Co robią dziennikarze w Gazie i dlaczego?

Grzegorz Lindenberg

Niezależnie do tego czy popieracie, czy potępiacie Izrael w walce z Hamasem, na pewno poznaliście przez ponad miesiąc wiele relacji z tego konfliktu. To bardzo dobrze. Tyle, że przez cały ten czas poddawani byliście przez media różnym formom manipulacji, które udawały obiektywne dziennikarstwo.

Zacznijmy od prostego ćwiczenia. Przypomnijcie sobie zdjęcia i filmy, które oglądaliście. Widzieliście na nich, według częstości występowania:

a. zabite dzieci;

b. rozpaczające rodziny zabitych;

c. zniszczone budynki w Gazie;

d. wojska izraelskie.

Wyobrażenie tego konfliktu, który pod wpływem takich obrazów się tworzy, jest dosyć proste i oczywiste: armia izraelska w jakimś krwiożerczym amoku walczy z dziećmi i kobietami, i niszczy na różne sposoby domy, szkoły i meczety. W tej wojnie propagandowej nie ma drugiej strony konfliktu: zdjęcia i filmy żołnierzy Hamasu, odpalanych rakiet, snajperów strzelających z ukrycia – nie istnieją.

„New York Times”, jedna z najważniejszych gazet na świecie, wśród 37 zdjęć tworzących galerie z konfliktu w Gazie nie zamieściła ani jednego zdjęcia Hamasu. Na pytanie „dlaczego?” odpowiedziała: „Nasza fotoedytorka przejrzała w naszym archiwum setki zdjęć z Gazy i znalazła tylko dwa zdjęcia, na których widać żołnierzy Hamasu, ale bardzo niewyraźnie”.

W Gazie znajduje się do 400 do 750 zagranicznych korespondentów z całego świata, prócz oczywiście dziennikarzy izraelskich, których Hamas nie wpuszcza. Wydawałoby się, że przy tak gigantycznej liczbie dziennikarzy i fotografów media powinny być zalane zdjęciami, filmami i tekstami o tym, co i jak robi Hamas. Jak walczy, jak się ukrywa, czy rzeczywiście umieszcza wyrzutnie w okolicach domów, a mieszkańców Gazy używa w charakterze żywych tarcz?

Niczego takiego dziennikarze nie przysyłają. Hamas zniknął z relacji, pozostała na placu boju tylko armia izraelska, która straciła 68 zabitych. Armia izraelska, jedna z najlepszych armii świata, świetnie szkolona do walk z terrorystami i do walk w miastach, traci 68 osób walcząc z kim? Z kobietami i dziećmi?

Co robią dziennikarze w Gazie? Fotograf „New York Timesa” mówi: „Wcześnie rano idziemy zobaczyć domy zniszczone w nocy. Potem idziemy na pogrzeby, potem do szpitali, bo przywożą rannych, a wieczorem znowu oglądać zniszczone domy”. Wszystko to na pewno istnieje. Ale nie istnieje armia, które się ukryła w tym „jednym z najgęściej zaludnionych miejsc na świecie”… Czyżby Hamas był tylko wytworem izraelskiej propagandy? Czy jakieś inne przyczyny spowodowały, że zniknął z relacji?

Hamas wystrzelił ponad 4000 rakiet na Izrael. Relacje telewizyjne pojawiły się na ten temat trzy i to dopiero od 4 sierpnia. Pierwszą nadała telewizja indyjska  – Hamas umieszczał wyrzutnię rakiet przed oknem pokoju hotelowego, w którym mieszkali indyjscy dziennikarze. Schowany w głębi pokoju operator i kryjący się z boku dziennikarz nakręcili pierwszy materiał o rakiecie Hamasu. Wyemitowali go jednak dopiero, kiedy znaleźli się w Indiach (druga relacja również nadana została po wyjeździe dziennikarzy a trzecia po tym, jak rakieta została wystrzelona w czasie nadawania transmisji!). „Widzieliśmy hamasowców wystrzeliwujących rakiety obok naszego hotelu, ale gdybyśmy tylko spróbowali skierować w ich stronę obiektywy aparatów, po prostu by nas zabili”, powiedział hiszpański dziennikarz, który wyjechał już z Gazy ale nazwiska woli nie podawać.

Czyli już mamy pierwszą odpowiedź na pytanie dlaczego nie widać Hamasu w relacjach dziennikarzy: zostali przez Hamas zastraszeni.

Nie możemy wymagać od dziennikarzy, żeby ryzykowali życie, robiąc zdjęcia terrorystów wystrzeliwujących rakiety. Możemy natomiast wymagać otwartości i uczciwości od mediów, od redaktorów, którzy przygotowują materiały telewizyjne i teksty o konflikcie w Gazie. W tekstach i w materiałach filmowych powinny znaleźć się informacje, że „nie pokazujemy żołnierzy i broni Hamasu, ponieważ naszym korespondentom w Gazie groziłaby za to śmierć”. Takiej otwartości i uczciwości mediom – nie tylko polskim, również najlepszym mediom światowym – zabrakło.

Ale to tylko najbardziej rzucający się w oczy sposób manipulacji dokonywany przez media. Warto napisać jeszcze o drugim – o podawaniu liczby ofiar w Gazie.

