Ben Hubbard
Żądania wprowadzenia państwa islamskiego dominowały na placu Tahrir w Egipcie podczas największej od lutego demonstracji zwołanej przez krajowe organizacje islamskie.
Ultrakonserwatywni muzułmanie przybyli tłumnie na piątkową demonstrację, która przebiegała pod znakiem rozłamu między grupami protestujących. Pośród tłumu, największego od czasu lutowych demonstracji, które doprowadziły do usunięcia prezydenta Mubaraka, salafici skandowali hasła wprowadzenia prawa islamskiego, wywołując tym oskarżenia, że złamali zasadę nieporuszania na wiecu kontrowersyjnych kwestii.
Liczna grupa demonstrantów zażądała od obecnie rządzącej Najwyższej Rady Sił Zbrojnych odstąpienia od planów zaprezentowania zasad mających służyć za podstawę nowej konstytucji. Grupy islamistów, na przykład Bractwo Muzułmańskie – najlepiej zorganizowana siła polityczna w Egipcie – oraz była organizacja terrorystyczna Gamaa Islamiya, razem z różnorodnymi grupami salafitów argumentowały, że tylko słowo Boga może być ważniejsze niż konstytucja i warunki jej tworzenia może ustalać jedynie parlament wybrany na drodze wolnych wyborów.
Islamiści wierzą, że uda im się zdobyć na tyle duże poparcie, by zdominować przyszły parlament i ustanowić własne zasady funkcjonowania państwa. Obawiają się, że wprowadzenie swego rodzaju „karty praw” uniemożliwi im utworzenie państwa rządzonego przez prawa islamu. Świecka młodzież, która wcześniej była licznie reprezentowana na placu Tahrir, jest obecnie w mniejszości w stosunku do islamistów, co było wyraźnie widać podczas piątkowej demonstracji.
Partie liberalne popierają pomysł uchwalenia [wcześniejszej] konstytucji w obawie o zbytni wpływ islamistów na brzmienie nowego dokumentu, do czego mogłoby dojść, gdyby ugrupowania religijne uzyskały większość w parlamencie. Najwyższa Rada Sił Zbrojnych również aprobuje takie rozwiązanie.
Przywódcy ugrupowań świeckich, takich jak Ruch 6 kwietnia zgodzili się z przywódcami grup islamistycznych, że tego dnia nie dojdzie między nimi do konfrontacji. W ciągu poprzednich 24 godzin sekularyści uzyskali zgodę islamistów na nazwanie tego dnia Dniem Jedności, a nie, jak zwą go fundamentaliści – Dniem Szariatu. Nikt jednak nie poinformował o tym tłumu islamistów zgromadzonego w południe na placu Tahrir.
Ultrakonserwatywni salafici, zgromadzeni tłumnie na placu, nadali skandowanym hasłom wydźwięk islamistyczny – co wywołało krytykę ze strony pozostałych, jako że postanowiono wcześniej iż hasła nie będą nawiązywać do kwestii mogących doprowadzić do podziałów.
Zamiast „Pokojowy, pokojowy!”, jak krzyczeli demonstranci podczas wcześniejszych konfrontacji z siłami bezpieczeństwa, skandowano: „Islamski, islamski”. A zamiast hasła: „Naród chce upadku reżimu” które stało się sławne w Tunezji i rozprzestrzeniło na inne regiony, demonstranci krzyczeli „Naród chce wprowadzenia szariatu”, czyli prawa islamskiego.
Salafici są skrajnie konserwatywni, w swoim rozumieniu islamu bliscy wahabitom z Arabii Saudyjskiej i bardziej radykalni niż Bractwo Muzułmańskie. Postulują oni powrót do pierwotnej formy islamu i odrzucają wiele praktyk, na przykład koedukację, którą uważają za „nieislamskie”. Wielu z nich odrzuca także wszelkie wpływy kultury zachodniej.
W innych rejonach Egiptu niektóre protesty islamistów przybrały krwawy obrót. Bandyci ostrzelali samochód wiozący pięciu chrześcijan w prowincji Minya na południe od Kairu, w wyniku czego dwie osoby zostały zabite, a dwie ranne. W ciągu dwóch tygodni było to już drugie zabójstwo w chrześcijańskiej wiosce Roman. Chrześcijańscy mieszkańcy, dowiedziawszy się o zdarzeniu udali się do szpitala, do którego zabrano ofiary, jak jednak powiedział jeden z policjantów, bandyci nie zostali złapani a motyw zbrodni nie jest znany.
W mieście al-Arisz na półwyspie Synaj, nieustępliwi salafici użyli podczas protestów granatników i innej broni ciężkiej, raniąc małego chłopca. W południowym mieście Assiut, jak powiedział zastępca komendanta policji, protestujący salafici pobili grupkę komunistów chcących przyłączyć się do demonstracji.
Wiec na placu Tahrir miał miejsce dzień po tym, gdy egipski minister sprawiedliwości zapowiedział, że były prezydent Hosni Mubarak, jego dwóch synów, były szef bezpieczeństwa i siedmiu innych oficjeli, będą sądzeni w centrum kongresowym w Kairze. Spośród tej jedenastki, Mubarakowi, jego szefowi bezpieczeństwa Habibowi el-Adly, oraz sześciu najwyższym oficerom policji zarzuca się użycie broni palnej przeciwko protestującym. W przypadku wyroku skazującego mogą oni otrzymać wyrok śmierci.
Poza tym Mubarak i jego synowie Gamal i Alaa, oraz biznesmen Hussein Salem, są również podejrzani o korupcję. Salem, bliski przyjaciel Mubaraka, jest na wolności. Wystąpienie ministra sprawiedliwości nie miało jednak większego wpływu na piątkowy protest, przede wszystkim dlatego, że większość demonstrujących nie wierzy, że Mubarak faktycznie stawi się w środę przed sądem.
Prawnik Mubaraka i jego lekarze z kliniki Szarm el-Szejk nad Morzem Czerwonym wielokrotnie informowali o pogarszającym się stanie zdrowia 83-letniego byłego przywódcy Egiptu, jednak tamtejszy minister zdrowia uważa, że stan Mubaraka jest wystarczająco dobry żeby mógł on stanąć przed sądem.(pj)
Tłum. Totty
http://www.theglobeandmail.com/news/world/africa-mideast/thousands-demonstrate-for-an-islamic-state-in-egypt/article2113896/