Politycy holenderscy dystansują się od medialnych ataków na Wildersa i apelują o umiarkowanie.
Kiedy antyislamskie nastawienie zamachowca z Norwegii wyszło na jaw, jedną z pierwszych odsób oskarżonych o podsycanie tej zbrodni był Geert Wilders, przywódca trzeciej co do wielkości w holenderskim parlamencie partii PVV.
Media i komentatorzy nie zostawili na nim suchej nitki, powołując się na cytaty Breivika komplementujące Wildersa i jego partię, mimo że Wilders zdystansował się natychmiast od mordercy. Inaczej natomiast postąpili politycy i to nierzadko krytycy Wildersa.
Boris van den Ham, centrolewicowy polityk partii D66, nazywa „idiotycznym odruchem” tworzenie powiązań między Wildersem a sprawcą zamachów. „To dokładnie ci ludzie, którzy mają rację krytykując uogólnienia Wildersa, powinni dawać dobry przykład”, powiedział.
Przywódca partii socjalistów SP Emille Roemer powiedział: „Byłoby bardzo niemądre wytykać Wildersa palcem. Jeżeli jutro pojawi się morderca używający moich słów, czy będę wtedy odpowiedzialny za to?”.
JW. na podst. Dutch News