Grzegorz Lindenberg
Do krajów pochodzenia wróciło już 5600 terrorystów, którzy walczyli w szeregach Państwa Islamskiego w Syrii i Iraku – tak wynika z raportu think tanku Soufan Group.
Po upadku ISIS można się spodziewać powrotu następnych kilku tysięcy tych, którzy przeżyją. Do Tunezji i Turcji wróciło po blisko tysiącu osób, do Wielkiej Brytanii, Niemiec i Francji – po kilkaset.
Do Państwa Islamskiego trafiło od roku 2014 około 40 tysięcy zagranicznych terrorystów – najwięcej pochodziło z Rosji, Arabii Saudyjskiej, Turcji i Tunezji. Z Europy przyjechało na dżihad 5 tysięcy osób, głównie z Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Belgii. Większość z nich przypuszczalnie została już zabita.
Dokładnych danych nie ma, ale generał Raymond Thomas, dowódca Operacji Specjalnych powiedział, że w sumie zabito około 60-70 tysięcy terrorystów z ISIS; znaczna część to osoby z zagranicy. Nawet jeśli przeżyje tylko nieco więcej niż jedna trzecia, to i tak jest będzie to oznaczać powrót przynajmniej dwóch tysięcy dżihadystów do Europy, a ponad kilkunastu tysięcy do innych krajów.
Powracający terroryści stanowią poważny problem dla służb bezpieczeństwa. Można się bowiem spodziewać, że większość z nich będzie próbowała kontynuować na miejscu działalność terrorystyczną – do ISIS należało sześciu zamachowców z zamachów w Paryżu i trzech z pięciu z zamachów w Brukseli. Jednak wsadzenie powracających terrorystów do więzienia wcale nie jest proste.
W znacznej liczbie krajów europejskich przepisy o karalności samego wstąpienia do organizacji terrorystycznej zostały wprowadzone dopiero w roku 2015 i 2016, już po wyjeździe większości dżihadystów do Syrii, więc nie można ich pociągnąć do odpowiedzialności, bo prawo nie działa wstecz. Natomiast udowodnienie im konkretnych zbrodni popełnionych w Syrii i Iraku jest sądownie bardzo trudne; nawet jeśli istnieją odpowiednie dane wywiadowcze, to nie nadają się albo nie mogą być prezentowane w sądzie.
Dlatego większość powracających albo nie zostanie w ogóle ukarana, albo otrzyma bardzo lekkie wyroki i znajdzie się na wolności bardzo szybko. Monitorowanie tysięcy dżihadystów może się okazać zajęciem zbyt trudnym dla przeciążonych europejskich służb specjalnych. Programy deradykalizacji dla radykałów islamskich mają niewielką skuteczność – Francja zdecydowała o zamknięciu swoich ośrodków deradykalizacji, bo pierwszy okazał się kompletnym fiaskiem.
Zagrożone terroryzmem są również kraje pozaeuropejskie, do których trafią nie tylko ich powracający obywatele, lecz także dżihadyści z innych państw, obawiający się powrotu do kraju rodzinnego – na przykład do Rosji. Zagrożone są głównie Libia, Egipt i Afganistan, gdzie istnieją silne lokalne grupy terrorystyczne, deklarujące wierność Państwu Islamskiemu; niebezpieczeństwo destabilizacji grozi również Tunezji, Jordanii i Arabii Saudyjskiej, do których powróci w sumie kilka tysięcy terrorystów.
Bliski już upadek Państwa Islamskiego nie będzie oznaczał zmniejszenia niebezpieczeństwa terroryzmu, lecz przeciwnie, może przynieść nasilenie ataków terrorystycznych w Europie i Afryce.
Źródła: