Horror na eksport

Najpierw, poganiane elektrycznym pastuchem, wchodzą pojedynczo do stalowej komory w kształcie walca. Walec zamyka się, krowa musi wystawić głowę przez jedyny otwór. Stalowe pudło obraca się o 180 stopni, krowa leży w klatce do góry nogami, pneumatyczny chwytak unieruchamia jej głowę, wyginając szyję do tyłu. Rzezak wypowiadając słowa modlitwy podrzyna zwierzęciu gardło.

Krew chlusta do góry. Walec wykonuje następne pół obrotu, krew leje się już zgodnie z prawami fizyki. Walec otwiera się i krowa wypada na stalową kratownicę. Co któraś wychodzi o własnych siłach, wierzga i rzuca głową, czasem wstaje i – mimo że wszystko jest śliskie od krwi – próbuje uciec. Agonia trwa około dwóch minut. Wszystko w rytm łomoczącej maszynerii. Czasem rzeźnik od razu podwiesza zwierzę za nogę do góry na łańcuchu. Krowa, jeszcze żywa, pręży się i próbuje uwolnić. Następna, już w klatce, widzi konającą poprzedniczkę. Tak wygląda ubój rytualny. W ten sposób w tym roku w Polsce zostanie ubitych kilkaset tysięcy sztuk bydła. Większość, jako mięso halal (które mogą jadać muzułmanie) i koszerne, dozwolone dla ortodoksyjnych Żydów, pójdzie na eksport. Według szacunków głównego lekarza weterynarii tylko do Izraela trafi od 100 do nawet 300 tys. sztuk bydła. Na rynki muzułmańskie znacznie więcej. W 2011 r. Polska była największym dostawcą wołowiny do Turcji. W tym roku główny lekarz weterynarii prognozuje zwiększenie eksportu na otwierające się rynki muzułmańskie.

Rzeźnie poza prawem?

Rozporządzenie ministra rolnictwa z 2004 r. dopuszcza ubój rytualny, w którym szlachtuje się zwierzę bez ogłuszenia. Od stycznia 2012 r. obowiązuje znowelizowana ustawa o ochronie praw zwierząt, która nakazuje pozbawianie zwierząt świadomości przed śmiercią, by nie czuły bólu, nie wiedziały, co się z nimi dzieje. (Zwierzę jest zwykle zgłuszane za pomocą uderzenia, elektronarkozy czy dwutlenku węgla).

O uboju rytualnym ustawa w ogóle nie wspomina, jakby jej twórcy nie wiedzieli, że jest w kraju około 20 zakładów, które specjalizują się w produkcji halal i koszeru. – Nie udało się zawrzeć kwestii w ustawie – tłumaczy poseł Paweł Suski (PO), przewodniczący Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt, co najprawdopodobniej oznacza, że nie osiągnięto kompromisu między obrońcami zwierząt, lobby producentów żywności oraz mniejszościami religijnymi.

Właściciele ubojni nie zamierzają rezygnować z produkcji, dopóki nie zakażą im tego powiatowi lekarze weterynarii. Ci nie zakazują, bo nie mają wytycznych. – Ubój rytualny jest dopuszczony mimo nowej ustawy – uważa zastępca głównego lekarza weterynarii dr Jarosław Naze. – Musimy też respektować porozumienia, jakie mamy z przedstawicielami muzułmańskich mniejszości i z naczelnym rabinem Polski.

– Rozporządzenie ministra stoi w sprzeczności z ustawą, a zatem jest nieważne, bo ustawa jest aktem wyższego rzędu – uważa tymczasem poseł Suski.

Zachęceni taką interpretacją przedstawiciele organizacji zajmujących się ochroną zwierząt zaczęli składać doniesienia do prokuratury na właścicieli rzeźni.

Więcej na: polityka.pl

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign