Andrew Miller
Gdy zapytamy kogoś o poglądach lewicowych, czego jest zwolennikiem, to wymieni: równość, prawa obywatelskie, prawa pracownicze, prawa kobiet i prawa homoseksualistów. Natomiast przeciwny będzie rasizmowi, seksizmowi, homofobii i islamofobii.
Gdy przeciętny lewicowiec widzi w wiadomościach homoseksualistów, nie dostrzega w nich osób wiodących niemoralne życie, ale jako szczególną, uciskaną grupę, potrzebującą ochrony przed nietolerancyjnymi chrześcijanami.
Kiedy widzi w wiadomościach islamistów, postrzega ich całkiem podobnie. Nie jako ludzi pod wpływem toksycznej ideologii, lecz jako uciskaną mniejszość walczącą przeciwko judeo-chrześcijańskiemu imperializmowi.
A to, że 10 z 51 krajów z większością muzułmańską karze homoseksualizm śmiercią (m.in. Jemen, Iran, Arabia Saudyjska, Somalia, Sudan), zupełnie nie osłabia jego przekonania, że homoseksualiści i islamiści powinni się zjednoczyć przeciwko chrześcijańskim tradycjonalistom.
Gdy taki lewicowiec czyta o tym, jak Omar Mateen zadeklarował swoją wierność ISIS zanim zastrzelił 49 osób w klubie nocnym dla homoseksualistów, zgadza się ze stwierdzeniem z „New York Times”, że islamska ideologia Mateena nie miała wpływu na tę sytuację. Zamiast tego, obwinia amerykańskie, judeo-chrześcijańskie poglądy dotyczące moralności seksualnej. W artykule wstępnym „NYT” twierdził: “Zbrodnie nienawiści nie zdarzają się w próżni. Pojawiają się tam, gdzie kwitnie bigoteria, gdzie poniżane są mniejszości i gdzie dla politycznych zysków robi się z ludzi kozły ofiarne. Co tragiczne, taki właśnie jest stan amerykańskiej polityki, pod zbyt dużym wpływem republikańskich polityków, według których uprzedzenia należy wykorzystywać a nie wygaszać”.
Niektórzy znani lewicowcy, tacy jak Bill Maher i Richard Dawkins, wskazują, że polityczna lewica ma w swej relacji z islamem poważny problem wiążący się z hipokryzją. Jeśli na liście grzechów głównych twojej ideologii politycznej występuje seksizm, to przeciw komu powinieneś protestować bardziej: przeciwko mężczyznom, którzy prowadzą swoje rodziny zgodnie z rolami płci opisanymi w Biblii, czy przeciwko tym, którzy zmuszają swoje kobiety do noszenia burki?
Tymczasem większość lewicowych polityków usilnie stara się bronić politycznego islamu, piętnując chrześcijan jako seksistowskich homofobów.
Pomimo że 87 procent kobiet w Afganistanie doznało w domu przemocy, lewicowe źródła, takie jak „Huffington Post” dowodzą, że „ islam ma kulturę i historię upełnomocnienia kobiet, podczas, gdy w kulturze chrześcijańskiej szerzą się patriarchat i nierówność płci”. Pomimo tego, że 800 000 czarnych Afrykanów żyje dziś jako niewolnicy swoich arabskich panów w islamskiej republice Mauretanii, źródła takie jak AlterNet twierdzą, że “przyszłe życie na planecie” jest rzeczywiście zagrożone przez „supremacyjną ideologię białych” chrześcijańskich polityków, takich jak senator Ted Cruz (pochodzenia latynoskiego) czy Ben Carson (czarnoskóry).
Takie niezgodności w tęczowym sojuszu lewicy i islamskich fundamentalistów mają sens tylko wtedy, gdy zdamy sobie sprawę, że obie ideologie mają ten sam krótkoterminowy cel: koniec kultury judeo-chrześcijańskiej.
“Z początku sojusz między muzułmanami a ateistami może wyglądać dość dziwnie, ale jest on rzeczywistością, do której powinno się zachęcać i jej poszukiwać” napisała Mandie Czech dla „The Chicago Monitor”. “Obie grupy nie są rozumiane, są postrzegane jako wrogowie i często są prześladowane słownie lub politycznie za swoje poglądy. Muzułmanom Koran wyraźnie mówi, że ‘nie ma przymusu w religii’. Lecz interesujące jest, że wielu konserwatywnych republikanów czuje się zobowiązanych do wnoszenia chrześcijaństwa do swojej pracy i do praw, które popierają i ustanawiają”.
