Rachel Molsky
Libańska gazeta „The Daily Star” twierdzi, iż amerykańskie i europejskie banki wykazują mniejszą czujność w sprawie Państwa Islamskiego, niż banki arabskie.
Od kiedy ta organizacja terrorystyczna (nazwana przez prezydenta Obamę „ligą juniorów”) urosła tak, że do działania na kontrolowanych terenach potrzebuje masy pieniędzy, Stany Zjednoczone nalegają, żeby banki uniemożliwiły ISIS przekazywanie pieniędzy za pomocą ich systemów finansowych. Ameryka zażądała, aby banki te podjęły nowe środki bezpieczeństwa, natomiast sekretarz generalny Unii Banków Arabskich Wissam Fattouh powiedział gazecie, że arabskie banki spełniły już tę prośbę i wdrażają wszelkie niezbędne zabezpieczenia. Przyznaje jednak, że z powodów politycznych banki mogą zrobić niewiele w sprawie walki z terroryzmem. Liban ustanowił komisję śledczą, obserwującą wszelką podejrzaną aktywność na tym polu.
Europa i USA nie są aż tak ostrożne. „USA ukarały szereg amerykańskich banków, które złamały sankcje, natomiast większość arabskich banków ominęła ta odpowiedzialność” – twierdzi Fattouh. Hmm…Tak, czy inaczej, pieniądze płyną.
Grupa dwustu weteranów wojny irackiej złożyła niedawno w USA pozew sądowy przeciwko bankom, które umożliwiły finansowanie terrorystów, którzy ich atakowali. Do skarżonych banków należą: Barclays, Credit Suisse, HSBC, Standard Chartered oraz Royal Bank of Scotland. Bez wątpliwości, pieniądze pierze się na całym świecie.
Terroryzm można finansować na wiele sposobów, w tym poprzez przemyt narkotyków i ludzi, czy przez obrót ropą pochodzącą z terenów kontrolowanych przez ISIS, a także poprzez darowizny od osób i państw wspierających terroryzm. Jak donosi International Business Times, nielegalny obrót towarów, broni, ludzi i surowców naturalnych szacuje się na 650 miliardów dolarów rocznie.
Część z tych pieniędzy (ale nie całość) ma formę gotówki, której przepływu nie sposób kontrolować. Niektóre banki, w tym Standard Chartered i Natwest, wpadły w kłopoty z powodu powiązań z terroryzmem. Natomiast Arab Bank PLC, największa instytucja finansowa w Jordanii, został pociągnięty do odpowiedzialności za pomaganie Hamasowi.
Gdyby potwierdziły się twierdzenia Fattouha o beztrosce Zachodu w sprawie ISIS, współgrałoby to z liberalnym europejskim nastawieniem, które dzięki prezydentowi USA zawitało także do Ameryki. Prezydent, pomimo problemów z praniem pieniędzy Państwa Islamskiego, pośrednio bardziej pomagał ISIS, niż przeszkadzał. Prezydent ten to przyjaciel wrogów i wróg przyjaciół, który ignoruje zaniepokojenie amerykańskiej opinii publicznej i swoich sprzymierzeńców na Bliskim Wschodzie w kwestii układu z Iranem (a sprzymierzeńcy ci to nie tylko Izrael, ale i kraje arabskie), i który odmawia uznania Bractwa Muzułmańskiego za grupę terrorystyczną, mimo że ani Arabia Saudyjska, ani Egipt, mające dość intymne stosunki z BM nie wahały się nazwać rzeczy po imieniu.
Nadzór nad meczetami [zdaniem Obamy] nie wchodzi w rachubę jako zbyt inwazyjny i „rasistowski”, mimo że wiele działań terrorystycznych ujawniono właśnie dzięki operacjom służb specjalnych. Nieistotny jest fakt, że islam nie jest rasą, a muzułmanie są tak różnorodni jak chrześcijanie. Naprawdę ważne jest to, że meczety są wylęgarnią terroryzmu. Dlaczego? Ponieważ imamowie w swoich tak zwanych „domach modlitwy” propagują przemoc. Według badań jedynie 3,5 proc. odwiedzających meczety w USA otrzymuje łagodną wersję „religii pokoju”. Reszta słyszy nauki wypełnione nienawiścią lub w jakiś sposób ją propagujące. Ale Zachód odwraca wzrok.
Gigantyczna imigracja z krajów islamskich do Europy i USA zmienia świat Zachodu. Istnieją rozsiane po różnych krajach enklawy muzułmańskie, skąd imigranci lub ich potomstwo, wyjeżdżają do ISIS. Tak było z sześcioma Somalijczykami z Minnesoty, aresztowanymi pod zarzutem próby przyłączenia się do ISIS i wspierania organizacji terrorystycznej. Jak wskazuje artykuł w „Wall Street Journal”, amerykańscy Somalijczycy wcześniej wyjeżdżali, żeby pomagać Al Shabaab, a obecnie – ISIS. Oczywiście artykuł zadowala się stereotypowym tłumaczeniem o „zniechęconej do Ameryki młodzieży”.
Media głównego nurtu zawsze posługują się wymówkami, gdyż tak jest łatwiej, niż przyjrzeć się doktrynie islamskiej i przyznać, że islam nie jest taką samą religią, jak wszystkie inne. Islam jest teraz drugą po chrześcijaństwie religią w USA. Liberalna atmosfera panująca w kampusach wespół z wpływami, jakie mają zrzeszenia studentów muzułmańskich (powiązane z organizacjami terrorystycznymi), czyni te kampusy miejscem niebezpiecznym dla Żydów, których spotyka nienawiść ze strony i muzułmanów, i liberałów.
Profesor koledżu w Connecticut wpadł niedawno w kłopoty, ponieważ poparł Izrael kosztem Hamasu, mimo że to Izrael jest sojusznikiem Stanów Zjednoczonych, a Hamas organizacją terrorystyczną. Dziekan Cornell University powiedział podającemu się za studenta dziennikarzowi, że można by założyć „klub humanitarny” lub obóz treningowy ISIS, gdyż byłoby to „bardzo liberalne”.
Antysemityzm wzrasta na całym Zachodzie, co jest skorelowane ze wzrostem populacji muzułmanów. Ale nie tylko Żydzi są celem islamskiej nienawiści. Coraz częstsze są ataki na bliskowschodnich chrześcijan, a 15 imigrantów muzułmańskich pochodzenia afrykańskiego zostało aresztowanych za wyrzucenie 12 chrześcijan za burtę łodzi, którą płynęli z nimi w stronę Europy. Motyw: byli chrześcijanami. Jednakże wskazywanie na ten fakt spotyka się z krytyką i wyzwiskami, oskarżeniami o rasizm lub „islamofobię”.
Tymczasem na Bliskim Wschodzie, nikt nie przejmuje się „islamofobią”. Kraje arabskie są zaniepokojone układem Obamy z Iranem, rozrostem ISIS i innych grup terrorystycznych, a polityczna poprawność nie powstrzymuje ich przez nalotami na meczety. W rzeczy samej, „Al Monitor” doniósł w lutym, że chcąc powstrzymać rozwój młodocianych bojówek, Egipt zamyka 27 tys. meczetów w małych wsiach. Wyobraźcie sobie takie posunięcie na Zachodzie!
Gdy północnoafrykański kraj o 80-milionowej populacji, taki jak Egipt, ma za lidera oddanego muzułmanina, oskarżanie go o „islamofobię” i rasizm brzmiałyby co najmniej niedorzecznie. A jednak Egipt bez problemu zamyka aż 27 tys. meczetów, aby zapobiec ekstremizmowi. Kraje zachodnie natomiast odmawiają uznania meczetów za źródło zagrożenia. Szukają usprawiedliwień w postaci „wykluczonej młodzieży” i ISIS, które te biedne, zagubione duszyczki wykorzystuje.
Mamy bardzo poważny problem, który nigdy by nie powstał, gdyby nie gigantyczna skala muzułmańskiej imigracji w ciągu ostatniej dekady. Teraz mamy sitwy piorące pieniądze terrorystów (CAIR ma związki z terrorystami i pierze pieniądze, a mimo tego wciąż działa, krzycząc na lewo i prawo o „islamofobii”). Coraz więcej muzułmanów wyjeżdża, bądź usiłuje wyjechać do ISIS i innych grup.
Tymczasem nasze rządy rzucają kłody pod nogi służbom antyterrorystycznym. USA i Europa są nękane chorobą ekstremalnego liberalizmu i poprawnością polityczną. Przyprawia o zawrót głowy fakt, że sekretarz generalny Unii Banów Arabskich skuteczniej od nas walczy z praniem pieniędzy terrorystów.
Nielegalne działania trwają na razie w najlepsze, a terror sponsorują kraje takie, jak Iran, Irak, Arabia Saudyjska i… Liban – siedziba Unii Banków Arabskich, ojczyzna Hezbollahu. Dwa miesiące temu Rząd Autonomii Palestyńskiej i OWP zostały oskarżone przez amerykański Sąd Federalny o wsparcie sześciu ataków terrorystycznych w Izraelu. To jedynie czubek góry lodowej, gdy idzie o ich zamieszanie w działania terrorystyczne. A jednak USA i Europa dalej nalegają na utworzenie państwa Palestyna, administracja Obamy wykreśliła Iran i Hezbollah z listy organizacji terrorystycznych, a Katar i Arabia są teraz sojusznikami.
Jasne jest, że ISIS ma wsparcie z wielu stron. Niech nie dziwi fakt, że arabskie banki czynią więcej dla powstrzymania podejrzanej aktywności niż my. Przeciwnie, jest to kolejny znak, że Zachód odjechał za daleko w stronę lewicowej krainy bajek i popiera niewłaściwych ludzi, pobłaża zbrodni oraz zgodnie z zasadami politycznej poprawności pozbawia się narzędzi przeciwdziałania terroryzmowi. Czas odciąć dopływ pieniędzy dla terrorystów i uporządkować nasze priorytety.
Tłum. LO, na podst. www.chersonandmolschky.com