Z chórem krytyki, także ze strony komentatorów sympatyzujących z administracją USA, spotkał się prezydent Barack Obama za swoje wypowiedzi na temat planów budowy meczetu w pobliżu Strefy Zero w Nowym Jorku – miejsca ataku terrorystycznego 11 września 2001.
W piątek na uroczystej kolacji wydanej z okazji rozpoczęcia ramadanu, świętego miesiąca muzułmanów, prezydent powiedział, że „mają oni prawo” do budowy meczetu koło miejsca ataku 11 września, gdyż wynika to z zasady wolności religijnej w USA.
Oświadczenie spotkało się licznymi protestami prawicowych polityków.
– Decyzja budowy meczetu koło Strefy Zero jest głęboko niepokojąca, podobnie jak decyzja prezydenta, aby to poprzeć. Nie jest to kwestia prawa i wolności religijnej. Podstawowym problemem jest tu szacunek dla tragicznego momentu naszej historii – powiedział przywódca republikańskiej mniejszości w Izbie Reprezentantów John Boehner.
Prawicowi krytycy podkreślają, że muzułmanie mają prawo do budowy meczetu, ale powinni liczyć się z uczuciami rodzin zamordowanych i nie wznosić go w tym akurat miejscu.
Budowę meczetu koło Strefy Zero porównuje się do pomysłu, by np. Niemcy zbudowali niemiecki ośrodek kulturalny na terenie obozu Auschwitz albo Serbowie zbudowali cerkiew w miejscu masakry Muzułmanów w Srebrenicy (tego ostatniego porównania użyła była kandydatka GOP na prezydenta Sarah Palin).
Według sondażu telewizji CNN, 68 procent Amerykanów jest przeciwnych pomysłowi budowy meczetu w miejscu tragicznej śmierci 2700 ludzi z rąk radykalnych islamistów.
Obama traci popularność, jego notowania spadły ostatnio do 41 procent, i – jak uważa Roberts – doszedł do wniosku, że nie może sobie pozwolić na przeciwstawienie się większości opinii w sprawie meczetu.
Niedzielny „New York Times”, mocno popierający demokratyczną administrację, wyraził zaniepokojenie, że wypowiadając się na temat meczetu, Obama „wpłynął na zdradliwe politycznie wody” i może go to sporo kosztować.
„USA Today” zwraca uwagę, że swoimi oświadczeniami prezydent przekształcił lokalny problem w kwestię ogólnokrajową i na pewno nie pomógł tym Demokratom przed listopadowymi wyborami do Kongresu.
Więcej na: onet.pl