Mimo, że z badań opinii publicznej wynika, że Turcy poprą zmiany zaproponowane przez konserwatywny rząd premiera Recepa Tayyipa Erdogana, pozostaje jeszcze spory odsetek niezdecydowanych.
Jak wynika z ankiety instytutu Konda, reforma konstytucyjna może liczyć na ponad 56-procentowe poparcie, co jest również istotnym wskaźnikiem dla Erdogana przed wyborami parlamentarnymi w lipcu przyszłego roku.
Jednak aż 17,6 proc. respondentów pozostaje niezdecydowanych. Jeszcze w zeszłym tygodniu jedne sondaże wskazywały, że reforma ma szanse przejść w referendum, inne – raczej na fiasko projektu zmian.
Kontrowersyjna reforma konstytucji ma na celu zmniejszenie uprawnień sądów wyższych instancji, które w swych orzeczeniach często kontestują politykę rządu islamskiej Partii Sprawiedliwości i Dobrobytu (AKP), a także ograniczenie wpływów armii, nieprzychylnej wobec obecnych władz.
Zdaniem Erdogana, zreformowana konstytucja ograniczy wpływ armii na życie kraju oraz w większym stopniu będzie spełniać normy unijne, co może się stać przepustką dla Turcji do Unii Europejskiej.
Jak pisze agencja AFP, referendum jest również testem dla Erdogana, którego Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) jest u władzy od 2002 roku i liczy na wygraną w następnych wyborach parlamentarnych w 2011 roku.
Obywatele tureccy mieszkający za granicą już głosowali w sprawie zmian w ustawie zasadniczej w sierpniu. – Głosowałem na „tak”. Uważam, że referendum jest ważne, żeby zwiększyć wolność i demokrację. Jeśli Turcja chce być członkiem UE, potrzebuje silnej demokracji – powiedział 36-letni Murat Sonmez, wracający właśnie ze Stambułu do Francji, gdzie żyje na co dzień.
Z kolei 38-letnia Turczynka mieszkając w Belgii obawia się zwiększenia wpływów partii Erdogana. – Te zmiany są dla dobra AKP, nie dla dobra społeczeństwa. Zamierzam głosować na „nie”. Może pewnego dnia zechcemy powrócić do Turcji, a ja nie chcę wracać do islamskiego państwa – powiedziała Saniye Kosar.
Więcej na: onet.pl