Jan Wójcik
Jeżeli czegoś można być pewnym na sto procent, to tego, że w przypadku skandalu dotyczącego jakiegoś kraju muzułmańskiego w mediach pojawią się arabiści czy też orientaliści, którzy będą wybielać całą sprawę. Nie inaczej było w sprawie Norweżki Marte Dalelv zgwałconej w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Tak więc żadnym zaskoczeniem nie jest wywiad pani dr Katarzyny Górak-Sosnowskiej z Katedry Arabistyki i Islamistyki Wydziału Orientalistycznego UW oraz Instytutu Filozofii i Socjologii Ekonomicznej SGH udzielony „Gazecie Wyborczej”. Zastosowane przez arabistkę zabiegi też są rutynowe. Podważenie prawdziwości całej sprawy, rozmywanie i rozdrabnianie do takiego poziomu, że nie da się określić przyczyn problemu, a na koniec zarzucenie wszystkim osobom krytycznym wobec muzułmanów – rasizmu.
Skoro to takie przewidywalne, to dlaczego o tym pisać?
Ten wywiad, jak mało który pokazuje bardzo symptomatyczny problem środowiska przychylnego muzułmanom. Otóż uznając siebie za osoby postępowe, wrażliwe i wykształcone, w taki sposób „przyklejają się” do obrony „innego”, że w pewnym momencie dochodzi do przekroczenia granicy, po której nagle ta postępowa osoba nie różni się od zacofanej (przepraszam za stereotyp) baby ze wsi na końcu Polski.
Obrona kultury muzułmańskiej w taki sposób zaślepia panią dr Górak-Sosnowską, że w rezultacie jej wypowiedzi, w swojej esencji, oscylują wokół wulgarnych i seksistowskich porzekadeł typu „gdyby suka nie dała, to pies by nie wziął”, „dziewczyna pijana – dupa sprzedana”.
Podobny temat porusza Alain Finkielkrault w eseju „W imię innego. Antysemicka twarz lewicy”. Zafiksowana na obronie Arabów lewica, niezauważalnie dla siebie przekracza granicę, po której staje się zwyczajnie antysemicka w taki sam sposób jak jej najgorszy wróg – skrajna prawica.
Przyjrzyjmy się po kolei manipulacjom w udzielonym w wywiadzie.
Oczernianie zgwałconej zaczyna się od samego początku. Sprawa według Górak-Sosnowskiej jest niejasna, bo druga strona milczy, jednak Górak-Sosnowska nie podaje żadnych dowodów na swoje wątpliwości. Chyba, że za taki dowód uznamy, iż gwałciciel mógł zgwałcić Marte Dalelv już w Katarze, a skoro mógł, a nie zrobił tego, to pewno i tym razem też nie. Na zacofanej wsi też można powiedzieć: tyle razy z chłopakami chodziła na dyskoteki i nie zgwałcili, to pewno i tym razem są niewinni.
Kolejny działający na niekorzyść zgwałconej fakt, to picie alkoholu. Oszczędzimy sobie powtarzania kolejny raz wymienionego wyżej cytatu. Alkohol spożywano w dodatku w miejscu publicznym? Czy takim miejscem jest hotel lub restauracja licencjonowana do sprzedaży alkoholu, których jest sporo w Dubaju, na ten temat ekspert milczy. Skoro alkohol stawia gwałt pod znakiem zapytania, można tylko zapytać, czy pani doktor dołącza do rechotu Leppera, że „prostytutki nie można zgwałcić”?
Kolejna niedokładna informacja – gwałtu nie dokonał współpracownik, a przełożony, to istotna różnica. Wiele postępowych kobiet, feministek, wyczulonych jest na damsko-męskie relacje seksualne pomiędzy podwładną i przełożonym. Jednak na naszej metaforycznej wsi powiedzieliby, że „robiła karierę przez łóżko”.
Przechodząc już do konkretów, czyli prawa muzułmańskiego, ekspertowi trudno jest mówić jak ono traktuje zgwałcone kobiety. Są różne szkoły prawa i tak dalej. Natomiast całkowicie już jasne jest, że dowód na seks pozamałżeński wymaga czterech świadków. A tu nie było świadków, więc dlaczego została skazana, zachodzi w głowę ekspert?
Może dlatego, że się przyznała do gwałtu, na który nie miała dowodu, więc skazano ją za seks pozamałżeński – mój drogi Watsonie? Co więcej nie miała dowodu, świadków i była kobietą – to jest istotą, której świadectwo nie jest tak samo znaczące jak świadectwo mężczyzny. Wynika to z sunny i chociaż pojawiają się nowoczesne interpretacje dające więcej praw kobietom, to w przypadku ZEA raport UNICEF z 2010 roku nie zostawia wątpliwości.
I tak skończyło się nieźle, mogła być biczowana, jak na Malediwach, albo zatłuczona na śmierć, jak w Bangladeszu. W tym świetle dochodzi do budowania przez dr Górak-Sosnowską żenujących porównań odwołujących się do bliskich czytelnikowi doświadczeń. „Seks pozamałżeński (…) – podobnie jak w katolicyzmie – jest on w islamie całkowicie niedopuszczalny”. A jakież to kary przewiduje za niego prawo państw o dominującej liczbie katolików? Nieważne, że nie ma takich kar, istotne jest dla pani doktor to, żebyśmy nie uciekali „do generalizowania i osądu tego, jak traktuje się kobiety w krajach muzułmańskich”. Tylko jak nie generalizować, skoro w dalszej części wywiadu sama pani Górak-Sosnowska przypomina podobny los Australijki, czy sytuację kobiet z dużej społeczności gastarbeiterów z Filipin i Sri Lanki? Tutaj tymczasem, zdaniem pani doktor, wychodzi nasz rasizm, bo tymi sprawami się nie interesowaliśmy tak, jak sprawą białej Europejki.
Eksploatujemy problem Norweżki, bo chcemy pokazać się jako cywilizacja moralnie wyższa od tamtej, barbarzyńskiej. Ciekawe, bo temat przemocy wobec gastarbeiterów w krajach arabskich przewijał się w wielu artykułach na naszym portalu, zapewne uznawanym przez orientalistów za islamofobiczny. A więc to my utwierdzaliśmy szkodliwe stereotypy. A pamiętajmy, żeby im nie hołdować, nawet jeżeli problem okazuje się powszechny – bo jak mówi sama ekspertka „tylko chwilę zajęło mi znalezienie w internecie całej masy porad na wypadek gwałtu – w Emiratach”.
I to właśnie można zaobserwować, kiedy to wszyscy ci postępowi, wykształceni i wrażliwi obrońcy tolerancji nadmiernie się angażują po stronie „innego”. Po pewnym czasie rezygnują z promowania postępu – wybielając zacofane praktyki, rezygnują z wykształcenia na rzecz braku logiki i przejrzystości, i rezygnują z wrażliwości na rzecz niszczenia osób i faktów przeczących ich wizji świata.
Pytanie, czy takie osoby powinny zatruwać tym następne pokolenia i czy takie zachowanie mieści się w wysokich standardach obydwu uczelni?