Ideolodzy i bojówkarze dżihadyzmu – Abu Jahja al-Libi

Po śmierci bin Ladena drugi człowiek w hierarchii Al-Kaidy. Znany z licznych, nawołujących do dżihadu wystąpień wideo. Zaciekły wróg jakiegokolwiek porozumienia międzyreligijnego.

Wiek Abu Jahji al-Libiego nie został ustalony, ale przypuszczalnie urodził się on w pierwszej połowie lat 70 XX wieku. Pewną wiadomością jest za to to, że miało to miejsce w Libii. Jego pierwotne nazwisko brzmiało Muhammad Hassan Kajid i był młodszym bratem lidera Libijskiej Islamskiej Grupy Walczącej, Abdula Wahhaba Kajida Idrisa.

Świat dowiedział się o nim w lipcu 2005 roku. Wtedy, ogłoszono, że z amerykańskiego więzienia Bagram koło Kabulu zbiegło czterech islamskich bojówkarzy, al-Faruk, al-Shami, al-Kahtani oraz właśnie niejaki al-Libi. Pomimo 15-letniego zaangażowania w dżihad tego ostatniego, to właśnie odtąd rozpoczęła się jego sława jako jednego z liderów Al-Kaidy.

Dał się poznawać w licznych wystąpieniach wideo, gdzie w towarzystwie kałasznikowów AK-47 lub ręcznych granatników przeciwpancernych RPG-7 krzykliwie nawoływał do dżihadu, generalnie skierowanego do wszystkich wrogów islamu zdefiniowanych przez teologię Mahometa. Mówiono o nim, że nie prezentował jakichś taktycznych rozwiązań wojskowych bądź instrukcji walki. Był raczej jak ujadający pies wzywający do nieustającej walki z niewiernymi.

Niewiele jest wiadomo na temat wcześniejszego żywota al-Libiego, jeśli jednak oprzeć się na wywiadach z nim samym, dowiemy się, że do Afganistanu przybył około 1990 roku. Znalazł swoje miejsce w prowincji Logar, a po upadku prezydenta Nadżibullaha wyjechał i powrócił po nastaniu rządu Talibów. Afgańską przerwę wykorzystał na dwuletnie, islamistyczne studia w Mauretanii. I to wyróżniło go z grona przywództwa Al-Kaidy, gdzie np. bin Laden był inżynierem, a Zawahiri lekarzem, bo podkreślało teologiczne znaczenie głoszonej przez niego dżihadystycznej ideologii.

Informacyjna luka w życiorysie Libiego ciągnie się aż do 2002 roku, kiedy to zaaresztowany został w pakistańskim Karaczi i przetransportowany do Bagramu, skąd jak już wiemy udało mu się po trzech latach na dobre zbiec.

Do pewnego momentu główne ostrze krytyki Libiego skierowane było wobec Hamasu, uczonych elit muzułmańskich, szyitów oraz władz Arabii Saudyjskiej. Hamas służył mu za przykład negatywnego wpływu na islam zachodniej demokracji. Z dwóch powodów. Po pierwsze uważał, że tworzą kult świeckiego „bożka”, którym jest „politeistyczna rada ustawodawcza”, gdzie rządzą ludzie, a nie słowo Allaha. Po drugie, że liderzy Hamasu zaczęli posługiwać się „wzbudzającym odrazę” językiem zapożyczonym z nieislamskiego świata.

Ta obca dla mahometan terminologia była wyraźną solą w oku Libiego. Nie znosił stosowania eufemizmów dla tradycyjnych słów, jak choćby dżihadu. Narzucanie muzułmanom jego zamienników typu „opór” degradować miało prawdziwe znaczenie tego religijnego pojęcia. Uważał, że za pomocą zmian językowych wrogowie islamu mogą wpływać na muzułmanów, ich obowiązek walki, i ostatecznie zdyskredytować oraz zniekształcić islamskie orzecznictwo i podkopać podstawy tej religii.

Podobne reprymendy dostawały się duchowym elitom islamu. W swoich pismach oburzał się na zanieczyszczanie przez nich języka brzydkimi określeniami, typu „wybranie dżihadu” czy „wybranie oporu”. Dżihad, jak głosił, jest obowiązkiem każdego muzułmanina narzuconego mu przez Allaha, tego stwórcy, który zesłał ludziom świętą księgą! Wzywał więc, by uczeni sami dołączyli do dżihadu na polu walki – „A więc, ruszajcie natychmiast dołączajcie do mudżahedinów!”.

Tu jednak zaznaczał różnicę między dwoma pojęciami, fard kifaja oraz fard ajn. To pierwsze obliguje do dżihadu ogólnie muzułmanów, kiedy walczyć muszą poza światem islamu. Innymi słowy biją się ich reprezentanci. W drugim przypadku, obowiązuje włączenie się każdej jednostki w obronie zaatakowanych przez niewiernych ziem muzułmańskich. Al-Libi tłumaczy, że jeśli jeden kraj został zaatakowany, to far dajn nakazuje prowadzić dżihad przez wszystkie inne kraje aż do wypędzenia ostatniego wroga islamu.

A co w tej sytuacji robią imamowie i inni koraniczni uczeni? Nie dość, że nie prowadzą dżihadu, to jeszcze niedostatecznie wspierają tych, którzy robią to za nich! Owszem, przyznawał, mudżahedini popełnili zarówno błędy teologiczne jak i w akcji na polu walki, ale zaraz dodaje, że to uczeni są winni, ponieważ „zaniedbywali swoje obowiązki i byli nieobecni wśród mudżahedinów”. Ostrzegł ich, że stanęli w obliczu ryzyka utraty honoru i posłuszeństwa u wierzących twierdzeniem, że młodzi muzułmanie mają tylko „wybór” w przyłączaniu się do dżihadu.

Ideolodzy islamscy dokonują podziału na wrogów bliskich i dalekich. O różnicach w ich poglądach na ten temat decydują zwykle względy taktyczne. Dla Libiego każdy z nich to jeden pies. Świeckie rządy muzułmańskie są tak samo groźne dla islamu, jak inne, spoza muzułmańskiego świata. Walka z nimi więc powinna toczyć się równolegle.

To zresztą pierwszy z czterech punktów dających się wyodrębnić w filozofii Libiego. W drugim twierdzi, że w przypadku wycofania się wojsk niewiernych z kraju muzułmańskiego dżihad należy toczyć dalej, z tymi, którzy sprzeniewierzyli się religii. Po trzecie, los dżihadu nigdy nie powinien być powierzany tym, którzy go wcześniej nie doświadczyli. Ponadto tylko ci, którzy w nim uczestniczyli mają prawo wydawać na jego temat teologiczne opinie. I po czwarte, głównym celem dżihadu jest utworzenie islamskiego państwa.

W rozumieniu Libiego ataki „krzyżowców” nie ograniczają się wyłącznie do fizycznej inwazji na ziemie muzułmańskie. Twierdzi, że wymyślona na Zachodzie koncepcja „umiarkowania” w islamie jest częścią spisku dążącego do wykorzenienia i zniszczenia islamu, by społeczność muzułmańską przekształcić z czystości w zaślepienie, z pewności w wątpliwość oraz z wiary w niewiarę.

Umiarkowanie islamu byłoby tak naprawdę całkowitym zniesieniem tej religii oraz odrzuceniem woli Allaha, który zechciał swoimi prawami obdarzyć wszystkich ludzi. Zadaniem więc duchownych jest, by muzułmanie trzymali się prostej ścieżki nadanej im przez Najwyższego, nie schodzili z niej i nie błądzili. W końcu muzułmanie są najlepszymi z najlepszych stąpających po Ziemi i muszą unikać porozumień ze społecznościami niewiernych, nie przypochlebiać się im, nie pracować ku ich zadowoleniu, nie wyszukiwać gruntu dla koegzystencji. Jest to bowiem wbrew boskiemu prawu. Allah oczekuje od muzułmanów oddawania czci jemu, a nie ludziom. Pragnie zamieniać beznadzieję w nadzieję oraz niesprawiedliwość innych religii w sprawiedliwość islamu. Tych, którzy to odrzucają, należy zwalczać.

Przyzwolenie na wezwania do łagodzenia islamu to zgoda na powolną infiltrację religii. Jeśli nie będą one w zarodku zwalczane, to w konsekwencji powstanie zupełnie nowa religia. Będzie się mówić, że powstał islam umiarkowany, roztropny, islam XXI wieku, islam otwartości, braterstwa i pokoju. Tymczasem będzie to tylko islam amerykańskiego Rand Corporation oraz islam wrogów. Religia Allaha dominuje i nigdy nie będzie zdominowana przez inną. Międzywyznaniowa współpraca mogłaby zniszczyć islamski monoteizm. Traktowanie meczetów, kościołów i synagog na równi równoznaczne byłoby z przyznaniem Koranowi tej samej wartości co fałszywym księgom Tory i Biblii.

