w Szwecji (to dane oficjalne, według BRÅ gwałtów może być nawet dziesięciokrotnie więcej), zapewne zrobiłaby zdziwioną minę. Potem powiedziałaby pewnie, że feministyczna polityka zagraniczna nie dotyczy kobiet w Szwecji.

Na koniec Wallström mogłaby dodać, że jej wyciskająca łzy z oczu misja wśród zgwałconych kobiet w Kongo dotyczyła obszaru dotkniętego konfliktem zbrojnym, a w Szwecji panuje przecież pokój.

Rol, na podst. www.snaphanen.dk

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign