Czy liberałowie tym razem wreszcie zrozumieją?

Sean Faircloth
Jestem liberalnym Amerykaninem. Obserwuję każdego dnia moich liberalnych przyjaciół gorliwie potępiających chrześcijańską prawicę na Facebooku i na Twitterze.

Sam napisałem książkę o tym, jak zwalczać w Ameryce ustawy uchwalone pod wpływem nacisków fundamentalnych grup religijnych, cieszę się więc, że liberałowie śmiało potępiają narzucanie chrześcijańskiego fundamentalizmu reszcie społeczeństwa.

Weźmy na przykład Westboro Baptist Church, małą grupę szukających rozgłosu szaleńców. Są oni nieustannie potępiani przez liberałów w mediach społecznościowych. Potępianie tak fanatycznego zachowania jest słuszne, ale warto zauważyć, że Westboro Church:

1) jest w świecie fundamentalistów słabym i małym graczem;
2) nikogo nie zabili.

Niektórzy inni ekstremiści chrześcijańscy stosują przemoc. Chrześcijanie przeciwko aborcji na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat zabili w sumie mniej niż dziesięciu Amerykanów . Nie ulega wątpliwości, że ich potworna i niemoralna zbrodnia musi być potępiona.

Niezależnie od tego, czy są to baptyści z Westboro, czy chrześcijańscy ekstremiści antyaborcyjni — ci fanatycy odrzucają zasadę, że każda ideologia, religijna lub niereligijna, która stara się podważyć prawa innych ludzi, musi zostać potępiona. Ta zasada jest szczególnie ważna, kiedy jakaś ideologia głosi lub akceptuje przemoc wobec ludzi nie stosujących przemocy.

Brzmi rozsądnie? Liberałowie ochoczo stosują tę zasadę do grup prawicy chrześcijańskiej, chociaż z ich strony rzadko obserwujemy przemoc. Równocześnie amerykańscy liberałowie, tak zażarcie przeciwstawiający się prawicy chrześcijańskiej, zaczynają krzyczeć „islamofobia”, kiedy ktoś ośmiela się stosować te same standardy do islamu.

Powtarzam zasadę: każda ideologia, religijna lub niereligijna, która stara się podważyć prawa człowieka, musi zostać potępiona. Ta zasada jest szczególnie ważna, kiedy jakaś ideologia głosi lub akceptuje przemoc wobec ludzi nie stosujących przemocy.

Spodziewając się okrzyku „islamofobia”, chciałbym prosić liberałów, by powstrzymali się na moment. Przez dziesięć lat byłem wybierany do mojego stanowego zgromadzenia ustawodawczego, a więc łatwo sprawdzić jakie zajmowałem stanowisko w tych sprawach. Byłem członkiem komisji zajmujących się prawami człowieka. Moi koledzy demokraci wybrali mnie na stanowisko Whipa. Brałem udział w podejmowaniu wielu decyzji o prawach człowieka i prawach mniejszości. Jest dokumentacja, że we wszystkich bez wyjątku głosowaniach głosowałem z najbardziej liberalną grupą w moim zgromadzeniu ustawodawczym (Maine Women’s Lobby). Te 100% nie obejmują jednej kadencji — ale całe dziesięć lat. Zainicjowałem liczne ustawy, które stały się prawem — ponad trzydzieści — i w większości wypadków były to prawa, które można opisać jako liberalne.

Proszę zestawić te moje notowania z moim stanowiskiem w sprawach dotyczących muzułmanów. Na przykład:

1) popieram reform imigracyjną (obejmującą muzułmanów).
2) potępiam wszelkie przesądy wobec narodów arabskich.
3) publicznie sprzeciwiałem się inwazji na Irak i robiłem to wcześnie — w 2003 r. — kiedy zajmowałem stanowisko polityczne z wyboru — w czasie, kiedy ta potwornie głupia idea była dość popularna.
4) popieram przyznanie panu Carnajewowi (żyjącemu zamachowcowi z Bostonu) jego pełnych praw procesowych zgodnie z prawem amerykańskim.
5) sprzeciwiam się temu, co powszechnie znane jest jako profilowanie.

Liberałowie, jakby odruchowo, atakują każdego, kto wspomina fakty wiążące islam z przemocą, określając taką osobę jako „islamofoba”. Biorąc jednak pod uwagę moją historię i stanowisko, to twierdzenie jest niezmiernie naciągane.

Zajmijmy się zamiast tego istotą sprawy. Stawiam wyzwanie liberałom: zadajcie sobie pytanie, czy wasze stanowisko w kwestii praw człowieka jest konsekwentne?

Wyobraźmy sobie okrzyki oburzenia i wezwania do działań wśród liberałów amerykańskich, gdyby w ostatnim dziesięcioleciu było, powiedzmy, dziesięć przykładów usiłowania przeprowadzenia aktów terroru, popełnionych przez przez tych, którzy sami twierdzą, że motywacją ich przemocy jest ich wiara w fundamentalne chrześcijaństwo. Liberałowie nie przestawaliby oburzać się — i słusznie. Byłaby to całkowicie właściwa reakcja.

A teraz rozważmy następujące:

W badaniu Pew z 2006 r. zapytano dorosłych muzułmanów poniżej 30 roku życia, czy można usprawiedliwić zamach samobójczy dla „obrony islamu”.

W Stanach Zjednoczonych 26% odpowiedziało „czasami lub rzadko”, w Hiszpanii 29%, w Wielkiej Brytanii 35% a we Francji 42%. Gratuluję muzułmańskiej większości w tych krajach zachodnich, która sprzeciwia się takiej przemocy. Olbrzymia większość muzułmanów to dobrzy, przyzwoici, pokojowi ludzie. Nikt — nigdy — nie powinien mówić, że wszyscy muzułmanie myślą tak samo.

Jednak koncepcja, że tylko znikoma mniejszość muzułmanów akceptuje przemoc, jest fałszywa.

Znacząca mniejszość muzułmanów uważa przemoc za potencjalnie usprawiedliwioną. 26%? 29%? 35%? 42%? Te odsetki stanowią setki tysięcy ludzi (tylko w tych kilku krajach Zachodu) – ludzi, którzy są muzułmanami i którzy wiążą tę ideologię — swoją ideologie — z usprawiedliwieniem dla przemocy.

Czterdzieści procent muzułmanów brytyjskich powiedziało, że popiera wprowadzenie szariatu w częściach Wielkiej Brytanii.

W innym sondażu 24 procent muzułmanów zgodziło się, że zamachy w Londynie 7/7 były usprawiedliwiony. (Należy pamiętać, że w tym ataku islamskich terrorystów zginęło 52 niewinnych ludzi, a ponad 700 zostało rannych.)

Spośród brytyjskich muzułmanów w wieku 16-24 aż 36 procent uważa, że apostaci powinni być zabijani.

W Ameryce procent muzułmanów, którzy uważają, że zamachy samobójcze są czasami usprawiedliwione, jest znacznie niższy niż w większości innych krajów. Niemniej ta „niewielka” liczba (około 8%) to około 200 tysięcy ludzi — w Ameryce — którzy uważają, że zamachy samobójcze są czasami usprawiedliwione.

Według  niedawno opublikowanego sondażu Pew, 29% muzułmanów egipskich uważa, że zamachy samobójcze są czasami usprawiedliwione. A w bardzo licznych narodach Pakistanu i Egiptu 65% uważa, że słuszna jest kara śmierci za porzucenie islamu.

Mohammed Atta dorastał w Egipcie. Pan Atta zdobył sławę w chwili swojej śmierci 11 września 2001 r., kiedy wraz z kilkoma terrorystami zabił 2977 niewinnych ludzi. Niektórzy argumentują, że 11 Września był anomalią. Mógłbym powiedzieć, że zamach w Oklahoma City (który zabił 168 ludzi) był częściowo uzasadniany fundamentalistyczną wiarą chrześcijańską McVeigha, ale nie wszyscy się z tym zgodzą.

Jeśli pominiemy te dwa największe zamachy, nadal stoimy przed faktem, że od 1990 r. było w Stanach Zjednoczonych ponad czterdzieści zamachów terrorystycznych oraz prób takich zamachów, których motywacją był islamski radykalizm.

Przyznanie, że żaden inny terroryzm, identyfikujący się z konkretną religią, nie ma podobnych notowań, jest po prostu uznaniem rzeczywistości. Od 1990 r. około czterokrotnie więcej ludzi w Stanach Zjednoczonych zginęło z powodu zamachów motywowanych islamem niż chrześcijaństwem — i to jeśli pominiemy 11 Września i Oklahoma City. Najwięcej mówi jednak ogólna liczba podjętych działań (ponad czterdzieści zamachów lub prób zamachów).

Wyjątkowo niepokojące jest zestawienie tych czynników. Kultura islamska (także na Zachodzie) jest kulturą, w której bardzo duża mniejszość mówi, że przemoc jest uzasadniona w reakcji na apostazję i obrazę Mahometa. Duża mniejszość muzułmanów popiera zamachy samobójcze w pewnych okolicznościach. Ta kultura wydała ponad czterdzieści aktów terroru lub prób aktów terroru w Stanach Zjednoczonych. Ameryka była przedmiotem mniejszej liczby takich ataków niż wiele innych narodów.

Moi koledzy liberałowie: proszę, przestańcie ignorować rzeczywistość.

Wiem, dlaczego to robicie, bo sam jestem liberałem. Żarliwie sprzeciwiam się mentalności motłochu. Stanowczo uważam solidną większość muzułmanów w wielu krajach zachodnich jako dobrych, kochających pokój obywateli. Podzielam i pochwalam zdecydowanie liberalnych Amerykanów, dążących do powstrzymania odruchów motłochu w narodzie, który kiedyś zamknął Japończyków w obozach i zniewolił Afroamerykanów. Jest to bardzo szlachetna zasada, ale musi istnieć sposób na unikniecie rządów motłochu, a równocześnie mówienia prawdy i podejmowania mądrzejszych działań w obliczu rzeczywistości. To właśnie tutaj proponuję.

Większość ofiar ekstremizmu muzułmańskiego nie znajduje się w Ameryce ani w innych krajach zachodnich. Są oni obywatelami licznych krajów z muzułmańską większością, gdzie kobietom odmawia się praw w dramatycznym stopniu, a tak zwani apostaci i ludzie naruszający szariat są regularnie atakowani fizycznie, więzieni i zabijani.

Sondaże pokazują, jak poważny jest to problem — nie dlatego, że większość muzułmanów na Zachodzie sama angażowałaby się w takie działania — ale dlatego, że istnieje szeroko rozprzestrzeniona kultura, także wśród muzułmanów na Zachodzie (ale proszę pamiętać, że nie jest to większość), niemniej jest to populacja licząca miliony, która mówi, że przemoc jest dopuszczalna. Niektórzy ludzie znajdują swoją „odpowiedź” w życiu wewnątrz tej kultury w ramach rzekomo „moralnego” autorytetu religijnego.

Zainteresowanie Tamerlana Carnajewa radykalnym islamem nie było jakimś nadzwyczaj rzadkim wyjątkiem. Była to droga religijna, która stała się znana.

Nidal Malik Hasan, lekarz, wyraził swoje motywy religijne, kiedy dokonywał rzezi ludzi w Fort Hood — ale wielu liberałów woli ignorować jego szczerze wyrażane przekonania religijne.

Najibullah Zazi, który planował atak na metro, powiedział, że motywował go islam.

Faisall Shahzad, zamachowiec z Times Square, powiedział, że motywowała go jego religia.

Anwar al-Awlaki, popularny imam z Nowego Meksyku, który nauczał — w niektórych wypadkach z powodzeniem — że należy zabijać Amerykanów, był wyraźnie postacią religijną, elokwentnie cytującą teksty religijne z zamiarem podżegania do przemocy.

Akcji terrorystycznych dokonuje bardzo mały odsetek, ale istnieje duża warstwa wyznawców islamu, większa niż w jakiejkolwiek innej religii dzisiaj, która dostarcza imprimatur pobożności — wsparty przez wielu imamów i inne autorytety religijne — imprimatur dla terroru i zabijania. Tak, wieki temu chrześcijanie dokonywali wielu strasznych rzeczy i czasami chrześcijanie stosują przemoc również dzisiaj. Jak udokumentowałem w mojej książce, lobby prawicy chrześcijańskiej udało się doprowadzić do uchwalenia całego szeregu okropnych i niesprawiedliwych praw w Ameryce, ale byłoby z mojej strony nieuczciwością nie przyznać, że to, co widzimy w dużej części islamu, to zjawiska z zupełnie innego wymiaru.

Mohammed Atta, człowiek z wyższym wykształceniem, był przywódcą komórki, która – podbudowana szczerze żywionymi przekonaniami religijnymi — unicestwiła siebie i tysiące innych 11 września.

Inwazja Ameryki na Irak była wściekle głupią decyzja, gwarantującą rozdmuchanie płomienia nienawiści do Ameryki na Bliskim Wschodzie, ale tak jak mentalność motłochu wobec muzułmanów jest czymś złym, jest także złem zaakceptowanie mentalności motłochu wśród znacznej części wyznawców islamu (np. jest rozpowszechnione przekonanie o akceptowalności zabijania apostatów, o słuszności narzucania szariatu innym, słuszności zamachów samobójczych w niektórych wypadkach, o traktowaniu kobiet w głęboko seksistowski i często niebezpieczny sposób).

Globalnie przewiduje się, że populacja muzułmańska będzie rosła w tempie dwukrotnie wyższym niż populacja nie-muzułmańska przez kolejne dwadzieścia lat – przeciętny wzrost roczny 1,5% dla muzułmanów w porównaniu z 0,7% dla nie-muzułmanów. Jeśli obecny trend utrzyma się, muzułmanie będą stanowić 26,4% totalnej populacji przewidzianej na 8,3 miliardy w roku 2030, co jest wzrostem z 23,4% z światowej populacji, czyli 6,9 miliardów w roku 2010.

Uznanie rzeczywistości jest pierwszym krokiem postępu. Czy więc amerykańscy liberałowie obecnie — po maratonie bostońskim, po niedawnej próbie zamachu terrorystycznego Al-Kaidy w Kanadzie — są wreszcie skłonni zaakceptować rzeczywistość? Następnym krokiem jest pytanie, co robić. Widły? Pochodnie? Odmowa praw obywatelskich? Nic z tych rzeczy.

Musimy jednak dążyć do bezpośredniego angażowania się  — nie do ataku.

Skoro liberałowie mogą — z nieskrywanym jadem — potępiać chrześcijańską prawicę (a robią to nieustannie), to liberałowie mogą traktować islam tak jak każdą inną ideologię — ponieważ islam jest tylko inną ideologią — jak Tea Party, jak prawica chrześcijańska. Islam musi być przedmiotem takiej samej konfrontacji idei jak każda inna ideologia.

Oczywiście większość muzułmanów to dobrzy, przyzwoici, przestrzegający prawa obywatele — dla tych jednak, którzy określają się jako „umiarkowani muzułmanie”, nadeszła pora na bezpośrednie zaangażowanie:

1) Połączmy się razem i bezpośrednio wszyscy, muzułmanie i liberałowie, w publicznym, ostrym potępieniu poziomu akceptacji przemocy, na którą wskazują cytowane sondaże. Zadajmy pytanie: czy imamowie i inni przywódcy muzułmańscy podejmą istotne kroki poza okazjonalnymi wypowiedziami po zamachach („potępiamy ostatni zamach terrorystyczny”). Aby zasłużyć na określenie „umiarkowanych” muzułmanów, przywódcy społeczności muszą w partnerstwie z liberałami uczynić, co następuje:

  • publicznie i zdecydowanie potępić tych wszystkich, którzy akceptują jakąkolwiek formę przemocy w reakcji na apostazję — nie zaś jedynie potępiać samą przemoc — potępić tych, którzy mówią, że jest to akceptowane działanie innych.
  • publicznie i zdecydowanie potępić każde zaakceptowanie przemocy w reakcji na satyrę na temat islamu lub Mahometa.
  • publicznie i zdecydowanie potępić każdą przemoc w realizowaniu politycznych celów islamu.
  • Stwierdzić z całą stanowczością, że społeczność muzułmańska nie spełnia swoich obowiązków moralnych, jeśli 5 lub więcej procent muzułmanów wyraża w sondażach akceptację dla przemocy w imię islamu. Przywódcy muzułmańscy, którzy mówią, że są umiarkowani, muszą publicznie potępić tych muzułmanów, którzy nie zgadzają się na spełnienie tych standardów.

Tylko muzułmanie, którzy akceptują te kroki, mogą naprawdę nazywać siebie umiarkowanymi.

2) Liberałowie i umiarkowani muzułmanie muszą dostrzegać i okazywać uznanie dla tych ludzi w świecie islamskim, którzy występują w obronie swobody sumienia, szczególnie tych, którzy nie zgadzają się z jakimś aspektem lub z całym islamem. W innym wypadku nie są liberałami. W innym wypadku nie są umiarkowani. W krajach o muzułmańskiej większości ci, którzy mówią, że nie wierzą w islam, powinni być chwaleni za wyrażanie własnych myśli — nie zaś siekani na kawałki maczetami, jak to się niedawno zdarzyło w Bangladeszu. Istnieją grupy, które podejmują w tej sprawie działania i potrzebują one wsparcia. Na przykład, Maryam Namazie jest odważną kobietą pochodząca z Iranu, która jest rzeczniczką byłych muzułmanów w Wielkiej Brytanii. Ludzie tacy jak Maryam, którzy występują przeciwko islamskiemu seksizmowi i ideologii przemocy, muszą być cenieni i nagłaśniani przez liberałów amerykańskich tak samo jak przez umiarkowanych muzułmanów – wychwalani jako bohaterowie, którymi są — ponieważ ci bohaterowie są głosami na rzecz wolności obywatelskich i stoją przed rzeczywistością, która w wielu sytuacjach zagraża ich życiu po prostu dlatego, że mówią, co myślą. Liberałowie muszą witać z otwartymi rękami i zachęcać byłych muzułmanów, którzy mówią, że mają dość kultury, która uczy seksizmu, a w wielu wypadkach także przemocy. Umiarkowani muzułmanie, by zasłużyć na nazwę umiarkowanych, muszą przyjąć i chwalić tych odważnych „apostatów”, którzy przemawiają do ich sumień, także wówczas — szczególnie wówczas — kiedy odrzucają niektóre lub wszystkie aspekty doktryny islamskiej. Ci bohaterowie mogą zdobyć uznanie tylko, jeśli liberałowie wypowiadają się zdecydowanie i publicznie przeciwko prawicowej kulturze w niektórych krajach o muzułmańskiej większości, które ułatwiają więzienie, zabijanie i okaleczanie tych ludzi sumienia.

3) Ci, którzy rzeczywiście są liberałami, i ci, którzy rzeczywiście są umiarkowanymi muzułmanami, będą stanowczo domagać się, by rząd USA otwarcie i z mocą kwestionował rażące pogwałcenia praw człowieka w świecie islamskim – szalejący i pełen przemocy seksizm, ataki na tak zwanych apostatów. Rząd USA i społeczność międzynarodowa muszą zainwestować w skoordynowany wysiłek finansowania świeckiej edukacji, finansowania organizacji praw człowieka w krajach najbardziej narażonych na ideologię ekstremistyczną. Muszą mieć one wysoki priorytet dla rządu USA, a połączone siły umiarkowanych muzułmanów i liberałów mogą zrobić dużo, by to osiągnąć.

4) Richard Dawkins Foundation pomaga organizować zjazdy wolnomyślicieli w każdym stanie USA i w każdym kraju. Często na takich zjazdach ludzie religijni stykają się z myślą świecką i postanawiają przyjąć światopogląd oświeceniowy. Widzę to regularnie, zajmując się moderowaniem strony Facebooka Richard Dawkins Foundation, gdzie, na przykład, ludzie pochodzący z fundamentalistycznych środowisk muzułmańskich przychodzą i poznają światopogląd oświeceniowy. Liberałowie i umiarkowani muzułmanie powinni cenić ten wysiłek. Liberałowie powinni pomóc w prowadzeniu tej działalności  i zachęcać ludzi wszystkich wyznań, którzy popierają świecki punkt widzenia, do uczestnictwa w zjazdach wolnomyślicieli. Powinno się zapraszać byłych muzułmanów — powinno się zapraszać praktykujących muzułmanów na takie zjazdy. Richard Dawkins Foundation może pomóc w tych ważnych wysiłkach na rzecz praw człowieka, które mogą i powinny być popierane przez wszystkich umiarkowanych muzułmanów i liberałów.

Tego rodzaju kroki są właściwe dla prawdziwego liberalizmu. Tego rodzaju kroki są działaniami prawdziwie umiarkowanych muzułmanów. Najwyższy czas, by liberałowie spojrzeli wprost na bigoterię fundamentalistów, tak jak patrzą na garstkę fanatyków z Westboro Baptist Church, i dostrzegli tę bigoterię fundamentalistyczną, która pochłania znacznie więcej istnień ludzkich.

Nie wolno nam nikogo atakować osobiście ani potępiać całej kategorii ludzi — musimy jednak potępiać każdą ideologię, która jest seksistowska i propaguje przemoc, potępiać nieustannie, na wszystkich frontach i stawiać wyzwanie przywódcom islamskim, by rzeczywiście stworzyli politykę zerowej tolerancji dla takich postaw. To jest prawdziwa droga rzeczywistego liberalizmu. To jest prawdziwa droga umiarkowania. Jak dotąd liberalizm w USA zawiódł w tej ważnej kwestii praw człowieka. To musi się zmienić. Ludzie, którzy mają najwięcej do zyskania są muzułmanami — szczególnie kobietami muzułmańskimi. Pora, by liberałowie amerykańscy dołączyli do tego ważnego ruchu praw człowieka.

Kilka linków: 

http://www.pewforum.org/The-Future-of-the-Global-Muslim-Population.aspx?print=false

http://my.telegraph.co.uk/danielpycock/danpycock/956/what-do-british-muslims-think-of-the-uk/

http://www.pewforum.org/uploadedFiles/Topics/Religious_Affiliation/Muslim/worlds-muslims-religion-politics-society-full-report.pdf

http://religion.blogs.cnn.com/2013/04/20/older-brother-in-boston-bombings-grew-increasingly-religious-analysis-shows/

http://pewresearch.org/files/old-assets/pdf/muslim-americans.pdf

http://www.people-press.org/2011/08/30/muslim-americans-no-signs-of-growth-in-alienation-or-support-for-extremism/

http://www.usatoday.com/story/news/world/2013/05/01/islam-muslim-pew-research/2124941/

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

Artykuł ukazał się na portalu Racjonalista.pl http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,8943

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign