Piotr Ślusarczyk
Zwykle nie lubi się tych, którzy mówią w trudnej sytuacji – „A nie mówiłem?”. Ale redakcja Euroislam.pl może z powodzeniem powiedzieć o przynajmniej kilku kluczowych dla polityki międzynarodowej sprawach: „Mieliśmy rację”.
Mowa o Turcji w UE, Arabskiej Wiośnie i imigrantach.
Unijno-tureckie mrzonki
Kiedy większość mediów głównego nurtu zachwalała pomysł Turcji w Unii Europejskiej, Stowarzyszenie Europa Przyszłości – wydawca portalu Euroislam.pl – głośno protestowało przeciwko kontynuowaniu rozmów akcesyjnych. Zarzucaliśmy dziesięć lat temu Turcji łamanie praw człowieka, ograniczenia wolności słowa i coraz większe wpływy politycznego islamu nad Bosforem.
Dziś niewielu odpowiedzialnych komentatorów i polityków widzi szansę wstąpienia Turcji do europejskiej wspólnoty, choć europejska lewica, ustami unijnej minister ds. międzynarodowych Mogherini, obiecuje zacieśnienie współpracy miedzy Brukselą a Ankarą. Nie bez znaczenia w tej kwestii jest gra kartą imigracyjną. W Turcji czeka bowiem parę milionów osób potencjalnie gotowych do wyruszenia w stronę Europy.
Ostatnie wybory parlamentarne wyraźnie pokazują kurs Turcji w stronę autorytarnego reżimu, wspieranego przez imperialno-religijne idee. Dostrzegła to nawet poprawna politycznie niemiecka prasa. Euroislam na ten problem zwracał uwagę już w czasie poprzedniej kampanii wyborczej. Jan Wójcik przemówienie premiera Turcji Erdogana z okazji upadku Konstantynopola skomentował w sposób następujący:
„Retoryka zdobycia Mekki przez Mahometa, odbicia Jerozolimy z rąk Krzyżowców przez Saladyna i podboju Konstantynopola przez Mehmeta II, jasno stawia Turcję w opozycji do Zachodu i Izraela. Przewijają się w niej te same wątki, co w przemówieniach przywódców Al-Kaidy i Państwa Islamskiego”. (http://euroislam.pl/).
Arabska Wiosna arabską zimą
W 2010-2013 przez kraje arabskie przetaczała się fala społecznych protestów. Lewicowi publicyści wówczas nie wahali się nazywać tych wydarzeń Arabską Wiosną Ludów, zbiorową walką o demokrację w krajach islamu; niektórzy porównywali nawet ten ruch do polskiej „Solidarności”. Arabska wiosna miała urzeczywistnić ideały wolności, równości i braterstwa w krajach islamskich.
Jeden z francuskich publicystów, Bernad Guetta, cytowany przez „Wprost” triumfalnie pytał w 2011 roku: „Co się stało z wojną cywilizacji, która miała naznaczyć XXI wiek i gdzie się podziała dawna 'śpiewka’ o niemożności pogodzenia islamu i demokracji?”. „Tak jak stopniowe wstrząsy władzy sowieckiej od 1956 roku pokazały, że komunizm nie jest niezmienny ani niepokonany, obudzenie się islamu przypomina nam, do jakiego stopnia wartości demokratyczne są uniwersalne” – konstatował lewicowy komentator. Dziś wiemy, że tak zwana Arabska Wiosna w większości krajów nie przyniosła upragnionej demokracji – do władzy doszły islamistyczne ugrupowania, wzrosła liczba otwartych zwolenników szariatu, a wiele państw od dziś nie odzyskało chociażby względnej stabilności.
Imigranci – więcej wiedzy, więcej rozsądku
Większość mediów z zachwytem przyjęła wiadomość o otwarciu granic dla tzw. uchodźców, a także zaangażowała się w propagandową akcję „Uchodźcy – więcej wiedzy, mniej strachu” albo w nawoływanie do zgody na unijne pomysły.
Redakcja Euroislamu stanęła nie pierwszy raz pod pręgierzem części opinii publicznej za krytyczny stosunek wobec polityki UE i imigracyjnej polityki rządu Ewy Kopacz. Oberwało nam się z paru stron. „Gazeta Wyborcza” oraz „Newsweek” oskarżały nas o ksenofobię. Głosy te poparła minister ds. równości Małgorzata Fuszara, domagając się nawet interwencji Prokuratora Generalnego, gdyż jej zdaniem krytyka polityki „otwartych drzwi” jest przejawem „nienawiści”, a informacja o tym, że Państwo Islamskie wykorzystuje kryzys migracyjny do własnych zbrodniczych celów, stanowi próbę dyskredytowania etnicznych i religijnych mniejszości. Tymczasem już w maju 2015 roku zwróciliśmy uwagę na następujące kwestie:
1) wątpliwości prawne związane z działaniami rządu i polityków unijnych w kwestii imigrantów;
2) duże koszty ekonomiczne przyjmowania niezliczonej rzeszy obywateli państw Biskiego Wschodu i Afryki;
3) trudności z integracją muzułmanów w Europie;
4) powstawianie napięć społecznych związanych z napływem imigrantów;
5) zbyt dużą liczbę imigrantów na terenie wielu państw europejskich, z czy społeczeństwa mogą sobie nie poradzić.
O tych problemach pisaliśmy zresztą nie tylko na naszym portalu, ale i na stronach Wirtualnej Polski. http://wiadomosci.wp.pl/
Dziś z gorzką satysfakcją nam pozostaje stwierdzić, że po upływie paru miesięcy wiele z formułowanych przez nas zastrzeżeń znajduje poparcie w faktach. Nie mamy jednak złudzeń, lecz mamy pewność, że niewielu z tych, którzy etatowo zajmują się promowaniem wizji multikulturowej Europy ze zintegrowaną i pokojowo nastawioną mniejszością islamską, ma w ogóle zamiar odwołać swoje tezy i wziąć na siebie odpowiedzialność za wprowadzanie opinii publicznej w błąd.