Jusuf al-Ajiri to racjonalista wśród salafitów. Celny analityk politycznych wydarzeń. Swego czasu ochroniarz samego bin Ladena. Założyciel Al-Kaidy Półwyspu Arabskiego.
Występująca w islamie lista pięciu filarów religii, takich jak wyznanie wiary (szahada), modlitwa, post, jałmużna oraz hadż, czyli pielgrzymka do Mekki, jest niejednokrotnie zwiększana wśród islamistów o kolejny, o dżihad. W konsekwencji święta wojna zostaje włączona w poczet aktów uduchowionych, a tym samym odsuniętych od pragmatyzmu politycznego życia. Skoro Allah nakazał męczeństwo, to widać wie, że odniesie ono skutek. Muzułmanin jest tylko narzędziem w jego ręku.
Tymczasem analiza działań oraz prac Jusufa al-Ajiriego, Saudyjczyka urodzonego w 1973 r., w Damamie, w typowej klasie średniej, pokazuje racjonalistyczne podejście do tej doktryny. Według niego, polityka, której zadaniem jest zniszczenie potęgi Stanów Zjednoczonych oraz Izraela, a następnie rozszerzenie islamu i salafickiego programu (manhaj) na cały świat, zawiera swoją analizę, strategiczne planowanie oraz mobilizację członków do konkretnego celu.
Jusuf bin Salih bin Fahd al-Ajiri to produkt młodzieżowej kultury dżihadystycznej, która wyrosła w latach 90 XX wieku w Arabii Saudyjskiej pod wpływem Ruchu Sahwa. Oznaczał on islamskie przebudzenie powstałe w ramach salafizmu, a jego podstawowym wykładnikiem była opozycja wobec amerykańskich oddziałów stacjonujących na Półwyspie Arabskim.
Ajjiri nie ukończył nawet szkoły średniej. W wieku 18 lat ruszył do Afganistanu, gdzie zaciągnął się do militarnych obozów treningowych prowadzonych przez Omara al-Faruqa. Awansował tam na trenera, a jakiś czas później na ochroniarza samego guru Al-Kaidy, Osamy bin Ladena. Współpraca zaowocowała licznymi podróżami do takich krajów, jak Sudan w 1994 r., Somalia, Bośnia, Kosowo, Czeczenia, Filipiny oraz Afganistan.
Wyjazdy tam dalekie były od zwyczajowej turystyki, ale za to wiązały się z najważniejszymi akcjami dżihadystycznymi tamtego czasu.
Wpadka Ajiriego nastąpiła szybko, bo w 1996 r. po dokonaniu ataku bombowego w Khobarze w Arabii Saudyjskiej na bazę wojsk amerykańskich. Dwa lata tortur nie zmieniły jego ideologicznej postawy. Wypuszczony z więzienia kontynuował swoją dżihadystyczną aktywność podejmując się m.in. zaproponowanej przez bin Ladena budowy struktur jego organizacji w Arabii Saudyjskiej, która w późniejszym czasie przyjęła nazwę Al-Kaidy Półwyspu Arabskiego.
Liderzy najróżniejszych komórek dżihadystycznych zwerbowanych przez Ajiriego zostali później umieszczeni na liście poszukiwanych przez władze Arabii Saudyjskiej terrorystów. Jej publikacja nastąpiła po bombowych atakach w Rijadzie 12 maja 2003 r. Wkrótce sam Ajiri zginął w ostrzale zorganizowanym przeciwko Al-Kaidzie, jednak pamięć po nim zaczęła odtąd się rozwijać. Dla wielu młodych salafitów na całym świecie stał się modelowym przykładem ideału niezależnego dżihadystycznego myśliciela, którego śmierć traktowano jako polityczną deklarację. Szczególny honor zyskał w Iraku po wybuchu powstania sunnickiego. Wśród tamtejszych mieszkańców doceniano jego prace na temat sytuacji politycznej ich kraju.
Al-Ajiri działał równolegle jako praktyk i teoretyk. Założył centrum badań islamskich prowadząc zarazem stronę internetową Al-Nida oraz tworząc szereg pisanych prac pokaźnych rozmiarów. To co się w nich wyróżnia, to racjonalizm, pojęcie raczej obce dla salafickiej myśli. Narracja nawiązuje do retoryki Osamy bin Ladena. Świat dzieli na dwie, wyraźne kategorie – dar al-islam oraz dar al-harb – pomiędzy którymi toczy się kosmiczna walka dobra ze złem, światła z ciemnością.
Jego prace mają szeroką formę, od publikacji internetowych, przez dokumenty Al-Kaidy, po otwarte listy skierowane do muzułmańskich przywódców. Dokonuje w nich wielu politycznych analiz amerykańskiej obecności na Bliskim Wschodzie, pisze o wojnie w Czeczenii, o grupie Abu Sayyaf na Filipinach czy talibach w Afganistanie. W przeciwieństwie do powszechnego obrazu dżihadysty o krótkowzrocznej wizji oraz mistycznego pedanta wyobcowanego z otoczenia, Ajiri prezentuje się jako dobrze poinformowany i trzeźwo myślący analityk.
Dla przykładu, rozpisując się o wojskach Stanów Zjednoczonych w Arabii Saudyjskiej odnosi się do pamiętników prezydenta Nixona, sięga do doktryn Cartera czy Busha i przekazuje spójną analizę amerykańskiej polityki w regionie. To samo tyczy się kwestii Iraku, gdzie słusznie przewiduje długi wojenny konflikt. Podobnie w przypadku Czeczenii, gdzie łączy swoja wiedzę z pierwszej ręki z historycznymi faktami i przedstawia jasną analizę sytuacji politycznej. Zwraca uwagę także podawana przez niego obszerność bibliografii przy krytycznym rozpracowywaniu pisarzy muzułmańskich, w tym tzw. modernistów, począwszy od Muhammada Abduha po Fahmi Huwaydiego.
W salafickim rozumieniu walka z niewiernymi za pomocą samobójczego męczeństwa rozpatrywana jest w kontekście służby Allahowi oraz niebiańskiej nagrody w postaci m.in. 72 dziewic. Tymczasem Ajiri w swoich pracach dotyczących podobnych operacji nadrzędną wagę przykłada do ziemskiej rzeczywistości. Dla przykładu, podczas omawiania zamachów dokonywanych przez czeczeńskie kobiety przeciwko rosyjskim oddziałom, czy też przy kwestii zakładników w moskiewskim teatrze z 2002 roku, Ajiri tylko pobieżnie wspomina o duchowym kontekście męczeństwa, skupiając się na chłodnej i racjonalnej analizie kosztów i korzyści takich akcji. Dżihadyści i tak mają trafić do nieba, lecz ich odejście stąd powinno odbywać się przy adekwatnych do wkładu skutkach.
Idąc tym sposobem myślenia, podczas rozpatrywania ataków na niemuzułmanów Ajiri dla każdego zamachu stara się znaleźć polityczne uzasadnienia. Według niego zażarte, nieprzemyślane ataki np. na Amerykanów prowadzą do upadku islamskiej ummy.
Jusuf al-Ajiri nie mógłby kierować się wyłącznie poszukiwaniem czystej wiedzy. Rzeczywistość musi być permanentnie analizowana. Jego celem było przekładanie politycznej wiedzy i analizy w akcję, oraz akcji w wiedzę. Obie zależne są od siebie nawzajem. Wiedza bez akcji jest nic niewarta, podczas gdy akcja bez wiedzy jest nieodpowiedzialnością i może doprowadzić do większego upadku.
Tylko dżihadyści, jako awangarda muzułmanów, mogą posiadać prawdziwą wiedzę, którą uzyskali w swoim unikalnym doświadczeniu. Taki prawdziwy wyznawca islamu pracuje dla Allaha i stale przekształca rzeczywistość. W tym procesie poprawna wiara jest niezbędna, a działanie bez niej byłoby hipokryzją. Działanie i wiedza urzeczywistnione są w dżihadzie tej awangardy, zwycięskiej grupy wyróżniającej się wśród tych, którzy są teologicznie pogubieni i niedoinformowani co do faktów. Poświęcenie się w męczeńskim zamachu jest ofiarą, jako wkład do zwycięstwa islamu na świecie.
W salafickim myśleniu liczy się czystość intencji i jest ona podstawową zasadą etyczną, ale akcja sama w sobie jest uwarunkowana jej praktycznymi rezultatami. Ostatecznie działanie musi być z korzyścią dla interesu religijnego, który powinien być mierzony w racjonalnych terminach.
Prace Jusufa al-Ajiriego to także wgląd we wnętrze Al-Kaidy. Dostrzec należy w niej część większego, saudyjskiego ruchu społecznego. Pokazuje on, że w kontrze do królewskiego wahhabizmu stoi religijna opozycja, ale bynajmniej nie taka, jakiej życzyliby sobie niemuzułmanie. To ruch zdecydowanie fundamentalistyczny i gdyby nagle Saudowie z jakiegoś powodu upadli, z pewnością nie należałoby się spodziewać żadnego demokratycznego czy sekularnego przebudzenia kraju.
Pisma Ajiriego przedstawiają relacje pomiędzy grupą dżihadystycznej młodzieży, a starszymi szejkami Sahwa. W listach otwartych do takich osób, jak Safar al-Hawall czy Salman al-Awda z jednej strony traktuje swoją grupę jako część tego ruchu Sahwa, z drugiej usiłuje uzyskać niezależną pozycję i próbuje nadać sobie miano religijnego autorytetu. Jednocześnie pierwszemu z nich dziękuje za edukację młodzieży, a zarazem oskarża o porzucenie wcześniej głoszonych idei dżihadystycznych. Udowadnia, że to on sam reprezentuje jedynych muzułmanów z własnym programem, tych którzy jako jedyni mówią i robią to, w co wierzą. I tylko oni boją się Boga. Drugiemu z szejków z kolei śle oskarżenia o poddawanie się rzeczywistości i z tego powodu umniejszaniu swojego manhaj, czyli salifickiego programu, co w rezultacie miałoby doprowadzić do osłabienia zasad wiary.
Ich obu oraz innych przedstawicieli salafizmu Ajiri nazywa zaledwie intelektualistami, zainteresowanymi jedynie wzrostem świadomości o nieuchronnie zbliżającej się w 2003 roku inwazji na Irak, zamiast wezwań do realizacji praktycznych planów.
Uznaje się, że zabity w 2003 r. Jusuf al-Ajiri reprezentował tzw. drugie pokolenie Al-Kaidy reprezentowane przez młodych myślicieli, których religijny autorytet bazował i bazuje zarówno na islamskiej wierze, jak i na realiach politycznej władzy wzmocnionej przez twierdzenie, że tylko oni są niezależni i czyści w swych intencjach. To przeobrażało ich w dużą większą siłę, niż brygada starej Al-Kaidy.
Sławosz Grześkowiak – historyk, filolog angielski oraz absolwent Studium Literacko-Artystycznego UJ. Interesuje się islamem oraz terroryzmem islamskim.
Bibliografia:
Meijer Roel, Re-Reading al-Qaeda. Writings of Yusuf al-Ayiri
www.globaljihad.net