Arabowie o zwalczaniu ISIS: za, a nawet przeciw

Grzegorz Lindenberg

Badania opinii Arabów o działaniach koalicji zachodnio-arabskiej przeciwko Państwu Islamskiemu, nie zasługują na pełne zaufanie, ale i tak są interesujące. 

Badanie, przeprowadzone przez mieszczący się w Katarze Arab Center for Research and Policy Studies, miało określić stosunek społeczeństw arabskich do Państwa Islamskiego i jego zwalczania przez koalicję krajów zachodnich i arabskich oraz sprawdzić, jakie niebezpieczeństwa uważają te społeczeństwa za najgroźniejsze dla stabilizacji swoich krajów.

Jako socjolog mam wiele zastrzeżeń do tych badań, ponieważ nie podano wielu podstawowych informacji, nawet o dacie ich przeprowadzenia – na pewno w tym roku, ale nie wiadomo kiedy, nie wiadomo też jak dokładnie były dobierane próby do badań, szczególnie próba uchodźców syryjskich. Dlatego nie bardzo możemy być pewni, czy rzeczywiście badania reprezentują opinie ludności arabskiej z 7 krajów (Tunezja, Egipt, Autonomia Palestyńska, Jordania Arabia Saudyjska, Liban i Irak) i syryjskich uchodźców przebywających w Jordanii, Libanie i Turcji. Raczej możemy przypuszczać, że opinie społeczeństw w tych krajach są zbliżone do wyników badania, ale na pewno margines błędu – czyli możliwe odchylenie prawdziwego wyniku od wyniku z badań – jest większe niż podawane przez badaczy 4%. Co wyszło w badaniach?

Po pierwsze, w każdym z badanych krajów poparcie dla ISIS jest niewielkie, ale jednak istnieje. Średnio wynosi 11%, wahając się od 1% w Libanie do 24% w Autonomii Palestyńskiej, a wśród uchodźców syryjskich wynosi 13%. Od razu chciałbym jednak zdecydowanie przestrzec przed wysnuwaniem z tego wniosków – jak robią to niektóre zagraniczne publikacje – że taki jest procent zwolenników Państwa Islamskiego wśród syryjskich imigrantów przybywających do Europy. Jest to bardzo mało prawdopodobne. Dlaczego?

ISIS bardzo stanowczo wielokrotnie przestrzegało i zabraniało muzułmanom emigracji do Europy, twierdząc, że dobrzy muzułmanie powinni zamieszkać w Kalifacie a nie wśród niewiernych. Dlatego spodziewać się można, że syryjscy zwolennicy ISIS raczej pozostaną na miejscu, będą tam je wspierać i ewentualnie przyłączą się do ISIS, niż wyemigrują do Europy. Oczywiście, ISIS może wysyłać do Europy swoich agentów i zwolenników, ale te 13% sympatyków syryjskich raczej posłucha wezwań ISIS do pozostania i wzięcia udziału w walkach.

Nawiasem mówiąc, jeśli ta średnia 11% zwolenników Państwa Islamskiego występuje nie tylko w siedmiu badanych krajach, lecz byłaby średnią dla wszystkich 22 krajów arabskich, to w liczbach daje to przynajmniej 20 milionów osób z tych krajów.

Po drugie, większość ludności we wszystkich krajach popiera bombardowanie ISIS przez koalicję i cel, jakim jest zniszczenie Państwa Islamskiego, ale wszędzie przeciw zniszczeniu ISIS są mniejszości przynajmniej dwudziestoprocentowe. W dwóch krajach ta większość jest nieduża: w Egipcie za zniszczeniem ISIS jest 56%, przeciwko 42%, w Autonomii 48% za zniszczeniem a 47% przeciwko.

Uchodźcy syryjscy wcale nie są jednoznacznie przeciw ISIS – dwie trzecie popiera zniszczenie Państwa Islamskiego, a jedna trzecia jest temu przeciwna. Uchodźcy syryjscy są też najbardziej sceptyczni jeśli chodzi o ocenę szans zniszczenia ISIS – połowa uważa, że to się nie uda, a połowa widzi szanse powodzenia.

