Guy Millière
*****
Według sondaży ponad 70% Francuzów spodziewa się, że Francja będzie państwem podległym islamowi.
W kwietniu Union des organisations islamiques de France [UOIF], czyli francuska gałąź European Council for Fatwa and Research (której przewodniczy Jusuf al-Karadawi) zorganizowała swoją doroczną konferencję w Le Bourget pod Paryżem. Jak zwykle sprzedawano tam nielegalne książki dżihadystyczne i antysemickie.
Zwyczajowo wygłaszano też ogniste przemowy. W 2012 roku myśl przewodnią miał nadawać sam Karadawi, ale w wyniku protestów Francja nie wydała mu wizy na wjazd do kraju. Jego miejsce zajął Tariq Ramadan, działacz Bractwa Muzułmańskiego i współpracownik Karadawiego. Ramadan przemawiał też rok później. W roku 2014 oddał natomiast głos swojemu bratu, Haniemu, kierownikowi Islamic Center of Geneva. Ośrodek ten założył ich ojciec, Said Ramadan – zięć i główny uczeń Hassana al Banny, założyciela Bractwa Muzułmańskiego.
O ile Tariq Ramadan potrafi ukryć swój ekstremizm, to jego brat jest bardziej bezpośredni. Jego przemówienie poświęcone było „globalnym zagrożeniom”, przed jakimi stoi islam. Jego zdaniem mają one jedno źródło: „Żydów i barbarzyństwo syjonistów”, „kryjącą się w cieniu” ośmiornicę, „siłę, która trzyma w ręku światowe finanse i media”. Nawoływał młodych muzułmanów z Francji, żeby pojechali do Syrii i dołączyli do grup dżihadystycznych.
Gdyby UOIF posiadało tylko marginalne wpływy, takie słowa już byłyby niepokojące. Ale jest to wiodąca organizacja francuskich muzułmanów. Przemówień braci Ramadan słuchało sto pięćdziesiąt tysięcy entuzjastów. Dalsze setki tysięcy ludzi obejrzało je w cyfrowej UOIF-TV.
Francja jest obecnie krajem o największej liczbie muzułmanów w Europie. Kolejne rządy mogą wypędzać muzułmańskich duchownych albo odmawiać wydania wiz, ale nie są w stanie zrobić nic więcej. Przywódcy wszystkich partii politycznych wiedzą, że większości wyborów nie da się wygrać, zaniedbując głosy muzułmanów. Przywódczyni Frontu Narodowego nie jest wyjątkiem: Marine Le Pen od dawna przestała obwiniać islam – teraz atakuje „przestępczość” i „imigrację”. Czasami potępia „nawoływania do dżihadu” oraz „fundamentalizm”, ale uważa, żeby nie posunąć się dalej.
Francuski Zespół do Walki z Islamofobią zyskuje poparcie: zajmuje się on skargami na krytyczne uwagi o islamie i współdziała z sądami w karaniu sprawców. Żadna organizacja antyrasistowska nie śmie potępić muzułmańskiego antysemityzmu. Nikt nie skrytykował przemówienia Haniego Ramadana w Le Bourget. Instytucje żydowskie również nie potępiają muzułmańskiego antysemityzmu, mówi się najwyżej o „niezdrowej atmosferze”. 28 kwietnia podczas ceremonii upamiętniającej Żydów deportowanych do Auschwitz Arno Klarsfeld, członek Rady Stanu i syn łowców nazistów oznajmił: „część młodzieży z przedmieść jest antysemicka”. Natychmiast został wezwany do sądu.
Organizacje pozarządowe walczące z islamizacją Francji są spychane na margines. Ich przywódcy są prześladowani przez system sprawiedliwości i surowo karani. Mainstreamowe media ich demonizują. Największa z tych organizacji, Riposte Laique, przeprowadziła 9 marca demonstrację, na którą przyszło około czterystu osób. Jeszcze trzy czy cztery lata temu na jej protestach zbierały się tysiące ludzi.
Antysemicki i proislamski komik Dieudonné daje występy w przepełnionych salach. Na jego stronie internetowej można kupić komiks o tytule „Ludzie z Jachtów”. Okładka przedstawia grubego bogacza o haczykowatym nosie, zacierającego ręce i uśmiechającego się chciwie. Podobieństwo do karykatur Żydów, jakie publikowano w czasach nazistowskich jest uderzające. Manuel Valls walczył z Dieudonném, kiedy był ministrem spraw wewnętrznych. Odkąd został premierem, przestało to być jego priorytetem.
Szukający książek o Izraelu znajdą bez problemu publikacje Shlomo Sanda, ale autorów o mniej uprzedzonych poglądach już nie. Natomiast dziesiątki książek Tariqa Ramadana znajdują się na półkach wszystkich większych księgarni.
Stale rośnie liczba Żydów wyjeżdżających z Francji. Uciekają również Francuzi, którzy mają na to środki. Większość z pozostałych ludzi spodziewa się najgorszego – według sondaży Francuzi są największymi pesymistami w Europie. Co więcej, 70% z nich obawiają się, że Francja stanie się państwem podległym islamowi.
Veronica Franco, na podstawie: http://www.gatestoneinstitute.org/4306/france-submits-to-islam