Amerykańscy obrońcy Bractwa Muzułmańskiego

W środę 25 lipca John Brennan, asystent prezydenta USA Baracka Obamy ds. bezpieczeństwa wewnętrznego i zwalczania terroryzmu, udał się do Izraela na rozmowy dotyczące masakry izraelskich turystów przeprowadzonej przez organizację Hezbollah, do której doszło w Burgas w Bułgarii.

Miejmy nadzieję, że było to pouczające spotkanie dla wysokiego rangą urzędnika Stanów Zjednoczonych, choć jego izraelscy rozmówcy byli niewątpliwie zdumieni, że tak trudno jest się z nim porozumieć. W przeciwieństwie do poprzednich amerykańskich urzędników ds. zwalczania terroryzmu, Brennan nie podziela izraelskiego stanowiska wobec bliskowschodniego terroryzmu.

Brennan wyraził swoją opinię na ten temat w przemówieniu wygłoszonym dwa lata temu w Waszyngtonie, w którym marzycielsko stwierdził, że „Hezbollah jest bardzo interesująca organizacją”. Według niego ewoluował on od „organizacji czysto terrorystycznej” poprzez coś w rodzaju milicji do organizacji reprezentowanej w parlamencie i działającej w rządzie libańskim.

Następnie Brennan stwierdził: „Z pewnością istnieją elementy Hezbollahu, których aktywność nas niepokoi. Musimy więc zastanowić się, w jaki sposób ograniczyć wpływ tych elementów w organizacji oraz spróbować wzmocnić elementy bardziej umiarkowane”.

Być może w dążeniu do wzmocnienia owych „umiarkowanych elementów” w tym samym przemówieniu Brennan nazwał stolicę Izraela, Jerozolimę, „al Quds”. Użył więc nazwy preferowanej przez Hezbollah i jej irańskich zwierzchników.

Zdumiewa interpretacja Brennana, że siłowe przejęcie rządów w Libanie przez Hezbollah jest dowodem na to, że w tym terrorystycznym ugrupowaniu zaczynają dominować elementy umiarkowane. Jest ona jednak zgodna z ogólnym stanowiskiem administracji Obamy wobec islamskich dżihadystów.

Jeśli w Hezbollahu istnieją „umiarkowane elementy”, z perspektywy administracji Obamy oznacza to, że odpowiednik Hezbollahu w dżihadzie sannickim czyli Bractwo Muzułmańskie, jest ugrupowaniem wręcz przyjaznym.

Szef wywiadu James Clapper jasno wyraził takie stanowisko przed senacką komisją ds. wywiadu 10 lutego 2011 r., na dzień przed tym, jak prezydent Egiptu i długoletni sojusznik Stanów Zjednoczonych, Hosni Mubarak został zmuszony do dymisji. Jego dymisja była w dużej mierze spowodowana decyzją administracji Obamy, aby odwołać poparcie Stanów Zjednoczonych dla reżimu Mubaraka i otwarcie domagać się jego natychmiastowego ustąpienia. Zgodnie z ostrzeżeniami Izraela, usunięcie Mubaraka ze stanowiska utorowało Bractwu Muzułmańskiemu drogę do władzy w Egipcie.

W swoim oświadczeniu Clapper powiedział: „Pod pojęciem ‘Bractwo Muzułmańskie’ kryje się wiele ruchów. W przypadku Egiptu jest to bardzo niejednorodne, w dużej mierze świeckie ugrupowanie, które wyrzekło się przemocy i potępia Al-Kaidę jako wypaczenie islamu. Jego działalność ma na celu postęp społeczny, doskonalenie ładu politycznego w Egipcie itp.”.

Wśród polityków, ekspertów i zwykłych obserwatorów w Izraelu rewelacje Clappera wywołały wrażenie, że Amerykanie zupełnie postradali zmysły.

Terrorystyczny zamach samobójczy na autobus w Bułgari

Hasła przewodnie Bractwa Muzułmańskiego brzmią następująco: „Allach jest naszym celem, Prorok jest naszym przywódcą, Koran jest naszym prawem, Dżihad jest naszą drogą; śmierć na ścieżce Allacha jest naszą największą nadzieją”.

Jak wysoki rangą urzędnik Stanów Zjednoczonych mógł stwierdzić, że taka organizacja jest „w dużej mierze świeckim ugrupowaniem”? Przywódcy Bractwa Muzułmańskiego codziennie nawołują do zbrojnego unicestwienia Izraela. Te apele są często połączone z wezwaniami do dżihadu przeciwko Stanom Zjednoczonym, jak miało to np. miejsce w kazaniu szefa Bractwa Muzułmańskiego Mohammeda Badiego w październiku 2010 r.

Badie stwierdził: „Opór [czyli terroryzm] jest jedynym rozwiązaniem przeciwko syjonistyczno-amerykańskiej arogancji i tyranii. Narody arabskie i muzułmańskie muszą stanąć po stronie oporu i go wesprzeć”.

Następnie Badie obiecał zgromadzonym bliski upadek Ameryki: „Naród, który nie broni wartości moralnych i ludzkich nie może przewodzić ludzkości. Jego bogactwo stanie się bezużyteczne, kiedy Allach obwieści swoją wolę. Podzieli los innych [potężnych] narodów z przeszłości. Jesteśmy świadkiem początku końca Stanów Zjednoczonych, ich upadek jest bliski”.

Fakt, że Brennan i Clapper nie zdają sobie sprawy z prawdziwego charakteru Hezbollahu i Bractwa Muzułmańskiego świadczy o kompletnej ignorancji administracji Obamy w kwestiach bliskowschpdnich. (r)

Caroline Glick

Tłum.: Agaxs

http://www.carolineglick.com/e/2012/07/the-muslim-brotherhoods-americ.php

 

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign