Ciężkie życie muzułmańskich terrorystów w izraelskich więzieniach

Autor: Daniel Greenfield

Sześć lat temu Saeed Shalalde zadźgał nożem izraelskiego producenta czekolady, Sassona Nuriela. Dzisiaj Shalalde dobrze sobie żyje w izraelskim więzieniu. Gdzie terroryści wymieniają się doświadczeniami, tworzą grupy, studiują i dzięki smartphonom pozostają w kontakcie ze swoimi oddanymi fanami na Facebooku.

Życie muzułmańskich terrorystów w izraelskich więzieniach podobne jest do wakacji. Terrosta z Hamasu Haytham Battat, który jest odpowiedzialny za zamordowanie czterech Izraelczyków, wykorzystuje swoją stronę na Facebooku, aby dzielić się pochodzącymi z  You Tube’a filmami propagującymi dżihad. Terrorysta PFLP Saeed Omar, skazany na 19 lat więzienia, na zdjęciach umieszczonych ostatnio na Facebooku pozuje z flagą swojego ulubionego klubu piłkarskiego, świętuje z innymi terrorystami przy stole zastawionym dziesiątkami potraw i butelkami coca–coli. Umieszcza również fragmenty poezji nawołujące do zniszczenia Izraela.

Używając swojego smartphona, Omar może aktualizować z więzienia swój „fan page”. Inni terroryści używają telefonu komórkowego idąc z przyjaciółmi na zakupy i wybierając ubrania, które później są im dostarczane do więzienia. W zdalny sposób również uczestniczą w rodzinnych wydarzeniach. Czasami wygląda to tak, jakby w ogóle nie byli w więzieniu.

Muzułmańscy terroryści tacy jak Shalalde, Battat i Omar odmawiają rozpoznania państwa Izrael. Są wdzięczni za to, że nie są zmuszani do oglądania programów telewizyjnych z syjonistycznych kanałów. Zamiast tego cieszą się satelitarną arabską telewizją. Oto kurtuazja izraelskiego systemu więziennictwa.

Kupowanie smakołyków i dóbr luksusowych nie jest jeszcze wyzwaniem. Każdy skazany muzułmański terrorysta otrzymuje pensję z Autonomii Palestyńskiej. Nawet członkowie Hamasu. Te pieniądze są dostarczane przez amerykańskich i europejskich podatników. Aż 10 procent budżetu Autonomii Palestyńskiej przeznaczone jest na wypłacanie pensji uwięzionym terrorystom, wsparcie ich rodzin i rodzin terrorystów, którzy nie mieli wystarczająco szczęścia, żeby skończyć w izraelskim więzieniu, ale zamiast tego próbowali do niego strzelać.

Dzięki tym środkom, muzułmańscy terroryści nie tylko jedzą lepiej niż żydowscy więźniowie, ale także lepiej niż strażnicy, którzy ich pilnują. Podczas gdy osierocone dzieci kobiet i mężczyzn zamordowanych przez tych terrorystów cierpią z głodu, oni sami siedzą w więzieniach, które są nimi tylko z nazwy, czekając na dzień, w którym Izrael zgodzi się na wypuszczenie tysiąca z nich w zamian za pojedynczego zakładnika.

Szacowane 100 milionów dolarów rocznie, które przeznaczane jest na korzyści dla schwytanych i zabitych terrorystów, pokazuje jak wielkim biznesem jest terroryzm dla Autonomii Palestyńskiej. Zarówno ataki terrorystyczne jak i dobre życie, którym cieszą się terroryści w więzieniu są dotowane przez rządy, które twierdzą, że zwalczają terroryzm. A tak, czy inaczej dopłacają do niego.

Jednym z zarzutów wobec Saddama Husseina było to, że promuje terroryzm poprzez płacenie rodzinom terrorystów samobójców. Ale każdy kraj, który dostarcza pomoc Autonomii Palestyńskiej pośrednio robi dokładnie to samo. Jedyną różnicą między tym co robił Saddam Hussein, a co robią USA i UE, jest stopień oddzielenia, dzięki któremu następuje wyparcie tej świadomości. Autonomia Palestyńska działa jak pośrednik, prosząc o pieniądze na ochronę, a następnie wykorzystując je na potrzeby terrorystów.

Administracja Obamy dramatycznie nasiliła pomoc dla terrorystów. W 2008 roku jej wartość wyniosła 600 milionów dolarów, a w 2009 roku 900 milionów. W 2010 roku Autonomia Palestyńska dysponowała prawie czterema miliardami dolarów pochodzącymi z zagranicznej pomocy, włączając w to USA. Ale to nie powstrzymuje Premiera Rady Ministrów Fayyada od określania pomocy amerykańskiej „haraczem”. Pomoc zagraniczna tworzy 60% PKB Autonomii. Autonomia Palestyńska nie posiada ekonomii. Posiada zagraniczną pomoc.

Autonomia Palestyńska zarządzana jest przez terrorystów. Najszybszą drogą kariery jest utworzenie własnej komórki terrorystycznej i rozpoczęcie mordowania izraelskich cywili. Nagrodą jest szansa zanurkowania w złotej rzece zagranicznej pomocy i zagarnięcie jakiejś jej części dla siebie. Terroryści, którzy są na wolności cieszą się bogactwem i międzynarodowym szacunkiem. I nawet kiedy zostaną złapani, obchodzi się z nimi w więzieniu jak z jajkiem.

Fala zarzutów w stronę Izraela o łamanie praw człowieka nakłoniła Rząd do pokazania jak dobrze traktuje on muzułmańskich terrorystów. A izraelskie więzienia udają, że nie widzą jak przebywający w nich terroryści sieją propagandę na Facebooku.

Obrońcy praw człowieka często opisują Strefę Gazy jako więzienie. Więzienie z darmową elektrycznością i wodą. Kiedy to Izraelczycy płacą krocie za wodę, sojusznicy Hamasu w Khan Younis otrzymują ją za darmo. Izrael dostarcza 40 milionów metrów sześciennych wody. Kiedy mieszkańcy Izraela ostrożnie kontrolują zużycie wody, w Khan Younis otwarto miasteczko wodne.

Ale jeśli Izrael zakończyłby dostawę prądu i wody – Strefa Gazy w ciągu kilku tygodni wróciłaby do epoki kamienia łupanego. Nie byłoby gdzie naładować telefonów komórkowych. Konta na Facebooku promujące trzecią Intifadę nie mogłyby być aktualizowane bez zasilanych przez prąd komputerów, a laboratoria tworzące bomby nie byłyby w stanie polegać na wymagających zasilania narzędziach, czy też mapach elektronicznych służących do planowania ataków.

Jednak terrorystom takim jak Shalalde i Omar udaję się zachować swoje telefony, Autonomii Palestyńskiej i Hamasowi zarządzającym Strefą Gazy udaje się zachować wodę i prąd. Ciężkie życie terrorystów, które pokazuje CNN i BBC po prostu nie istnieje.

Przykład Izraela nie jest wyjątkiem. Muzułmańscy terroryści żyją na zasiłku w każdym zachodnim kraju. Główne gazety pochlebnie się o nich wypowiadają, a pieniądze podatników trafiają do ich organizacji. A oni wciąż płaczą, że są prześladowani, dręczeni i pozbawieni swoich praw.

Nie jest prawdą to, co widzimy w telewizji. Prawdą są „obozy uchodźców” pełne rezydencji opłacanych przez międzynarodową pomoc. Prawdą jest, że terroryści w więzieniach zajadają się luksusami opłacanymi przez amerykańskich podatników i pysznią się swoimi wielbicielami na Facebooku, używając telefonów komórkowych, na których nie stać wiele amerykańskich i izraelskich rodzin. Prawdą jest, że terroryzm to wielki biznes. A my jesteśmy tymi, którzy za niego płacą.(jk)

Źródło: http://frontpagemag.com/2011/06/20/the-hard-life-of-muslim-terrorists-in-israeli-prison/2/
Tłumaczenie: JK

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign