Dyskusja – od zamachu do zamachu

Piotr Sebastian Ślusarczyk

Akt politycznego terroru w Norwegii dowodzi, że społeczeństwa zachodnie przekroczyły kolejną granicę. Debata o zagrożeniu fundamentalizmem islamskim, fiaskiem multikulturowości w swojej zwulgaryzowanej wersji, czy odradzającym się ultranacjonalizmie, na nieszczęście toczy się zawsze w cieniu zamachów. Gorące emocje, chaos informacyjny, cyniczne próby zbicia politycznego kapitału tworzą nie najlepszą atmosferę do poważnej, merytorycznej i spokojnej dyskusji  o – nie ma co udawać – pokiereszowanej mocno Europie. Michael Wolffson słusznie, jak sądzę, prorokuję nadciągającą krwawą wojnę. Kto tę wojnę rozpocznie? Trudno wyrokować – może to będzie kolejny fanatyk skrajnej prawicy, może ktoś podobny do islamskiego duchownego Krekara przejdzie od słów do czynów i zabije, jak zapowiada, paru polityków.

Teraz ci, którzy bagatelizują lub zwyczajnie przemilczają zagrożenie ze strony radykalnych muzułmanów, rzucili się rozszarpywać przeciwników fundamentalizmu. Bo dla nich krytyk islamu ma twarz szaleńca z Norwegi. Mnie wypowiedzi wzywające do ustanowienia islamskiego porządku w Europie lub otwarcie nawołujące do przemocy wobec niewiernych wydają się być podwójnie groźne. Z jednej strony są przejawem ideologii totalitarnej, z drugiej zaś stanowią pożywkę dla obrzydliwych fanatyków takich jak Breivik, bo przecież nie możemy założyć, że radykalny islam jest tylko jego maniakalnym urojeniem. Trudno mówić o nim jako o „fundamentaliście chrześcijańskim”, bo masowe morderstwa u fundamentów chrześcijaństwa jako żywo nie leżą.

Prawica musi, moim zdaniem, zrozumieć, że reakcją na fiasko multikulturalizmu nie powinien być prosty powrót do idei bogoojczyźnianych, czy monolitycznego państwa narodowego. Nacjonalizm to także niebezpieczna utopia.

Do lewicy powinno dotrzeć, że wytrwałe, zupełnie wbrew faktom, kokietowanie islamu zagraża tym wartościom, które z trudem wywalczyła. Przykład Norwegii jest tutaj znamienny. Gejowski działacz Bruce Bawer, który nie tyle demaskował antygejowskie ukryte dyskursy w rozedrganych narracjach (to u nas robi „Krytyka Polityczna”), ile przeciwstawiał się realnym, antygejowskim atakom ze strony gangów muzułmańskich, dziś uchodzi za…naczelnego ksenofoba. Próba przeprowadzenia Gay Pride przez dzielnice zamieszkałe w większości przez muzułmanów mogłaby się skończyć… No właśnie czym?

P.S. Właśnie czytam na gazeta.pl zapewnienie, że jeśli Fin, który się spotykał z ONRem, „będzie propagował faszyzm, to szybko skończy się jego pobyt w Polsce”. Mam nadzieję, że podobne zdanie usłyszymy, gdyby się okazało, że radykałowie muzułmańscy prowadzili i u nas szkolenia.

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign
Avatar photo

Piotr S. Ślusarczyk

Doktorant UKSW, badacz islamu politycznego, doktor polonistyki UW; współprowadzący portal Euroislam.pl; dziennikarz telewizyjny i radiowy.

Inne artykuły autora:

Widmo terroryzmu wisi nad olimpiadą

Francja: „islamizacja” czy „islamofobia” ?

Niemcy: narasta zagrożenie islamskim terroryzmem