Dwa spojrzenia na szariat

W Wielkiej Brytanii powstała nowa grupa nacisku, której celem jest zwrócenie uwagi na zagrożenie, jakie stanowi islamskie prawo szariatu – Sharia Watch UK.

Sharia Watch chce naświetlić kwestię wpływów islamizmu w Wielkiej Brytanii i prowadzić kampanię przeciwko rozprzestrzenianiu się trybunałów szariackich – szczególnie w sprawach dotyczących praw kobiet. Dziennikarz Voice of Russia rozmawiał z Anne Marie Waters, rzeczniczką Sharia Watch oraz Ainą Khan, londyńską prawniczką, specjalistką w zakresie stosowania prawa szariatu wewnątrz angielskiego systemu prawnego.

„Naszym celem jest po prostu mówienie prawdy – mówi Waters. – Istnieje powszechny brak wiedzy o tym, czym na prawdę jest prawo szariatu, co robi z kobietami i jak je traktuje. Naszym celem jest przekazanie opinii publicznej – bez upiększania – czym jest szariat, jakie są jego poglądy na temat kobiet, wolności słowa, jakim jest zagrożeniem dla demokracji, jak działa w Wielkiej Brytanii. Ponadto, jaka organizacja za nim stoi i co chce osiągnąć, a także, jakie wsparcie publiczne otrzymują takie organizacje od osób publicznych”.

* * *

Rozmowa z Anne Marie Waters

Co stanowi główne zagrożenie?

– Powszechna akceptacja [szariatu] – to poważna kwestia. Jeśli przyjrzeć się temu, co mówi on na przykład o kobietach, okaże się, że popiera ich zniewolenie. Tym właśnie jest: zniewoleniem kobiet, posiadaniem kobiet na własność. Szariat poniża i upokarza kobiety, a mimo to jest powszechnie akceptowany i popierany przez postacie publiczne.

Mówi pani, że jest on akceptowany; w Wielkiej Brytanii jednak dalej obowiązuje brytyjskie prawo. Gdzie pani zdaniem stosuje się lub akceptuje prawo szariatu w formie, która wywołuje obawy?

Demonstracja uliczna, napis "Szariat zdominuje świat"

Demonstracja uliczna, napis „Szariat zdominuje świat”

– Istnieje sieć rad i trybunałów prawa szariatu. W coraz większym stopniu rozstrzygają one kwestie prawa rodzinnego, takie jak rozwody, opiekę nad dziećmi, ale również przemoc w rodzinie – a to już należy do prawa kryminalnego. Żaden prywatny trybunał ani rada nie ma prawa – legalnego prawa – wydawać wyroków w sprawach kryminalnych. Robią to pomimo tego, i to bez protestu władz. Wciąż się nam powtarza, że prawo angielskie służy każdemu, kto tego potrzebuje. To nie jest żadna odpowiedź. To tchórzostwo.

Kobiety będące ofiarami przemocy często nie mówią po angielsku i są nowe w kraju. Odpowiedź rządu brzmi, że powinny one w jakiś sposób zdobyć się na odwagę, żeby upomnieć się o swoje prawa. Jednak one często nie wiedzą, że im się takie prawa należą.

Uważa pani, że pewna liczba muzułmanek w Wielkiej Brytanii musi podporządkowywać się orzeczeniom szariatu z powodu zmowy społeczności?

– Wiemy, że tak właśnie się dzieje. Islamic Sharia Council otwarcie o tym mówi, tak samo Muslim Arbitration Tribunal. Dlatego wiemy, że tak jest. Przykładem jest ustawa baronowej Cox, Arbitration and Mediation Services (Equality)] Bill. Propozycja, jaka weszła do Izby Lordów zakłada nadzór nad tymi miejscami w kwestii przestrzegania praw człowieka. Przeprowadzano wywiady z wieloma kobietami, które przechodziły przez ten system. Potwierdzono w nich na przykład, że każde zeznanie muzułmanki musi potwierdzić świadek, ponieważ słowo kobiety warte jest połowę tego, co słowo mężczyzny. Potwierdza to nawet Aina Khan, prawniczka i zwolenniczka stosowania prawa szariatu. Nie podejrzewamy więc, ale mamy pewność, że tak jest.

Rozumiem, że sprzeciwia się pani niedawnej decyzji Law Society o publikacji wskazówek dla brytyjskich prawników, którzy mieliby o spisywać testamenty zgodne z przepisami szariatu?

– Oczywiście! To wybielanie szariatu. Tworzy to w opinii publicznej przekonanie, że w prawie szariatu nie ma nic złego, że nie jest mizoginistyczne. Ludzie zaczynają przez to myśleć: „Skoro Law Society daje do tego wytyczne, nie może to być złe”.

Czujesz pani, że władze patrzą na to przez palce… ale dlaczego miałyby tak postępować?

– Jest wiele powodów… głównym jest lęk. Myślę, że boją się na przykład oskarżeń o islamofobię. Jednostki boją się przemocy. Sama dostaję groźby śmierci.

Ktoś groził pani śmiercią?

– Tak. Regularnie dostaję maile z pogróżkami. Miałam na przykład przemawiać na uniwersytecie we wschodnim Londynie. Pewien mężczyzna pojawił się tam z kamerą, sfilmował wszystkich obecnych i powiedział, że wie, kim jesteśmy. Znajdzie nas – dodał – jeżeli powiemy coś negatywnego o proroku. Rząd boi się denerwować establishment islamistów.

Czy za Sharia Watch stoją jakieś prominentne postaci albo członkowie parlamentu?

– Nie należę do jednoosobowego zespołu. Nie mamy za sobą konkretnych członków parlamentu, ale jesteśmy nowopowstałą organizacją – rozpoczynamy działalność i mamy nadzieję zyskiwać poparcie w miarę naszych działań.

Czy jesteście przygotowani na protesty muzułmanów i niemuzułmanów, których zdaniem Wielka Brytania jest wielowyznaniowym i wieloetnicznym społeczeństwem, a ustanowienie Sharia Watch zostanie określone w najlepszym razie jako rasistowskie?

– Przyzwyczaiłam się do tego. To, czym się zajmujemy nie ma nic wspólnego z rasą. Islam to nie rasa. Szariat to nie rasa. To jest sprawa dotycząca swobód obywatelskich, praw człowieka, demokracji i wolności słowa. Nie występujemy przeciwko nikomu, bronimy wolności płci, bronimy wolności słowa. Jeśli z tego powodu stoimy w konflikcie z szariatem, to niech tak będzie.

———————————-

Rozmowa z Ainą Khan

Co sądzi pani o oskarżeniach Sharia Watch, że muzułmanki w tym kraju są dyskryminowane, ponieważ – ich zdaniem – prawo szariatu ceni kobiety mniej niż mężczyzn?

– W ogóle nie mogę się z tym zgodzić. Szariat, jaki praktykuję w ramach angielskiego prawa i według którego radzę swoim klientom, działa zdecydowanie na korzyść kobiet – szczególnie tych, którym nie może pomóc prawo brytyjskie.

Przykład: kobieta uznająca się za mężatkę według angielskiego prawa, ale która przeszła tylko muzułmańską ceremonię ślubną w Wielkiej Brytanii. To małżeństwo nie jest uznane przez brytyjskie prawo, jeśli nie zostało zarejestrowane. Jeżeli nie wiedziała, że jej ślub nie był ważny, stoi w obliczu utraty wszystkich praw do wspólnoty majątkowej. Angielskie prawo nic nie zrobi, ponieważ klasyfikuje ją jako przyjaciółkę albo współlokatorkę, a współlokatorzy nie mają w angielskim systemie żadnych praw.

Prawo szariatu daje takiej kobiecie i wielu innym wielkie bezpieczeństwo, jakim jest islamska umowa o wspólnocie majątkowej, zawarta w każdym ślubie muzułmańskim. Występuję z takimi sprawami do angielskiego sądu. Jeżeli mąż obiecał żonie pewną kwotę pieniędzy i potem rozwiódł się z nią, tylko prawo islamskie pomoże jej wrócić do pozycji, w jakiej była przed ślubem.

Z tego, co pani mówisz, wynika, że widzi pani możliwość współistnienia równolegle prawa szariatu i angielskiego systemu prawnego.

– Nigdy bym nie powiedziała, że działa ono równolegle, ale zawsze wewnątrz angielskiego systemu prawnego. Ponad sto lat temu społeczność żydowska wprowadziła w tym kraju i na całym świecie bejt din (żydowski trybunał religijny). Te rozwiązania dla społeczności Żydów działały z powodzeniem pod prawem angielskim. Czemu komuś miałoby przeszkadzać zrobienie tego samego dla innych społeczności?

Jeżeli prawa danej społeczności pokrywają się z prawem brytyjskim, to wszystko jest w porządku. Ale co ze stwierdzeniem, że w szariacie kobiety mają mniejsze prawa, niż w prawie angielskim i są w związku z tym nierówno traktowane?

– Jest to możliwe w niektórych sytuacjach, ponieważ prawo szariatu powstało 1400 lat temu, a zaledwie 100 lat temu obowiązywały w Anglii prawa, które były dyskryminujące. Kobiety nie mogły posiadać żadnego majątku – a prawo islamskie dało kobietom prawo do własności już 1400 lat temu. Moim zdaniem prawo szariatu nie jest niezmienne, powinno zmieniać się w miarę upływu czasu i zależnie od kraju, w którym jest praktykowane.

Nie uważa pani, że stawia ono kobiety w gorszej pozycji?

– Nie, jeśli zastosujemy je właściwie wewnątrz prawa brytyjskiego. Może ono stawiać kobiety na pozycji podrzędnej, jeżeli stosuje się je w kraju, gdzie od 1400 lat nie nastąpił żaden postęp – tam pojawiają się problemy.

W przyszłym tygodniu mają się odbyć protesty przeciwko Law Society, ponieważ wydało ono brytyjskim prawnikom wytyczne o stosowaniu przepisów szariatu.

– To była kaczka dziennikarska. Prawo nie uległo zmianie w żaden sposób. Pewne złośliwe jednostki chcą doprowadzić do niezgody w naszym społeczeństwie. Ciągle te same grupy używają tego samego słowa „szariat” w sposób nacechowany emocjami.

Law Society zrobiło prostą rzecz – dało prawnikom wskazówki na wypadek, gdyby chcieli sporządzić testament zgodny z prawem szariatu. Nie zmienia to w żaden sposób prawa związanego z testamentami, dalej można przeznaczyć cały swój majątek na rzecz miejscowego schroniska dla psów. Jedyna różnica jest taka, że prawo islamskie na to nie pozwala – według niego można oddać tylko jedną trzecią wartości spadku, a reszta musi trafić do członków rodziny w odpowiednich proporcjach.

Dla wielu szariat reprezentuje inny system, który w pewnych częściach świata pozwala na ucinanie ludziom rąk, kamienowanie niewiernych kobiet – chyba pani rozumie, dlaczego martwi to ludzi.

– Oczywiście. Obowiązkiem społeczności muzułmańskiej jest wyjaśnienie, jak ten sam system może stosować różne formy prawne w różnych sytuacjach. Szariackiego prawa kryminalnego nie zaakceptujemy w Wielkiej Brytanii, ale chcemy przyjęcia prawa rodzinnego. Nie chodzi o jakiś obcy system, jak widzi to wielu ludzi. Tysiące konwertytów na islam w samej Wielkiej Brytanii urodziło się tutaj – mogą to być czarnoskórzy Karaibowie, Irlandczycy, Szkoci… Co zrobicie z tymi, którzy dobrowolnie wybierają islam jako swoją religię? Nie możecie tylko grać na uczuciach, musicie rozszerzyć swoją wiedzę i zrozumieć, co przyciąga ich do tej wiary – dopiero wtedy możemy nawiązać dialog.

Czy uważa pani za złośliwy taki ruch społeczny, w którym ludzie projektują swój strach przed wszystkim co islamskie i wykorzystują prawo szariatu jako przykład tego, czego się boją, a co może ostatecznie stać się tak popularne, że będzie wymagać oficjalnego uznania? Na przykład, że szariat stanie się równy prawu brytyjskiemu?

Rozumiem, skąd pochodzi ten strach. Gdybym nie rozumiała szariatu, prawdopodobnie sama byłabym przerażona. Jest to na rękę ekstremistom, ludziom z organizacji takich jak English Defence League i innym grupom prawicowym. Ważne jest, żeby zachować spokój, ponieważ nie chcemy wykorzystywać żadnej społeczności.

Veronica Franco na podstawie: http://voiceofrussia.com/uk/news/2014_04_24/Death-threats-issued-as-Sharia-Watch-launches-in-London-6217/

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign