Maajid Nawaz
Były ekstremista islamski, dziś walczący z islamizmem, analizuje postawy lewicowych studentów, którzy z ochotą potępiają brytyjską Partię Niepodległości, lecz odmawiają potępienia Państwa Islamskiego.
* * *
Poniższe słowa nie są moje. Ze względu na ich ciężar istotne jest, żebyście przeczytali je w całości.
„Pojęcie 'ruchu oporu’ zostało chyba wykasowane z naszego zrozumienia tego, jak skolonizowane narody odzyskują wolność. W syjonistycznych mediach głównego nurtu ruch oporu przedstawiany jest jako akt terroryzmu. A my, zamiast pamiętać, że było tak zawsze, gdy walczono przeciwko supremacji białych, zbyt często zaczęliśmy akceptować ten rodzaj dyskursu. Uwewnętrzniona islamofobia zrodziła w nas obsesję przekonywania niemuzułmanów, że jesteśmy pokojowi i wyrzekamy się przemocy. Idziemy nawet dalej i potępiamy ruch oporu, etykietujemy grupy ludzi i pojedyncze osoby jako terrorystów po to, żeby się od nich odciąć, a jednocześnie – wspierając ich w walce o wolność – zaprzeczamy sobie. Musimy zmienić sposób myślenia o tych sprawach. Przecież alternatywą dla ruchu oporu jest to, co widzimy od jakichś 20 lat, czyli „rozmowy pokojowe” – w gruncie rzeczy wzmacnianie kolonializmu. Problematyczne jest twierdzenie, że Palestyna będzie wolna za sprawą zbiórek pieniężnych, pokojowych protestów i akcji bojkotu, ograniczania więzi gospodarczych i sankcji [BDS – red.] Chodzi mi o to, że o ile czasami używa się ich taktycznie, jako opcję pokojową, to ktoś mógłby to błędnie rozumieć jako realną alternatywę dla ruchu oporu narodu palestyńskiego. Musimy też pamiętać o Palestyńczykach żyjących tam, którzy wciąż walczą i stawiają opór okupacji i być może trzeba by wypełnić rozkazy i okazać im jakąś realną formę solidarności.”
Powyższe słowa pochodzą z mrożącego krew w żyłach przemówienia, wygłoszonego w spokojny i przemyślany sposób w czasie wydarzenia zatytułowanego „Gaza i Palestyńska Rewolucja” we wrześniu 2014 r. przez Malię Bouattię – przewodniczącą Narodowej Unii Studentów. Pani Bouattia przemawiała oficjalnie jako przedstawicielka Czarnoskórych Studentów NUS.
Związek Studentów Żydowskich jest naturalnie tym przewodniczeniem zaniepokojony. I my wszyscy też powinniśmy być.
Znaki ostrzegawcze można było dostrzec już od lat. To Malia Bouattia blokowała uchwałę NUS potępiającą ISIS i okazującą poparcie walczącym z nimi Kurdom. Uchwała była bowiem „islamofobiczna”. Na tym samym spotkaniu przyjęto natomiast uchwałę wzywającą do bojkotu UKIP (United Kingdom Independence Party) – także drogą kampanii emailowej adresowanej do wszystkich studentów w kraju. Tym samym, liderom brytyjskich studentów łatwiej przyszło potępić UKIP, niż ISIS.
A my dziwimy się, dlaczego populistyczna prawica rośnie w siłę?
Co było do przewidzenia, wraz ze wsteczno-lewicową apologią dżihadyzmu, także antysemityzm znalazł swoją drogę do braci studenckiej tylnym wejściem. W 2011 r. pani Bouattia współtworzyła blog, określający „duże żydowskie towarzystwo” (dziś twierdzi, że miała na myśli „syjonistów”) jako jedno z wyzwań stojących przed Uniwersytetem Birmingham. A ona sama uważa, że nawet rządowa strategia zapobiegania ekstremizmowi to efekt działalności „syjonistycznego lobby”
Jej kandydaturę na przewodniczącą NUS poparł Muzułmański Komitet Spraw Publicznych (MPACUK), ugrupowanie zakazane przez NUS od 2004 r., po tym jak na jego stronie internetowej opublikowano materiały pochodzące ze stron neonazistowskich i zaprzeczających Holocaustowi, a także opublikowano własny artykuł, zatytułowany „Weźcie sobie swój holocaust, zwińcie ładnie i dokładnie, i wsadźcie w [bądźcie kreatywni]!”. Poparcie MPACUK dla kandydatury Bouattii byłoby mniej niepokojące, gdyby ona sama nie zaaprobowała tego wpisu, odpowiadając „Dziękuję :-)))”.
Przewodnicząca NUS utrzymuje, że jej zatroskanie dotyczy syjonizmu, a nie judaizmu i że jej argumenty są polityczne, a nie religijne. Ale w atmosferze, w której skrajna lewica i skrajna prawica konkurują o zagospodarowanie wzbierającego w ludziach gniewu, czy może dziwić fakt, że na tej samej studenckiej konferencji nie uczczono Dnia Pamięci Holocaustu, gdyż dzień ten „nie jest inkluzywny”?
Zapomniano już o lekcjach, które dali nam tacy przywódcy, jak Ghandi, Martin Luther King, czy nawet Malcolm X, który odwołał swoje wcześniejsze, antybiałe poglądy. Pamiętajmy, kto dokładnie zabił Malcolma X. To ci sami wściekli aktywiści, twierdzący, że bronią czarnych.
„Próbowali mnie zabić dwa razy w ciągu ostatnich dwóch tygodni”, powiedział Malcolm w jednym ze swoich ostatnich wywiadów przed śmiercią. Kiedy odwoływał swoje przeszłe poglądy, Malcolm X opisał siebie z przeszłości, używającego rasistowskiego języka, jako „zombie”: „Pamiętasz jak ta biała studentka przyszła do restauracji, ta, co chciała pomóc muzułmanom i białym się zjednoczyć? Powiedziałem jej, że nie ma na to cienia szansy, a ona odeszła płacząc. (…) Zacząłem teraz żałować tego zdarzenia. Jako czarny muzułmanin robiłem wiele rzeczy, których teraz żałuję. Byłem wtedy zombie… cieszę się, że jestem teraz wolny od obrzydliwości i szaleństwa tamtych dni”.
A jednak nie wystarczy powiedzieć, że dziś postępowa polityka staje się zakładnikiem powracających „zombie”, mówiących rasistowskim językiem. Dla tych, których nazywam wsteczną, antypostępową lewicą, dżihadystyczny terroryzm zaczął być teraz wyrazem islamskiego gniewu na zachodnią hegemonię kolonialną.
Bowiem – czyżbyś nie wiedział? – my, muzułmanie, jesteśmy wściekli. Tak wściekli, że chcemy zniewolić seksualnie jazydzkie kobiety, zakopywać cudzołożników po szyję w ziemi i kamieniować ich na śmierć, zrzucać gejów z dachów budynków, a naszych wrogów palić żywcem. Wszystko to z powodu… Izraela.
Ta wsteczna lewica, która teraz spenetrowała także USA, uważa, że my muzułmanie nie możemy być cywilizowani. A ci muzułmanie na dorobku, którzy odważą się sprzeciwić temu teokratycznemu i skrajnie lewicowemu faszyzmowi, skazani są na populizm przypominający ten przednazistowski, populizm wrzeszczący: „To wszystko wina Zachodu!”.
Na tym złym przywództwie najbardziej cierpią moi bracia muzułmanie. Należałby się nam powód do dumy. Należałby się nam powód, żeby świętować wybór na przewodniczącego NUS pierwszej w Brytanii kobiety, muzułmanki pochodzącej z mniejszości etnicznej.
Zamiast tego jednak powracają zombie, od których Malcolm X tak się odżegnywał. A nam, którzy nie definiujemy się poprzez naszą wściekłość, pozostał wstyd.
Ja sam też prowadziłem życie wypełnione rasizmem, gniewem i oskarżeniami. Czy to, że nie mam piany na ustach, czyni mnie gorszym muzułmaninem albo gorszym przedstawicielem mniejszości etnicznej? Czy tyko ci, którzy wolą się definiować poprzez nienawiść, są wystarczająco muzułmańscy albo czarni?
Wsteczna lewica usypia ludzi poczuciem bycia ofiarą. To jest przyczyna ciągłego u niej stanu opozycji wobec reszty społeczeństwa. To z kolei dusi ambicję, hamuje oczekiwania, a także – ponieważ „my, muzułmanie, mamy własną kulturę” – wzmacnia tylko nasze oddzielenie i gettoizację.
Lewica boi się sprzeciwić islamskiemu ektremizmowi, bo jej zdaniem mogłoby to wzmocnić populistyczną prawicę. Ale nie wolno zamiast tego wspierać ideologów islamistycznych albo skrajnie lewicowych proto-faszystów.
Istnieje sposób, żeby sprzeciwić się zarówno tym, którzy chcą narzucić islam, jak i tym, którzy chcą islamu zakazać. Polityka walki, która przedkłada tożsamość ponad humanizm, podział ponad dyskusję i przemoc ponad pokój, powinna niepokoić nie tylko żydów, lecz także muzułmanów i wszystkich innych.
Historia już nam pokazała, co się dzieje, gdy wściekli aktywiści ogarnięci obsesją monopolu na odczuwanie niesprawiedliwości, przemieszczą się zbyt daleko na lewo. Ich szarpanina znajduje swoje czarne lustrzane odbicie daleko na prawo, a to rodzi wyłącznie wzajemną wrogość, chuligaństwo na ulicach i w końcu faszyzm.
Skoro wsteczna lewica ma swój punkt widzenia, to po co się kłopotać wyrokami rodem ze średniowiecza, wydawanymi w imieniu islamu? Oni ujęliby to tak: obyśmy nie stali się sprzedawczykami, takimi jak Malcolm X. W końcu prawdziwym wrogiem jest przecież Izrael.
Tłumaczył LO, na podst. : www.thejc.com
Maajid Nawaz jest byłym ekstremistą islamskim, autorem autobiografii „Radykał”, współzałożycielem i przewodniczącym think-tanku Quilliam Foundation, który walczy z ekstremizmem. Był liberalno–demokratycznym kandydatem do parlamentu z Londynu.