Fadila Maaroufi, antropolog i jedna z czołowych belgijskich feministek muzułmańskich, obnaża antysemityzm muzułmańskich społeczności w tym kraju.
Antysemityzm spotkała w szkole w Brukseli. Pamięta, jak na lekcjach historii nauczyciel zwracał się do uczniów, żeby „popatrzyli, co Żydzi robią naszym palestyńskim braciom”, gdy omawiano konflikt izraelsko-palestyński, opowiada dziennikarzowi „Algemeiner„. Nie potrafiła wtedy czuć solidarności i nie wiedziała dlaczego dla niej, Belgijki, marokańskiego pochodzenia, Palestyńczycy są braćmi? Pamięta jeszcze chłopca pochodzącego z marokańskiej rodziny Żydów, który musiał opuścić szkołę, bo nie zniósł antysemickiego prześladowania.
Maaroufi wspomina też dekadę pracy jako pracownica socjalna, gdy na ulicy często słyszała od młodych muzułmanów słowa „brudny Żyd”, a policja nie reagowała twierdząc, że to tylko wyrażenie, a nie żaden antysemityzm. Sama też została w końcu obrzucona tą obelgą, ponieważ nie pościła w trakcie Ramadanu, a znajomym pochodzącym z Maroka nie spodobało się, że określa się jako Belgijka, a nie Marokanka. Została więc „brudną Żydówką”.
Działania przeciwko antysemityzmowi ściągnęły na nią groźby pobicia i śmierci, obelgi, a także konflikt z matką, która przekonywała ją, żeby zeszła z obranej drogi, bo skończy w piekle. W maju 2021 dołączyła do wiecu na rzecz solidarności z Izraelem przed ambasadą w Brukseli. Została tam rozpoznana, gdy stała z izraelską flagą co wywołało kolejne fale wściekłości. W dodatku, jak sama informuje, dla islamistów dotknięcie izraelskiej flagi i nie splunięcie chociażby na nią oznacza prostą drogę do piekła.
Obecnie Maaroufi prowadzi dwie inicjatywy; jedna to Café Laïque, które, jak podkreśla, jest jedynym miejscem, gdzie można dyskutować w Belgii o muzułmańskim antysemityzmie, bo to temat tabu, przez co sama aktywistka ma trudności ze znalezieniem pracy. Drugim, założonym w roku 2020, jest Centrum Obserwacji Religijnego Fundamentalizmu, gdzie w pracy badawczej korzysta ze swojego wykształcenia, ale także z doświadczeń życiowych.
W roku 1993, w wieku 17 lat, została wywieziona przez rodziców do Maroka pod pretekstem wakacji, a tak naprawdę z zamiarem wydania jej za mąż. Spędziła trzy miesiące uwięziona w domu swojego kuzyna, za którego miała wyjść; na szczęście stabilność finansowa rodziny pana młodego podupadła i Maaroufi wróciła do Belgii. Po powrocie oświadczyła rodzicom, że jest lesbijką, co wywołało ich obawy o wmieszanie się sił nieczystych i doprowadziło do ostatecznego wyprowadzenia się jej z domu.