Turecki rząd wykorzystuje nieudany pucz, by pozbyć się odpowiedzialności za własną błędną politykę, pisze Burak Bekdil z opozycyjnego Hürriyet Daily.
Tak więc „piloci Gulena” są oskarżani o to, że zestrzelili rosyjski samolot, który naruszył przestrzeń powietrzną Turcji, pomimo że rozkaz zestrzelenia jakiegokolwiek samolotu naruszającego przestrzeń został wydany przez Narodową Radę Bezpieczeństwa pod przewodnictwem prezydenta Erdogana, a ówczesny premier podkreślał, że zrobiono to na jego polecenie.
Operacja w północnej Syrii też była powstrzymywana przez 2 lata przez wojskowych gulenistów, chociaż to rząd przez lata utrzymywał, że ma kontrolę nad armią i on podejmuje decyzje w takich sprawach i buńczucznie zapowiadał, że gdyby wydał rozkaz armia turecka w Damaszku będzie za kilka godzin.
„Nie bądźmy zaskoczeni jak za rok za Operację Tarcza Eufratu (obecna interwencja w Syrii – przyp. red.) zostanie obwiniona kolejna utajniona komórka oficerów gulenistów”, pisze komentator Hürriyet.
Niepokojąco przypomina to praktyki państw totalitarnych, tych historycznych jak i tych znanych z antyutopii jak „Rok 1984”, w którym istotnym element polityki jest wyraźnie zdefiniowany wewnętrzny wróg, który przeszkadza w osiągnięciu sukcesów i wobec którego trzeba pozostać czujnym. (j)
źródło: Middle East Forum