Duński rysownik Kurt Westergaard, autor słynnej karykatury Mahometa, otrzymał w Poczdamie od Angeli Merkel nagrodę M100 za zasługi dla wolności słowa w mediach i spotkał się na prywatnej audiencji z panią kanclerz.
Jego pokój hotelowy w Poczdamie był tamtego dnia najlepiej chronionym miejscem w Brandenburgii. Nawet na jego łóżku siedział ochroniarz. Westergaard zniósł to wszystko dzielnie, spokojnie i z humorem. Wespół z portalem ProKapitalizm.pl prezentujemy tłumaczenie wywiadu, jakiego udzielił Nilsowi Minkmarowi z niemieckiego konserwatywnego dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
Nils Minkmar: Zamach na pana życie w 2009 odbił się głośnym echem w światowej prasie. Wówczas ubiegający się o azyl Somalijczyk z toporem i nożem włamał się do pańskiego domu z zamiarem zabicia pana. Jak pan to zniósł?
Kurt Westergaard: To mnie nie straumatyzowało. Moim podstawowym nastrojem była zawsze złość. To, że w taki sposób mi zagrożono, sprawiło, iż tylko się rozzłościłem. Nie jestem agresywnym facetem, ale złość jest dobrą obroną mentalną. Tą karykaturą wykonałem dobrą robotę jako satyryk i karykaturzysta.
FAZ: Pomijając rządy, czy czuje się pan zostawiony sam sobie, czy jest pan zadowolony ze wsparcia?
KW: Solidarność ze mną była bardzo zadowalająca. Wielu moich współobywateli chroniło mnie i nawet dodawało odwagi czy prawiło komplementy. Jedynym wyjątkiem była niestety moja własna kasta. Można nazwać ich „intelektualistami”, albo „opiniotwórcami”. Ci pozostali sceptyczni i zrozumieli mój rysunek jako samowolną prowokację przeciw islamowi. Nie życzyłbym sobie żadnego konfliktu z naszymi muzułmańskimi współobywatelami, ale jak już do takiego konfliktu dochodzi, to wtedy musimy bronić naszych wartości demokratycznych, a przede wszystkim wolności słowa.
FAZ: Czy potrafi pan przypomnieć sobie dzień, w którym narysował pan ten rysunek?
KW: Tak, to było, jak to Anglicy mówią „just another day at the office”. Całkiem normalny dzień pracy. Mam na koncie tysiące satyr rysunkowych i to nie było nic szczególnego. Nigdy w życiu nie przewidziałbym takich konsekwencji. W moim przekonaniu ten rysunek zadziałał niczym piorunochron. To musiałoby się rozładować gdzieś indziej. Mogłaby to być książka albo mógłby być to film. To co zaczęło się dziać potem przyszło, jest dla mnie trudne do pojęcia. To był jakiś zupełny odjazd.
FAZ: Co ma pan na myśli?
KW: Co myśmy uczynili, że ściągnęliśmy na siebie taką nienawiść? Dania to mały, tolerancyjny i bardzo przyjazny kraj. Wsparliśmy sporymi pieniędzmi biedne kraje, także muzułmańskie oczywiście. Zwykły obywatel nie pojmuje, dlaczego ludzie, których wszystkich chętnie powitaliśmy, których zaopatrzyliśmy w mieszkania i wykształcenie, i którzy cieszą się dużo większą wolnością niż w wielu muzułmańskich krajach, nie mogą znieść naszej satyrycznej i wolnościowej tradycji.
FAZ: Pytał pan o to duńskich muzułmanów?
KW: Niezbyt mi po drodze ze światem muzułmańskim. Próbowałem dyskutować z muzułmanami, ale nie byliśmy zgodni. Jakkolwiek mogliśmy się zgodzić w tym, że ważne jest dyskutowanie ze sobą i że taka dyskusja nie skończy się czyimś pogrzebem (śmiech).
FAZ: Jak przedstawiłby pan swoją satyrę komuś, kto jej nigdy nie widział?
KW: To rysunek, który satyrycznie pokazuje, jak terroryści produkują sobie amunicję z wersetów Koranu.
FAZ: Ta amunicja siedzi zatem w głowie proroka Mahometa?
KW: Może to nie jest ten prorok, nie wiem. Myślałem po prostu o ponurym terroryście. I co się tyczy bomb, to myślałem o starej sztuce Adama Oehlenschlägera, której akcja rozgrywa się w Oriencie. Tam jest wspomniane, że w starym Oriencie pomarańcz w turbanie jest obietnicą szczęścia. Pomyślałem: To bomba w turbanie jest zapowiedzią nieszczęścia.
FAZ: Zatem satyra po prostu ostrzega przed religijnym terroryzmem także dlatego, że oznacza nieszczęście dla własnych wyznawców. Gdzie znajduje się oryginał rysunku?
KW: Jest dobrze schowany w bankowym sejfie.
FAZ: Czy wielu muzułmanów chciało go kupić?
KW: Nie. Próbowaliśmy zdobyć na to pieniądze z fundacji, ale duński świat handlu jest zawsze przeciwko podobnym akcjom. Jakby oznaczało to zawężenie szans na eksport naszych towarów. Podobną reakcją wykazali się w latach 30. Wówczas Minister Spraw Zagranicznych, gdy duńskie gazety publikowały karykatury Goebbelsa, Hitlera i Göringa, naciskał na redakcje i prosił, żeby czegoś takiego więcej nie robić ze względu na eksport. No i rysunki wkrótce poznikały.
FAZ: Przy panu ma się wrażenie, że tak naprawdę silnie kreatywną energię uwalnia w panu dopiero mocny przeciwnik.
KW: Tak powinno być ze wszystkimi artystami. Myślę często o pewnej anegdocie – gdy w roku 1940 Pablo Picasso został zapytany przez niemieckiego oficera Luftwaffe dlaczego, mimo tego, że go tam nie było, namalował obraz „Guernica”, artysta odpowiedział: „Nie, to wyście go namalowali.”
FAZ: Ma pan trudności także z innymi religiami?
KW: Jasne, chrześcijanie zarzucają mi bluźnierstwo. No, ale oni nie stali z siekierą w moim pokoju. Sam jestem ateistą. W Bibli napisano, jakoby Bóg stworzył ludzi na swój obraz i podobieństwo. A ja pytam czy czasem nie było odwrotnie.
FAZ: Jak pan odbiera utrudnienia w swobodzie poruszania się ze względu na pańskie bezpieczeństwo?
KW: Ochroniarze z duńskiej służby bezpieczeństwa ciagle są przy mnie, znoszę to dość dobrze. Ci ludzie są, nazwijmy to staromodnym słowem, dżentelmenami. Są dyskretni,
ale jednak obecni. Spędzamy razem całkiem dobry czas. Co ja robię, to oni też. Cieszą się,
że nie jestem jakimś morsem czy nudystą.
FAZ: Co oznacza dla pana nagroda dla obrońcy wolności słowa?
KW: To wielki honor. Latami byłem tylko jakimś zwykłym duńskim rysownikiem w gazecie. Czym teraz jestem, dokładnie nie wiem. Symbolem? To chyba byłaby przesada. Z drugiej strony, może właśnie potrzeba nam symboli. One czynią skomplikowane sprawy całkiem prostymi.
FAZ: Co dalej?
KW: Broniłbym prawa do swobodnego praktykowania religii, także dla muzułmanów. Z tym nie mam problemów. Mam jednak nadzieję, że autorytety islamu wykoncypują z „islam classic” coś w wersji „islam light”, która zastąpi tę pierwszą.
FAZ: Jakie są pana plany?
KW: Och, jak stwierdził niedawno mój przyjaciel: „Teraz czekamy na musical o całej tej aferze.(pj)
Tłumaczenie: Kamil Kisiel dla Prokapitalizm.pl oraz EuroIslam.pl