„Francuskie Molenbeek” zmaga się z salafizmem

W niewielkiej odległości od Pałacu Wersalskiego zamknięta społeczność ściśle konserwatywnych muzułmanów stawia wyzwanie władzom francuskim, usiłującym powstrzymać rozwój rodzimego ekstremizmu.

Na pierwszy rzut oka Trappes, w którym projekty renowacji przestrzeni miejskich skończyły z rzeczywistością ponurych bloków, nie pasuje do stereotypu ubogich enklaw, stanowiących żyzny grunt dla rekruterów dżihadystów. I nadal nie udało się temu miastu całkowicie pozbyć niechlubnej reputacji z przeszłości związanej z narkotykami i przemocą, stworzyło ono międzynarodową gwiazdę futbolu Nicolasa Anelkę i popularnego francusko-marokańskiego komika Jamela Debbouze.

W dzisiejszych czasach każdy sklep mięsny w centrum miasta jest halal, większość kobiet na rynku nosi zakrywające twarz chusty, a coraz większa liczba miejscowych muzułmanów wiąże się z salafizmem, odłamem sunnizmu promującym ściśle konserwatywny styl życia. Pomimo, że większość francuskich salafitów gardzi użyciem przemocy jako narzędziem służącym przestrzeganiu tradycji „pobożnych przodków”, wielu dżihadystów, których ataki miały miejsce we Francji w ciągu ostatnich trzech lat, związanych było właśnie z tym ruchem.

Według źródeł związanych z siłami bezpieczeństwa wewnętrznego, z samego Trappes liczącego 30 000 mieszkańców, do walki w Iraku lub Syrii wyjechało około 50 osób. „To tragedia” – mówi Ibrahim Ayres, właściciel islamskiej księgarni, który twierdzi, że jemu samemu udało mu się odwieść pięciu młodych ludzi od wstąpienia do grupy Państwa Islamskiego. Co ciekawe, zarówno mieszkańcy jak i lokalne władze we wpływie salafitów upatrują przyczynę spadku poziomu przestępczości w mieście.

„W latach 70. i 80. wskaźniki przestępczości była znacznie wyższe. Matki odczuły ulgę, gdy zobaczyły, że ich dzieci ponownie zaczynają praktykować swoją religię – stwierdza Ayres, noszący białą brodę i długą tradycyjną szatę. – Muzułmanie nie dostrzegli jednak, co za tym stoi”.

5a842d2efc7e93c4198b45f3 

Radykalizacja tak zwanego „francuskiego Molenbeek” – to nawiązanie do brukselskiej dzielnicy, w której mieszkało kilku dżihadystów zaangażowanych w ataki w Paryżu w 2015 roku – odzwierciedla wzrost popularności salafizmu we Francji. I choć jest on nadal mniejszością wśród około sześciu milionów muzułmanów w kraju, siły bezpieczeństwa twierdzą, że liczba salafitów wzrosła z pięciu tysięcy w 2004 roku, do około 30 – 50 tysięcy dzisiaj. W latach 90. Trappes było miejscem pochodzenia dżihadystów Zbrojnej Grupy Islamskiej (GIA), która w przeciągu tamtej dekady przeprowadziła we Francji serię ataków.

Miasto szybko rozwinęło się w latach 60. wraz z przybyciem migrantów z Afryki Północnej, szukających pracy w pobliskich fabrykach samochodowych. Jednak dziś bezrobocie wynosi tam około 20 procent – dwukrotnie więcej niż średnia krajowa.

W 2013 roku wybuchły napięcia po aresztowaniu mężczyzny za atak na policjanta, który zatrzymał jego żonę za publiczne noszenie burki. „Istnieje tu wyraźna intencja, by podkreślać przynależność religijną w życiu społecznym” – mówi socjalistyczny burmistrz Trappes, Guy Malandain. Do jego gabinetu przyszła niedawno grupa dwustu kobiet, domagając się godzin wyłącznie dla pań na miejscowym basenie. Spotkały się jednak z odmową, w imię ściśle świeckich zasad Francji.

Burmistrz zatrzymał też proceder nawoływania do modlitwy z głośników na jednym z pięciu meczetów w mieście, prowadzonym przez grupę, której przypisuje się związki  z Bractwem Muzułmańskim.

Allal, który prowadzi kawiarnię w pobliżu rynku, mówi, że nie zna żadnych fundamentalistów muzułmańskich: „Nie przychodzą tutaj, nie rozmawiają ze mną”.

Jednak odkąd przestał podawać alkohol w 2015 r., jego biznes „wzrósł czterokrotnie”; co więcej, podczas niedawnej szczegółowej kontroli w jego lokalu policjanci „nie znaleźli ani grama” narkotyków.

Jednakże takie twierdzenia niewiele pomagają w złagodzeniu obaw we Francji, będącej w stanie podwyższonej gotowości od początku 2015 roku, kiedy to rozpoczęła się fala ataków dżihadystycznych. Do dziś w wyniku zamachów zginęło 240 osób.

Niektórzy przedstawiciele władz popierają postulat całkowitego zakazu salafizmu, odrzucany przez ekspertów prawniczych jako nierealistyczny. Odzwierciadla to niemniej powszechną opinię, że ostatnie ustawy mające okiełznać ekstremizm nie odniosły skutku. „Jak można ustawowo zakazać idei?” pyta retorycznie Rachid Benzine, ekspert do spraw islamu, który urodził się w Trappes. Przyznaje, że salafizm „zachęca do rozłamu ze swoim środowiskiem, który z kolei może otwierać drzwi do dżihadu”. „Ma wiatr w żaglach i będzie się rozwijał, dopóki czegoś mu się nie przeciwstawi” – dodaje.

Francja nie tworzy oficjalnych statystyk dotyczących religii, lecz burmistrz Malandain szacuje, że 25 do 30 procent mieszkańców Trappes to muzułmanie. Inni miejscowi przedstawiciele prawa sugerują, że liczba ta wynosi 60 – 70 procent.

Burmistrz ma nadzieję, że prezydent Emmanuel Macron doprowadzi do wyklarowania stanowiska państwa w nadchodzącym planie wzmocnienia więzi z francuskimi muzułmanami. „Jeśli nie podkreślimy doniosłej roli propagatorów  umiarkowanego islamu, jego europejskiej wersji, będziemy mieli poważne problemy”- podsumowuje.

Oprac. PU, na podst. https://www.thelocal.fr

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign