Bill O’Reilly rozpoczął swój popularny program w telewizji Fox, “The O’Reilly Factor”, pytaniem: dlaczego prezydent Obama odmawia nazwania islamu głównym zagrożeniem dla Stanów Zjednoczonych?
Obama prosił, podkreślił prowadzący – żeby ludzie nie wyciągali wniosków na podstawie pobudek, jakimi kierowali się podejrzani o bostońskie zamachy bombowe. O’Reilly razem z występującym w programie znanym komentatorem, laureatem Pulitzera Charlesem Krauthammerem skrytykowali prezydenta za aktywne unikanie jakiejkolwiek wzmianki o radykalnym islamie. Zdaniem Krauthammera omijanie pewnych słów przez Obamę jest „dziwne”, a nawet „krępujące”.
O’Reilly dobitnie dodał, że Homeland Security (organa bezpieczeństwa wewnętrznego – przyp. tłum.) dopuściło się „gigantycznego błędu”, nie „zamykając” Tamerlana Tsarnaeva. Podejrzany o przeprowadzenie bostońskiego ataku był przesłuchiwany w 2001 roku. Wywiad rosyjski miał co do niego wątpliwości i był to dla władz amerykańskich wystarczający powód, żeby poddać go obserwacji.
Dlaczego Obama nie przyznał, – pytał dalej O’Reilly – że radykalny islam stwarza poważne zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych? Bostońscy zamachowcy byli zdaniem prowadzącego niezaprzeczalnie dżihadystami. Dodał też, że prezydent „poważnie się myli”, ostrzegając przed pochopnymi osądami motywacji jakiejkolwiek „konkretnej grupy ludzi”. Większość muzułmanów to według O’Reilly’ego dobrzy ludzie, ale niechętni do sprzeciwienia się elementom radykalnym.
Krauthammer uznał za nadzwyczajne to, że prezydent gotowy jest na takie „komiczne” i „krępujące” sytuacje, byleby uniknąć powiedzenia ludziom prawdy. Obama unika – dodał – takich słów jak „dżihad” i „islamiści”. Podał przykład, kiedy prezydent ostrzegał przed “nieświeckimi” partiami” w Egipcie. Zdaniem Krauthammera jest to „dziwne sformułowanie” i jednocześnie jasny sygnał, że Obama aktywnie unika bardziej szczerego języka.
Franklin D. Roosevelt nigdy nie słodził opinii publicznej – stwierdził Krauthammer – na temat zagrożenia ze strony nazistów oraz Japonii podczas II wojny światowej. O’Reilly dodał, że ludzie mogli się i tak wszystkiego domyślić, kiedy tylko dowiedzieli się, skąd pochodzili bostońscy zamachowcy. Chociaż język Obamy jest bardzo miękki, – zgodzili się mimo wszystko komentatorzy – prezydent nie był miękki podczas prowadzenia realnej polityki zagranicznej. Doszli więc obaj do wniosku, że omijanie niektórych sformułowań jest po prostu „działaniem PR-owym”.
Tłumaczenie Veronica Franco
Źródło: www.mediaite.com