Francuski magazyn satyryczny „Charlie Hebdo” nie cofnie wydania najnowszego numeru, mimo że redakcję obrzucono koktailami Mołotowa po opublikowaniu rysunku przedstawiającego Mahometa.
Po podpaleniu siedziby czasopisma, zhakowaniu jego strony www, zawieszeniu działania strony na facebooku na 24 godziny, a pracownikom grożono śmiercią, wydawałoby się, że francuski magazyn choć przez chwilę postara się nikogo nie urazić.
Mais non! „Charliemu” udało się wywołać się wszystkie te kontrowersje tylko dzięki specjalnemu wydaniu z ubiegłego tygodnia, które rozprawia się z radykalnym islamem. Na potrzeby tego numeru zmieniono tytuł na „Szariat Hebdo”, a redaktorem naczelnym mianowano proroka Mahometa. Ale to jeszcze nie koniec: bieżący numer również niejednemu zjeży włosy na głowie. Okładka przedstawia rysownika z „Charlie Hebdo”, który namiętnie całujące brodatego muzułmanina. Powyżej napis: L’Amour plus fort que la haine (Miłość silniejsza niż nienawiść). W tle rysunku widnieją ruiny redakcji, która została doszczętnie zniszczona w ubiegłym tygodniu podczas ataku przy użyciu koktaili Mołotowa. W odróżnieniu od poprzedniego numeru, na okładce którego można było zobaczyć proroka mówiącego: „Jeśli nie umrzesz ze śmiechu, spotka cię kara stu batów”, tym razem nic nie wskazuje na to, że postać na okładce to Mahomet.
Po ataku na siedzibę czasopisma, grupa francuskich muzułmanów, która wczęsniej ostro krytykowała tygodnik, potępiła ten zamach. Głowa największego paryskiego meczetu, Dalil Boubakeur, powiedział dziennikarzom: „Jestem niezmiernie przywiązany do wolności słowa, mimo iż prasa nie zawsze delikatnie obchodzi się z muzułmanami, islamem bądź meczetem Paryża”.
Stéphane Charbonnier, główny redaktor „Charlie Hebdo” tłumaczy: „Sądziliśmy, że granice się przesunęły i że nasza praca jako satyryków oraz nasze prawo do wyśmiewania spotkają się z większym szacunkiem. Wolność śmiania się jest równie ważna jak wolność słowa.”
Pracownicy pisma znaleźli tymczasowe schronienie w biurach największego we Francji lewicowego dziennika „Libération”, który również otrzymywał pogróżki ze strony tureckich hakerów, tych samych, którzy zaatakowali stronę Charlie Hebdo. Rysownik Luz (autor najnowszej okładki CH) nie oskarża jednak o atak ekstremistów: „Musimy być ostrożni. Wiele wskazuje na to, że jest to robota fundamentalistów, jednak równie dobrze ataku mogła dokonać para zwykłych pijaczków”.(pj)
Tłum.GB na podstawie http://www.guardian.co.uk/world/2011/nov/08/charlie-hebdo-muslim-kissing-cartoonist