Maajid Nawaz
Czy zgoda na gwałcenie dziewczynek to „kwestia wrażliwości kulturowej”? Duński imam uważa, że tak. A jest to tylko z jedno z wielu przestępstw wobec imigrantek, którą usprawiedliwia się w ten sposób.
Czy zwyczaje niektórych kultur są gorsze od innych? Tak.
Bicie kobiet jest moralnie niższe, a wręcz odrażające, niezależnie od kulturowych czy religijnych usporawiedliwień.
Śmierć jako kara za zmianę wyznania jest złem z moralnego punktu widzenia, niezależnie od tego jak ważne miejsce zajmuje poczucie tożsamości i religii w czyjejś polityce, ani jakie reżimy się na to godzą.
Podobnie seks z osobą nieletnią jest gwałtem. Dziecko nie może wyrazić wiążącej w świetle prawa zgody. Nazywanie molestowania seksualnego dzieci „małżeństwem” jest zwykłym eufemizmem.
Indywidualne stanowiska moralne mają tu tyle do rzeczy, co w przypadku zniesienia niewolnictwa. Tyle, co nic.
Można ci wybaczyć, jeśli uważasz, że takie poglądy są już na Zachodzie taką samą świętością, jak zakaz tortur. Jeśli tak, to cytując lewicowych blogerów: należysz do uprzywilejowanych.
Malmö zrobiło właśnie największy krok wstecz w historii: władze tego szwedzkiego miasta zgodziły się na zwieranie przez imigrantów „małżeństw” z nieletnimi. Dopiero, gdy wybuchł skandal, zgodzono się ponownie rozpatrzyć tę decyzję, ponieważ wyszło na jaw, że 14-letnia Syryjka mieszkająca w ośrodku dla uchodźców ze swoim 23-letnim „mężem”, jest w ciąży. Jednak niepokojące wzorce zaczynają się wyłaniać w całej Europie – w imię multikulturalizmu.
Rząd duński ujawnił w styczniu, że odnotowano 27 przypadków nieletnich azylantek, mieszkających z dorosłymi w ramach „małżeństwa”. Niektóre z nich mają zaledwie 14 lat.
Islam nie pozwala nam zapomnieć o swojej niezdrowej fascynacji średniowiecznymi obyczajami, czemu dał wyraz jeden z duńskich mułłów. Ogłosił, że Dania powinna zalegalizować małżeństwa z nieletnimi.
W Norwegii, gdzie azylanci pochodzą głównie z Syrii, Afganistanu i Iraku, sytuacja nie wygląda lepiej. Tylko w ubiegłym roku co najmniej 61 nieletnich wzięło ślub w czasie, gdy ubiegały się już o azyl. Wiele z tych dziewcząt było poniżej tzw. wieku zgody, czyli minimalnego wieku, od którego osoba jest uznana za zdolną do wyrażenia ważnej prawnie zgody na czynności seksualne z inną osobą (w Norwegii jest to 16 lat). Najmłodsza z nich miała 11 lat.
Podczas gdy Europa ma „małżeństwa z dziećmi”, Ameryka nie zostaje w tyle: dwóch lekarzy opublikowało w „Journal of Medical Ethics” artykuł w obronie „pomniejszych” przypadków okaleczania genitaliów kobiet – chodziło konkretnie o odcięcie części łechtaczki.
Jest to forma okaleczenia; nie da się wytłumaczyć tego czynu niezależnie od tego, jak głęboko może być zakorzeniony w czyjejś kulturze. Jednak w podsumowaniu, które brzmi jak swoja własna parodia, autorzy domagają się, żebyśmy przyjęli bardziej „zniuansowany punkt widzenia” i przestali nazywać ten pomniejszy zabieg okaleczeniem, a zaczęli nazywać go „modyfikacją” (Female Genital Alteration, FGA). Upierają się, że ta modyfikacja jest „kulturowo uwarunkowana, nie dyskryminuje jednej płci i nie pogwałca w żaden sposób praw człowieka”. Rzeczywiście, wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre są równiejsze.
Jako liberałowie robimy krok do tyłu.
Kiedyś otwarcie broniliśmy ingerencji państwa, gdy praktyki kulturowe bądź religijne gwałciły wolność jednostek. Dumnie nazywaliśmy się postępowcami. Uważaliśmy, że społeczeństwo zrobi krok naprzód, jeżeli tylko przyjmie liberalne, świeckie wartości oparte na prawach człowieka. Walką o prawa gejów i przeciw rasizmowi wypowiedzieliśmy wojnę starszemu pokoleniu, żeby zmienić jego nastawienie i w dużej mierze udało nam się wygrać.
Ale już nie wygrywamy.
Gdybyśmy chociaż poprzestali na tchórzliwym milczeniu. Jednakże wielu postępowców nie tylko przestało bronić liberalnych wartości, nie tylko zaprzestaliśmy dążeń do postępu społecznego, lecz zaczęliśmy wręcz aktywnie bronić wstecznych zwyczajów.
„Wrażliwość kulturowa” doprowadziła wielu z nas do usprawiedliwiania okaleczania młodych ciemnoskórych imigrantek w imię „czystości”, podczas gdy jednocześnie opłakujemy likwidację zajęć z wychowania seksualnego dla białych niemuzułmanek wprowadzoną przez konserwatywnego premiera Camerona.
Oto bigoteria marnych wymagań. Ci regresywni lewicowcy podzielają tę głęboko zakorzenioną bigoterię ze skrajną prawicą, choć żaden się do tego nie przyzna. Obie grupy wrzucają muzułmanów do worka z napisem „inny”. Regresywni lewicowcy uważają ich za „egzotycznych innych” a populistyczni prawicowcy za „niebezpiecznych innych”.
Islamistyczni przywódcy gett w całej Europie wykorzystują zarówno prawicę i lewicę do wcielania w życie własnej odmiany separatyzmu religijnego, a europejska struktura społeczna tymczasem się rozpada.
Zrówno prawica jak i lewica uważają, że wartości oświeceniowe, które nie przyszły nam łatwo, dotyczą tylko nas samych. A muzułmanie, jak powszechnie wiadomo, nie są „nasi” – mają w końcu własną kulturę.
GB, na podstawie: www.thedailybeast.com
Maajid Nawaz jest byłym ekstremistą islamskim, autorem autobiografii „Radykał”, współzałożycielem i przewodniczącym think tanku Quilliam Foundation, który walczy z ekstremizmem. Był liberalno–demokratycznym kandydatem do Parlamentu z Londynu.