Barry Rubin
*****
Czytelnik pyta: gdzie są te dziesiątki lub nawet setki milionów muzułmańskich anty-islamistów?
Napisałem całą książkę o liberałach i umiarkowanych pod tytułem The Long War for Freedom. Istnieje wielu badaczy, którzy napisali takie książki, a są także antologie pism umiarkowanych muzułmanów. I są jeszcze wszystkie książki i artykuły pisane przez dziesięciolecia przez muzułmańskich nie-islamistów.
Problem dzisiaj polega na tym, że jesteśmy złapani między dwoma kłamstwami. Zachodnim kłamstwem głównego nurtu jest to, że islam jest religią pokoju, kropka. W jego tekstach nie ma niczego bojówkarskiego. Mała grupka ekstremistów źle je zinterpretowała, a może nawet są heretykami. Tak więc w większości muzułmanie są umiarkowanymi wyznawcami islamu, lub umiarkowanymi islamistami. A każdy, kto mówi coś innego, jest islamofobem i rasistą.
To jest kłamstwo.
Istnieją jednak także ci — znacznie ich mniej i nie mają przebicia do mediów głównego nurtu ani uniwersytetów, ale są obecni gdzie indziej — którzy mówią, że problemem jest islam, kropka. Jest w sposób nieunikniony bojówkarski, ekstremistyczny i pełen przemocy. Nie ma niczego takiego jak polityczny islamizm, ponieważ wszyscy muzułmanie chcą dyktatury szariatu. Tak więc radykałowie są właściwymi przedstawicielami islamu i istnieje niewielu umiarkowanych, albo nie ma ich wcale. A każdy, kto mówi inaczej, jest mięczakowatym apologetą-sprzedawczykiem.
I to jest kłamstwo.
Muzułmanie, którzy są umiarkowani, to ludzie, których religią jest islam, ale nie są rewolucyjnymi islamistami. Mogą być arabskimi nacjonalistami, lub popierać demokrację; mogą być przede wszystkim lojalni wobec swojej tożsamości jako Turcy, Kurdowie, Berberzy, Irańczycy; lub mogą być zwolennikami grup społeczno-etnicznych, jak muzułmanie sunniccy w Libanie lub wielu muzułmanów obu rodzajów w Iraku, albo mogą być różnorodnymi muzułmanami w byłych republikach radzieckich i samej Rosji, którzy mają tożsamość narodową lub społeczną. [Uwaga: nie uważam Alawitów ani Druzów za muzułmanów, ale jeśli ty Czytelniku to robisz, to możesz ich także zaliczyć do muzułmańskich antyislamistów.]
A nie zapomnijmy o wszystkich tych muzułmanach w Indiach i muzułmanach w wielu innych krajach, którzy mogą popierać dowolną z wielu różnych partii i ruchów. Istnieją także muzułmanie lewicowi. Jest jeszcze olbrzymia liczba muzułmanów afrykańskich, którzy nie są islamistami i mają inne lojalności.
Innymi słowy, mnóstwo muzułmanów ma własne poglądy polityczne. Pamiętajmy na przykład, że 60 procent Tunezyjczyków głosowało na partie świeckie. W Turcji islamiści musieli maskować się i jest tam tak wielu, którzy się im przeciwstawiają, że gdyby rywalizujące z nimi partie kiedykolwiek wzięły się w garść, mogłyby odsunąć ich od władzy. Także w Syrii jest wielu liberałów, umiarkowanych i tradycyjnych muzułmanów sunnickich. Gdybyśmy tylko pomogli tym ludziom zamiast pomagania islamistom (przez politykę Obamy przekazywania pomocy przez islamistyczną Turcję i finansowanie ich przez Katar i Arabię Saudyjską), umiarkowani mogliby nawet wygrać.
Ludzie wyliczeni powyżej prezentują cały wachlarz poglądów religijnych — od pobożnych, do różnych odmian wiary, niedbałych lub świeckich, ale nadal są muzułmanami.
Istnieje znacznie mniej ludzi, których można nazwać umiarkowanymi i którzy chcą w jakiś czynny sposób zreformować islam. Być może stosunkowy brak takich ludzi wprowadza w błąd. Liczba liberalnych reformatorów muzułmańskich nie jest duża, częściowo z powodu represji i zastraszania. Do pewnego stopnia, choć nie całkowicie, wiele rzekomej siły ruchu reformatorskiego jest tworem zachodniej propagandy apologetów. Tak, prawdziwi umiarkowani rzeczywiście istnieją — wiele artykułów i książek omawia ich idee — i są oni odważnymi ludźmi. Niestety, zachodnie środki masowego przekazu często wolą pozerów.
Niemniej, niezależnie od wszystkich odmian islamu (z których jedną jest umiarkowany sufizm), od ludzi o stosunkowo świeckich poglądach i od stosunkowo niepraktykujących muzułmanów, jest tam jeszcze coś więcej. Nazywam to konserwatywno-tradycyjnym islamem i jest on bardzo silny. Konserwatywno-tradycyjny islam przez dziesięciolecia dominował w świecie arabskim, Iranie, Turcji i wielu innych miejscach. Występuje w nim wiele różnych postaw.
Wśród szyitów istnieje islam „kwietystów”, co znaczy wykazywanie wielkiej pobożności i trzymanie się z dala od polityki. Jest to islam, z którym walczył ajatollah Chomieni, pokonał go, a jego reżim starał się go zdławić. Jest jednak jak najbardziej żywy i pewnego dnia — choć może to zabrać dziesięciolecia — wykopie dzisiejszych islamistów aż na dno Zatoki Perskiej. Jest także bardzo aktywny w Libanie i Iraku.
Jest także islam konserwatywno-tradycyjny, który zajmował oficjalne stanowiska w całym świecie arabskim i teraz Bractwo Muzułmańskie będzie go wykorzeniało, jeśli tylko potrafi. Ci duchowni niekoniecznie są uroczymi liberałami, ale nie są adwokatami pełnej przemocy rewolucji i ludźmi, którzy zamierzają przeprowadzić ludobójstwo. Uważają oni islamistów za heretyków i ignorantów, chociaż mogli poddać się i przejść na stronę zwycięzców.
A w niektórych miejscach, szczególnie w Indonezji i Afryce sub-saharyjskiej wyłonił się systemowo umiarkowany islam i dominował w społeczeństwie przez wiele lat, choć obecnie stawiają mu wyzwanie islamiści.
Jeszcze jedna rzecz, gdyby głupie i pełne ignorancji rządy w wielu krajach zachodnich rzeczywiście pomagały prawdziwym umiarkowanym, świeckim, asymilacjonistom lub zorientowanym na akulturację muzułmanom, a choćby konserwatywno-tradycyjnym, być może udałoby się zepchnąć ze sceny islamistów, szczególnie w Europie. Zamiast tego establishment intelektualny i rządy często popierają, hołubią, finansują i oklaskują radykałów.
Wyobraź sobie włoskiego emigranta w Ameryce w latach 30, który nienawidzi Mussoliniego, albo Niemca antyhitlerowca, którzy słyszą, że antydemokratyczne grupy są rzeczywistymi i prawomocnymi reprezentantami ich narodów! I choć ta analogia jest bardzo niedokładna (częściowo to się zdarzało, ale nie w stopniu, w jakim dzieje się dzisiaj): media amerykańskie idealizują prohitlerowski niemiecko-amerykański Bund, ukrywają jego faszystowski antysemityzm, a potem inni ludzie pytają: gdzie są umiarkowani Niemcy?
Wyjaśnijmy więc to najprościej: rewolucyjni islamiści są prawdziwymi muzułmanami z wielką bazą poparcia, którzy chcą narzucić represyjną dyktaturę szariatu. Czerpią z rzeczywistej doktryny islamskiej i mają prawo twierdzić, że ich poglądy są uzasadnione przez Koran i inne teksty święte. Nie są małą mniejszością, ale rosnącym ruchem masowym, który miejscami albo ma poparcie większości, albo może zmusić większość do podporządkowania się. Mówienie prawdy o tym, co znajduje się w tekstach islamskich, jest obowiązkiem intelektualnym. Pokazywanie, jak radykałowie używają tych tekstów, jest po prostu uczciwością uczonego.
Nie znaczy to jednak, że cały islam jest nieuchronnie radykalny. Nie znaczy to, że rewolucyjni islamiści mają rację i że wszyscy ich muzułmańscy przeciwnicy mylą się. Nie znaczy to, że nie mamy odważnych sojuszników wśród muzułmanów. A są oni dużo odważniejsi niż pozerscy ignoranci zachodni, którzy idealizują rewolucyjnych morderców islamistycznych.
Nie musimy zgadzać się we wszystkim, ale spotkałem tak wielu takich dzielnych ludzi — jak również ludzi, których nie lubiłem, ale uznawaliśmy nasza potrzebę współpracy — że byłaby to bardzo długa opowieść. Przekażę tylko jedno doświadczenie.
Miałem wykład na uniwersytecie w Ameryce Północnej. Oczywiście byłem tam jako Izraelczyk; mówiłem o Izraelu i jego polityce, ale wyjaśniałem także, że wielką walką naszych czasów jest walka z rewolucyjnym islamizmem.
W pierwszym rzędzie siedział młody człowiek, najwyraźniej ze studiów magisterskich, owinięty w największą kefiję palestyńską jaką kiedykolwiek widziałem. Potakiwał energicznie moim słowom. Jego uśmiech i ewidentna zgoda na moje słowa dezorientowały mnie bardziej, niż gdyby mnie zakrzykiwał. Po wykładzie podbiegł do mnie i powiedział mniej więcej co następuje: „Jestem dumnym Palestyńczykiem. Chcę, byśmy mieli własny, wolny kraj. I nie chcę, żeby ci islamistyczni szaleńcy mordowali przez całe moje życie lub zamienili mój kraj w koszmarną dyktaturę”.
Słyszałem analogiczne słowa od Turków i Irańczyków, Syryjczyków i Irakijczyków, Egipcjan i Tunezyjczyków i wielu innych.
No dobrze. Jeszcze jedno. Przemawiałem na Radzie Europy w Strasburgu we Francji. Byłem w eleganckim garniturze z krawatem. Wyszedłem i była tam demonstracja 300 – 400 Irańczyków przeciwko represjom reżimu irańskiego. Podszedłem i krzyknąłem w moim bardzo ograniczonym języku farsi: „Niech żyje wolny Iran!”. Klaskali jak szaleni. Otoczył mnie tłum: czy jestem europejskim członkiem parlamentu?
Nie, jestem Izraelczykiem — wyjaśniłem. Miałem tam tylko wykład. Twarze im się wydłużyły. Nikt — ani jeden członek Parlamentu Europejskiego nie wyszedł do nich, nie dołączył, nie pogratulował, nie poparł. Ani jeden nieirański Europejczyk nie przyszedł, żeby maszerować razem z nimi. Ludzie Zachodu pojawiają się tylko po to, żeby walić w Izrael, nawet jeśli oznacza to oklaskiwanie Hamasu i Hezbollahu.
To fakt, że muzułmańskie społeczności w Europie i w Ameryce rzadko kiedy potępiają terroryzm, walczą z islamistami lub wyjaśniają nawróconym, że Osama bin Laden, Chomeini i Bractwo Muzułmańskie nie są wielkimi bohaterami. Dlaczego? Ponieważ te radykalne siły są u władzy, często z kolaboracją zachodnich lewicowców, intelektualistów, akademików i polityków. Zapytaj jakiegokolwiek umiarkowanego muzułmanina, czy media zachodnie wykazują jakieś zainteresowanie przeprowadzeniem z nim wywiadu lub dyskusją o walce przeciwko radykałom.
Tak, mamy prawo wymagać, żeby te społeczności wypowiadały się przeciwko rewolucyjnemu islamizmowi i terroryzmowi, zamiast udawać, że to wszystko jest antyislamskim spiskiem.
Ale nie pytaj, dlaczego nie ma więcej umiarkowanych. Pytaj, dlaczego im nie pomagasz i nie działasz jak ich sojusznik we wspólnej walce. W końcu to ich życie jest najbardziej narażone.
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska, Racjonalista.pl http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,8300
Źródło: http://rubinreports.blogspot.com/2012/08/where-are-muslim-anti-islamists-theyre.html