„Dużo materiału jest teraz w drodze do Nigerii. Nie wiem czy ta broń zabije chrześcijan czy muzułmanów. Czuję, że zgrzeszyłem”- miał powiedzieć na ujawnionym nagraniu asystent szefa tureckich linii lotniczych Mehmet Karatas, prawdopodobnie w rozmowie z doradcą premiera Turcji, Mustafą Varank.
Podejrzenie o dostarczanie broni do Nigerii pustoszonej przez walki pomiędzy islamistami z Boko Haram a rządową armią to kolejny cios w Recepa Tayyipa Erdogana, po szeregu zarzutów o korupcję w jego najbliższym otoczeniu.
Tureckie linie lotnicze zaprzeczają, że wysyłały broń do Nigerii z pominięciem prawa międzynarodowego ani do żadnych krajów objętych sankcjami Rady Bezpieczeństwa ONZ. Jednak partia opozycyjna domaga się wyjaśnienia sprawy.
Rzecznik nigeryjskiej marynarki potwierdza dostawy broni z Turcji dla wojska. O innych dostawach nie ma wiedzy. Wydaje się nieprawdopodobne także, żeby broń dla ugrupowań terrorystycznych była przewożona przez regularne linie lotnicze.