Na ogół informacja taka ma postać zdania: „Liczba zabitych wynosi X osób, z tego ponad 70% to osoby cywilne, według danych ONZ”. Ta krótka informacja, w identyczny sposób podawana przez tysiące mediów na świecie, ma aż dwa elementy manipulacji.

Element pierwszy to stwierdzenie, że dane pochodzą od ONZ. To częściowo prawda – agenda ONZ z Gazy publikuje codziennie liczbę ofiar, osób rannych itd. Tyle tylko, że te dane pochodzą bezpośrednio albo pośrednio z Mnisterstwa Zdrowia Gazy, które jest ministerstwem Hamasu. Inaczej mówiąc, Hamas dokonuje „prania danych”, identycznego jak mafijne pranie pieniędzy – przekazując je do legalnej, cieszącej się szacunkiem instytucji, która puszcza je dalej w obieg.

ONZ nie podaje, z jakiego dokładnie źródła jego dane pochodzą – bo musiałaby ujawnić, że są to dane Hamasu. Media udają, że dane są „obiektywne”, bo przyznanie, że pochodzą od Hamasu, mogłoby wywołać podejrzenie, że są nie całkiem prawdziwe… I słusznie. Długo po walkach w roku 2009 Hamas przyznał, że – tak jak podawał Izrael – ok. 70% zabitych to byli Hamasowcy, a nie osoby cywilne.

Na drugi element manipulacji w zdaniu o ofiarach natrafimy, próbując znaleźć odpowiedź na pytanie: a skąd ONZ wie, którzy spośród zabitych to osoby cywilne? Z publikowanych przez Hamas informacji o płci i wieku zabitych można do osób cywilnych zaliczyć większość zabitych kobiet i dzieci (chociaż wiadomo, że część nastolatków jest w Hamasie). Ale zabici mężczyźni? Czyżby dziennikarze (albo ONZ) oglądali zabitych i ci, którzy byli w mundurach Hamasu, byli uznawani za żołnierzy a pozostali za cywilów? „New York Times”, tłumacząc, dlaczego nie publikują zdjęć hamasowców przyznał: „Bardzo trudno jest zidentyfikować żołnierzy Hamasu, bo nie noszą ani mundurów, ani żadnych wyraźnych odznak. Nasz fotograf nie widział nawet nikogo noszącego karabin”. Skoro tak, to znaczy, że Hamas ma pełną swobodę określania, ilu spośród zabitych mężczyzn uzna za zabitych cywilów, a ilu – za swoich zabitych żołnierzy. W interesie Hamasu jest podawanie jak największej liczby zabitych cywilów, a jak najmniejszej – strat własnych.

Znowu – nie możemy oczekiwać od dziennikarzy, że będą w stanie rozpoznać, kto z zabitych należy do Hamasu a kto nie, szczególnie, że tych zabitych na ogół nie widzą. Nie możemy oczekiwać, że będą w stanie zdobyć ściśle tajne informacje Hamasu o rzeczywistych jego stratach. Możemy natomiast oczekiwać od mediów prostej informacji – „dane o liczbie zabitych cywilów pochodzą od Hamasu i nie były niezależnie sprawdzone”. Czyli – oczekiwać otwartości i uczciwości.

No i oczekiwałbym od mediów jeszcze jednej cechy, której wyraźnie im brakuje – dociekliwości. Bo to, że ONZ nie ma własnych źródeł informacji i korzysta z dostarczanych przez

Hamas, nie jest tajemnicą – ale wystarczyłoby trochę poszukać i pomyśleć.

Dlaczego media tego nie robią? Może dlatego, że nie potrafią już zadawać pytań, kwestionować informacji, które do nich docierają? A może chodzi o wygodę – po co zadawać dodatkowe pytania, szkoda czasu, skoro nikt tego nie robi? I „wyprane dane” wchodzą do powszechnego obiegu.

Pomijam tutaj mnóstwo relacji ewidentnie stronniczych, ewidentnie kłamliwych, ewidentnie zaciemniających prawdę, bo chodzi mi o zwrócenie uwagi na bardziej subtelne sposoby manipulacji opinią publiczną przez media. Manipulacji, która według mnie nie wynika z antyizraelskiego czy antysemickiego nastawienia, chociaż i takie na pewno się zdarza. Wynika raczej ze strachu, wygody i niekompetencji dziennikarzy i redaktorów.

Sytuacja konfliktu zbrojnego, w dodatku tak emocjonalnie angażującego ludzi w Europie i Ameryce, jest dosyć wyjątkowa. Piszę o tym, ponieważ podobne manipulacje zdarzają się powszechnie w mniej spektakularnych sytuacjach, które dla mediów z jakichś powodów są niewygodne – tak jak kwestia mniejszości islamskiej w Europie.

Manipulacje będą się oczywiście zdarzać i czasem mogą być ujawniane przez media, które mają inny „sposób patrzenia”, tak jak Euroislam.pl. Jeśli chcemy się sami zabezpieczać przed manipulacją, to czytając i oglądając zadawajmy dwa proste pytania:

– Czy jest coś, co wydaje się w tym dziwne, niezrozumiałe (np. w jaki sposób giną izraelscy żołnierze, skoro nie widać żadnych uzbrojonych przeciwników)?
– Skąd dziennikarz albo jego źródło dowiedzieli się tego, o czym mówią (np. skąd ONZ wie ilu zginęło żołnierzy Hamasu)?

 

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign