W Atenach muzułmanie wyszli na ulicę, aby pokazać swoją dezaprobatę wobec domniemanego podarcia Koranu przez policjanta. Bilans strat: dziesiątki zniszczonych samochodów, czternastu rannych i czterdziestu sześciu aresztowanych. Pytanie: czy tak gwałtowna reakcja jest uzasadniona?
Muzułmańscy imigranci głównie pochodzenia syryjskiego, afgańskiego i pakistańskiego wyszli na ulice Aten. Co ich do tego skłoniło? Otóż okazuje się, że powodem zamieszek, podczas których zniszczono dziesiątki samochodów, a czternaście osób odniosło rany jest domniemany akt zniszczenia Koranu przez policjanta. Co więcej czterdzieści sześć osób trafiło do aresztu.
Gdy tłum zebrał się pod budynkiem parlamentu w centrum miasta, policja odpowiedziała gazem łzawiącym i granatami wypełnionymi gazem obezwładniającym. Zapowiedziano również dochodzenie w sprawie policjanta, który rzekomo miał podrzeć Koran należący do irackiego imigranta. Do incydentu miało dojść tydzień temu podczas rutynowego sprawdzania dokumentów w coffee shopie- podał Naim Elghandour, przewodniczący Unii Muzułmanów Grecji.
Christos Markoyiannakis, minister spraw wewnętrznych mówi: ten pojedynczy incydent nie może usprawiedliwiać aktów przemocy, jakimi są zamieszki.
W ostatnich latach imigracja nasiliła się w Grecji, szczególnie jeśli chodzi o napływ ludności z takich krajów jak Afganistan, czy Pakistan. Kolejne fale nielegalnych imigrantów doprowadziły do znacznego wzrostu liczby muzułmanów, którzy często zasiedlają podupadłe części Aten. Imigranci nie mogą znaleźć pracy i trafiają do więzienia za drobne przestępstwa.
JB na podstawie TheAge, netnews