Trzej mężczyźni rozpętali w Turcji medialną burzę i obrazili pracownicę sklepu z powodu promocji z okazji Black Friday. Panowie twierdzili, że wyprzedaże obrażają muzułmanów.
Dwaj z nich weszli do sklepu i podeszli do kasjerki. Trzeci filmował całe zajście telefonem komórkowym. Mężczyźni najpierw spytali kobietę czy jest muzułmanką, po czym rozpętali awanturę z powodu „niefortunnej” nazwy święta konsumentów.
„Nie możecie nazywać świętego dnia muzułmanów ‘czarnym! – krzyczał jeden z mężczyzn. – Dlaczego nie zorganizujecie 'czarnej niedzieli’?”. „To niemoralne, impertynenckie – kontynuował muzułmanin. – Nie można sprzedawać ślimaków islamskiej dzielnicy”. To ostatnie powiedzenie, popularne wśród konserwatystów, odnosi się do „obraźliwych” chrześcijańskich tradycji (ślimaki są zakazane w muzułmańskiej diecie – przyp. tłum).
Kasjerka nie dała się wyprowadzić z równowagi, zażądała opuszczenia sklepu i zagroziła wezwaniem policji. Sfilmowała również zajście własnym telefonem. Nawet po przyjeździe ochrony mężczyźni odmówili opuszczenia sklepu i kontynuowali prowokację. Kilka dni później incydent trafił na antenę popularnego kanału telewizyjnego.
Tureccy politycy włączyli się do debaty. Członek rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju i doradca prezydenta Erdoğana spytał na Twitterze: „Co to jest Black Friday? Dlaczego akurat piątek? Piątek to oświecenie, obfitość, pokój, najlepszy dzień pod słońcem. Cóż to za manipulacja zorganizowana właśnie tego dnia?”.
Określenie „Czarny piątek” zyskało na popularności w latach 80 ubiegłego wieku i odnosi się pierwszego dnia po Święcie Dziękczynienia w USA, w którym klienci rozpoczynają bożonarodzeniowe zakupy. Geneza nazwy nie jest do końca jasna. Jedna z możliwości zakłada, że jest ona odniesieniem do skutków brania jednodniowych urlopów na masową skalę.