Po trzecie, odzwierciedleniem różnic stosunku do zniszczenia ISIS są bardzo poważne różnice co do kroków, jakie należy w tym celu podjąć. Opinia arabska wcale nie uważa, że trzeba użyć wszelkich dostępnych środków – przeciwko udziałowi sił arabskich jest od 20% badanych w Libanie do 50% w Autonomii Palestyńskiej. Przeciwko udziałowi zachodnich wojsk lądowych jest od 27% badanych w Libanie do 63% w Egipcie.

Zdumienie może budzić opinia uchodźców syryjskich, z których 36% sprzeciwia się udziałowi wojsk arabskich, a 43% wysłaniu wojsk zachodnich w celu zwalczenia ISIS. Najwyraźniej nie uważają tego za priorytet w toczącej się w Syrii wojnie – gorszy pewnie jest dla nich prezydent Assad niż Państwo Islamskie.

Po czwarte, wstrzemięźliwość arabskiej opinii publicznej nie wynika z rozmaitych obaw związanych ze zwalczaniem ISIS (konflikt się rozleje, wojna przedłuży itd.), ale wynika przede wszystkim z tego, że uważają, iż na militarnym zniszczeniu Państwa Islamskiego skorzystają głównie Stany Zjednoczone (średnio 31% tak uważa) oraz Izrael (średnio 27%), a dalej Iran (14%) i reżim Assada (10%). Przekonanie, że będzie to z korzyścią dla krajów sąsiednich albo w ogóle dla Arabów wyraża mniej niż 1% badanych! Czyli tak naprawdę nie uważają ISIS za szczególne zagrożenie dla Bliskiego Wschodu, skoro jego zwalczenie przynosi korzyść głównie obcym, a nie mieszkańcom tego regionu.

Po piąte, takie postrzeganie konfliktu z ISIS wynika z tego, jak ludzie widzą głównych sprawców zagrożeń bezpieczeństwa i stabilności Bliskiego Wschodu. Zagrożeniem tym nie jest wcale, według badanych, agresywny islamizm (13% osób wybiera taką odpowiedź), lecz Ameryka (28%) i Izrael (21%) oraz szyicki Iran (17%).

Uchodźcy syryjscy jeszcze rzadziej, bo tylko w 10%, wybierają agresywny islamizm jako zagrożenie dla Bliskiego Wschodu.

Jednocześnie większość lub przynajmniej połowa badanych widzi ISIS jako bezpośrednie zagrożenie dla swojego kraju – tu 80% syryjskich uchodźców widzi niebezpieczeństwo, a z ogółu badanych uważa tak średnio 62%. Jak to pogodzić z przytoczoną wyżej opinią, że agresywny islamizm nie jest groźny dla bezpieczeństwa Bliskiego Wschodu – nie mam pojęcia. Czyżby badani nie uważali ISIS za przedstawicieli agresywnego islamizmu?

Po szóste i ostatnie, podobna do poprzedniej sprzeczność poglądów panuje, gdy porównujemy odpowiedzi dotyczące tego, kto skorzysta na zniszczeniu ISIS („po czwarte”) z odpowiedziami na pytanie, skąd ISIS się wzięło. Nie wzięło się ze specyficznie pojmowanego islamu (takiego punktu badacze nie odważyli się przedstawić w pytaniach, co jest ciekawe, skoro badają opinie o czymś, co nazywa się Państwem Islamskim właśnie), nie powstało jako „twór tego regionu, jego społeczeństw i kofliktów”, lecz jako „twór obcych aktorów”. Jakich – o to badacze nie pytają, ale to chyba oczywiste: ISIS to twór USA i Izraela. Opcję „twór obcych aktorów” wybiera od 55 do 80% badanych, średnio 69%.

Sprzeczność, o której mówię, polega na tym, że nie można jednocześnie uważać, że ISIS zostało stworzone przez USA i Izrael i że przede wszystkim USA i Izrael na zniszczeniu ISIS skorzystają. To znaczy można tak uważać, jeśli się uważa, że całym światem kierują z ukrycia Żydzi, którzy już sto lat temu wszystko sobie dokładnie zaplanowali, żeby zapanować nad światem – czyli wizja prosto z popularnych na Bliskim Wschodzie „Protokołów Mędrców Syjonu”.

Podsumowując: arabska opinia publiczna za wszystkie nieszczęścia wini głównie USA i Izrael, walczących islamistów się nie obawia, ale obawia się ISIS, popiera zwalczanie ISIS, ale bez lądowych wojsk zachodnich. I podobnie myślą uchodźcy syryjscy.

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign