W odpowiedzi na ogłoszenie “dżihadu topless”, będącego wyrazem poparcia dla tunezyjskiej aktywistki Aminy Tyler, grupa muzułmańskich kobiet gwałtownie zaprotestowała przeciwko działaniom Femenu.
Ugrupowanie MWAF (Muslim Women Against Femen, Kobiety Muzułmańskie Przeciwko Femenowi) twierdzi, że przeprowadzane półnago protesty aktywistek Femenu nikomu nie pomagają i że kobiety muzułmańskie nie potrzebują, żeby je ktoś ratował. W liście otwartym członkinie MWAF poskarżyły się, że mają już dosyć uprzywilejowanych kobiet utrwalających stereotyp kobiet muzułmańskich, kobiet o innym niż biały kolorze skóry i zamieszkujących półkulę południową jako istot uległych, bezwolnych, bezradnych i pilnie potrzebujących zachodniego „postępu”.
Przewodnicząca Femenu Inna Szewczenko wzbudziła też wściekłość muzułmanek mówiąc, że członkinie MWAF piszą na swych plakatach, że nie potrzebują wyzwolenia, ale w ich oczach wyczytać można prośbę: ‘pomóżcie mi’. Szewczenko opublikowała odpowiedź, w której wydaje się wyciągać w kierunku MWAF rękę do zgody… w pewnym sensie. Oto ona:
W liście w ogóle nie używa się feministycznej retoryki, oskarżają nas o rasizm. Ponieważ urodziłam się w republice postsowieckiej [na Ukrainie], wiem że dyktatury często promują oficjalne stanowisko rządu, dowodząc, że jest rzekomo wspierane przez zwykłych ludzi.
Nie przeczę, że niektóre muzułmańskie kobiety twierdzą, że są wolne, a hidżab to ich własny wybór, a nawet prawo. Tak więc siostry (wolę zwracać się do kobiet, chociaż wiem, że za nimi stoją brodaci mężczyźni z nożami): mówicie, że jesteście przeciwko Femenowi, ale my jesteśmy tu i dla was i dla nas wszystkich, ponieważ kobiety są współczesnymi niewolnicami i nie ma to nic wspólnego z kolorem skóry. Mówicie, że żyjecie tak, jak same chcecie. Będąc piątą żoną w haremie, można co najwyżej być ulubioną żoną… prawda?
Twierdzicie, że mówimy o was tylko dlatego, że irytują nas brodaci mężczyźni modlący się pięć razy dziennie. Mamy wystarczająco wielu brodatych drani w naszej części świata. Broda patriarchy Wszechrusi Cyryla wygrałaby w konkurencji „święte brody”, a niektórzy twierdzą, że dzięki nieustannej łączności z Bogiem modli się on aż 30 razy dziennie.
Siostry, nie obchodzi nas, ile razy dziennie modlą się wasi mężczyźni, ale bardzo nas obchodzi, co robią w przerwach między modlitwami. Obchodzi nas przemoc i agresja, obchodzi nas to, że wasi ojcowie, bracia i mężowie gwałcą i zabijają, że wzywają do kamieniowania waszych sióstr, że palą ambasady i to wszystko w imię Allacha!
W naszych akcjach atakujemy tych, którzy nieustannie uciskają kobiety, zamykają je, upokarzają, gwałcą i biją, niezależnie od tego, czy są religijni czy nie. Ale jeśli postępują tak w imię religii, możemy im tylko powiedzieć, że ich religia nie jest warta funta kłaków.
Nigdy nie wspominałybyśmy o Allachu, Jezusie i innych wymysłach, gdyby te wymysły nie naruszały praw człowieka. Twierdzicie, że narzucamy wam ideały pochodzące z naszej części świata i że wy ich nie potrzebujecie. Idea wolności nie ma nic wspólnego z narodowością czy kolorem skóry. Nie ma jednego zestawu praw dla Europejczyków i innego dla Arabów czy Amerykanów, te prawa są uniwersalne. Będziemy walczyć za nas wszystkie, o nasze prawo do wolności.
Będziemy walczyć razem z wami, z arabskimi kobietami, takimi jak Aliaa Elmahdy [egipska aktywistka działająca w Internecie], jak Amina i takimi jak wy, mam nadzieję. Możecie założyć tyle chust ile chcecie, o ile wolno wam jutro zdecydować, że chcecie je zdjąć, a potem, że znowu chcecie je założyć. Nie zaprzeczajcie jednak, że istnieją miliony kobiet, pod chustami których czai się strach, nie zaprzeczajcie, że miliony waszych sióstr są gwałcone i zabijane, bo nie chcą podporządkować się życzeniom Allacha. Jesteśmy tu po to, by o tym krzyczeć.
Oskarżacie nas o islamofobię; całkiem niedawno nienawidzący gejów katolicy oskarżali nas o chrześcijanofobię. Tak, boję się wszystkich waszych religii, ponieważ wszystkie mają krew na rękach. Jestem ateistką i nie mogę oskarżyć was o fobię przeciwko ateizmowi, ponieważ nie ma się w nim czego obawiać. Osobiście macie prawo wierzyć, w co chcecie, tak samo jak ja, ale dopóki w waszej religii są kamienie, naboje i krew, będziemy z nią walczyć.
Często marzy mi się świat, w którym religie obecne są tylko w prywatnych domach czy kościołach, a poza tym ich nie widać. I wiecie co wtedy widzę? Świat bez masakr dokonywanych na Serbach, Chorwatach i muzułmanach, świat bez 11 września i 7 lipca , bez polowań na czarownice, bez zamachowców-samobójców, bez Talibów, konfliktu palestyńsko-izraelskiego, bez prześladowań Żydów – „morderców Chrystusa”, bez zamieszek w Irlandii Północnej, bez krucjat, publicznych egzekucji bluźnierców; świat, w którym nie chłoszcze się kobiecej skóry za zbrodnię odsłonięcia choćby jej skrawka.
Do zobaczenia na linii frontu!
Tłumaczenie: Rolka