Takie stwierdzenia brzmią jak kpina choćby z tego powodu, że wszystkie kraje na świecie, gdzie karze się ateizm śmiercią, to islamskie teokracje.
Ameryka była pierwszym krajem na świecie gwarantującym wolność religii, ze względu na chrześcijańskie przekonanie, że wszyscy ludzie na świecie „otrzymali od swojego stwórcy pewne niezbywalne prawa”. Amerykańska koncepcja wolności religijnej opiera się na przekonaniu, że zmuszanie człowieka do wyznawania jakiejś religii jest sprzeczne samo w sobie. Jednakże, zamiast cieszyć się spuścizną, która dała nam koncepcję wolności religijnej, wielu chce usunąć chrześcijaństwo ze sfery publicznej.
Były poseł brytyjskiej partii pracy George Galloway tak mówił w 2005 roku o potrzebie sojuszu „muzułmańsko-postępowego”, zdolnego ograniczyć wpływy angloamerykańskie: „Myślę, że to nie tylko jest to możliwe, lecz także zdecydowanie potrzebne i sądzę, że już się to wydarza. Jest to możliwe, gdyż postępowy ruch na całym świecie i muzułmanie mają tych samych wrogów. Ich wrogami są: syjonistyczna okupacja, amerykańska okupacja, brytyjska okupacja biednych krajów, głównie muzułmańskich. Mają ten sam cel w sprzeciwianiu się dzikiej, kapitalistycznej globalizacji, której celem jest ujednolicenie całego świata”.
Więc muzułmanie i postępowcy razem – nie dlatego, że mają wspólne idee, ale że mają wspólnych wrogów. Galloway zaprezentował lewicowy punkt widzenia, który głosi, że polityczny islam i międzynarodowy socjalizm sobie nie zagrażają, a zagrożeniem jest angloamerykańska dominacja.
Umiarkowani lewicowcy czasami wyrażają te poglądy w mniej prowokacyjny sposób, ale przeświadczenie, że sojusz przeciwnych [sobie z pozoru] kultur jest potrzebny do ”gruntownej zmiany” kultury będącej fundamentem zachodniej cywilizacji, jest szeroko rozpowszechnione.
Ostatni przypadek, gdy muzułmańsko-postępowy sojusz “gruntownie zmienił” rząd, miał miejsce podczas irańskiej rewolucji w 1979 roku. Różne lewicowe organizacje polityczne w Iranie, takie jak Mojahedin-e-Khalq, popierały wówczas rewolucję ajatollaha Chomeiniego przeciwko szachowi Rezie Pahlaviemu. A kiedy wspólny wróg został już wyeliminowany, Chomeini potępił swych sprzymierzeńców jako niewiernych. Szacuje się, że w wyniku tej zdrady Chomeiniego w stosunku do irańskiej lewicy zostało zabitych od 15 000 do 30 000 socjalistów, komunistów i innych sekularystów.
I choć niewiele się o tym fakcie mówi, to oczywiste jest, że radykalni islamiści tak właśnie potraktują ludzi świeckich, gdy większy wróg zostanie unicestwiony.
Lewicowi eksperci powtarzają często, że amerykańska konstytucja jest niepraktycznym, przestarzałym dokumentem, niegodnym 21 wieku. Wielu islamistów zgodziłoby się z tą tezą. Prawie 20% ankietowanych amerykańskich muzułmanów w badaniu Center for Security Policy odpowiedziało, że przemoc jest uzasadniona w celu wprowadzenia w życie prawa szariatu. Około 23% brytyjskich muzułmanów stwierdziło w sondażu Gatestone Institute, że „szariat powinien zastąpić brytyjskie prawo zwyczajowe” na obszarach z dużą populacją muzułmanów.
Islamistyczna wersja angloamerykańskiej przyszłości bez wątpienia wygląda inaczej, niż radykalna wersja lewicy. Jednak na krótką metę obie ideologie chcą tego samego – zniszczyć obecny system. Jak mówi stare przysłowie: „Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem – na razie”.
Grażyna Jackowska na podst.: www.thetrumpet.com