Według al-Libiego te niecne działania niewiernych zostały i tak przepowiedziane przez Allaha. W koranicznym przekazie informuje on, że niewierzący będą przeznaczać swe bogactwa na odciąganie muzułmanów od ich boskiej ścieżki. Na marne, bo ostatecznie będą pokonani i pozostanie im tylko żałość i wzdychanie, naturalnie w piekle.

Do szczególnych tematów, jakimi zajął się al-Libi, należy również kwestia przypadkowych ofiar wyznania mahometańskiego. W swojej pracy zatytułowanej „Ludzkie tarcze we współczesnym dżihadzie” krytykował wcześniejszych ideologów za ich nieprecyzyjne określanie warunków, w których można przelewać krew muzułmanów. Uznał, że choćby z powodu stosowanych współcześnie środków masowego rażenia nieuniknione są ofiary również wśród wiernych. Stąd nie pozostaje nic innego, jak ten fakt zaakceptować. Należy uznać ich za męczenników za wiarę.

Przekonania te oparł zarówno na świętych pismach islamu, jak i pracach XIII-wiecznego ibn Tajjmiji. W koncepcji tej, mającej zresztą swoją nazwę – al-Tartarrus – pominął kwestie finansowych zadośćuczynień dla rodzin tych ofiar, określanych jako dijja, czyli „krwawe pieniądze”, najprawdopodobniej z powodu słabszej zdolności ekonomicznej dżihadystycznego ruchu.

Troską napawały również Libiego kraje inne, niż judeochrześcijańskie. Wielokrotnie w swoich wystąpieniach oskarżał Chiny o „szatańskie sposoby”, jakimi traktowały muzułmańską mniejszość ujgurską. Naturalnie, w imię wszechmogącego Allaha wzywał ten lud do dżihadu.

Kilka miesięcy po ucieczce z Bagramu, al-Libi wezwał mudżahedinów do uderzenia w Biały Dom. Trudno powiedzieć, czy o amerykańskiej odpowiedzi zadecydowała milionowa nagroda za Libiego. 4 czerwca 2012 roku nad pakistańską wioskę Hassu Khei w północnym Waziristanie nadleciał dron. Pociski precyzyjnie eksplodowały na jednej z otoczonych murem parceli. Zginęło 16 osób, w tym sam Abu Jahja al-Libi. Mówiono, że kurował się tam po wcześniejszym o tydzień innym ostrzale drona.

 

Sławosz Grześkowiak – historyk, filolog angielski oraz absolwent Studium Literacko-Artystycznego UJ. Interesuje się islamem oraz terroryzmem islamskim.
Bibliografia:

http://www.aberfoylesecurity.com/?p=1947

http://www.aberfoylesecurity.com/?p=2612

http://www.defenddemocracy.org/media-hit/profile-of-an-ideologue-abu-yahya-al-libi/

http://www.globaljihad.net/?p=3386

http://www.historycommons.org/entity.jsp?entity=sheikh_abu_yahia_al_libi_1

https://clarionproject.org/islamists-suspected-chinas-deadliest-terror-attack/

https://ctc.usma.edu/posts/abu-yahya-al-libi%E2%80%99s-%E2%80%9Chuman-shields-in-modern-jihad%E2%80%9D

https://jamestown.org/program/abu-yahya-al-libi-al-qaedas-theological-enforcer-part-1/     

https://jamestown.org/program/abu-yahya-al-libi-al-qaedas-theological-enforcer-part-2/     

https://jamestown.org/program/hot-issue-the-death-of-abu-yahya-al-libi-and-its-impact-on-aq-strategy-priorities-and-goals/

https://www.jihadwatch.org/2008/04/misunderstander-of-islam-rises-high-in-al-qaeda

https://www.jihadwatch.org/2009/10/china-al-qaeda-urges-jihad-to-defend-muslims

https://www.theguardian.com/world/2012/jun/05/al-qaida-abu-yahya-libi-pakistan

https://www.youtube.com/watch?v=AYZ9bEpMIaE

https://www.youtube.com/watch?v=WLGTmmNSs8g
In Video Message, Abu-Yahya al-Libi Criticizes ‘Moderation’ in Islam. – Compiled and distributed by NTIS, US Dept. of Commerce.

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign