Grzegorz Cieślak z Centrum Badań nad Terroryzmem z Collegium Civitas przyznaje, że Polsce nikt nie monitoruje działań imigrantów z krajów muzułmańskich.
Specjalista radzi zachować szczególną ostrożność. Dziwi go, że tak szybko udało się uzyskać Lidze Muzułmańskiej zgodę na budowę meczetu. Nie pozostawia złudzeń – Polska zacznie coś robić z problemem, jeśli „jakaś grupa narodowa sprawi nam duży kłopot”.
Już po zamachach w Norwegii polski specjalista od terroryzmu, apeluje w wywiadzie dla „Angory”, by zachować szczególną ostrożność m. in. wobec muzułmańskich imigrantów. „Na temat żyjących w Polsce imigrantów muzułmańskich nie prowadzi się żadnych badań. Podobnie rzecz ma się z Wietnamczykami, którzy raczej nie przysparzają kłopotów w krajach, w których się osiedlają. Myślę, że zaczniemy coś robić, dopiero gdy jakaś grupa narodowa sprawi nam jakiś duży kłopot. (…) Bardzo zdziwiło mnie, jak szybko wydano zgodę na budowę meczetu [na warszawskiej Ochocie – red.], zwłaszcza w kontekście pogłosek, o [wahabickich sponsorach – red.]. Jestem przekonany ,że nastroje antyislamskie będą się potęgować i po jakimś czasie przeniosą się do Polski, dlatego musimy zachować ostrożność, sprawdzać, czy ośrodki religijne nie będą służyły innym celom(…).
Specjalista także krytycznie odnosi się do przyjmowania przez polskie władze uchodźców z Czeczeni, którzy – jak zapewnia naukowiec – mogą mieć powiązania z kaukaskimi terrorystami. „Jestem przeciwny dzieleniu terrorystów na dobrych i na złych” – argumentuje Grzegorz Cieślak.
PŚ za „Angora” nr 32, 1- 7 sierpień 2011, s. 18.